czwartek, 15 grudnia 2016

Roślinna inteligencja i przetwarzanie świadomości w ekosystemach


Pytanie czy rośliny posiadają inteligencję i świadomie jej używają, we współczesnych czasach, nabiera szczególnej mocy. Z racji dużego postępu na polu badań skomplikowanych molekularnych i kwantowych mechanizmów zachodzących wewnątrz organizmów roślinnych, wiemy coraz więcej na temat tego, czym inteligencja roślin może być i w jaki sposób działa. To co udało się ustalić do tej pory w tej kwestii, stawia w znacznie szerszej perspektywie nauki biologiczne i mechanikę interakcji człowieka ze środowiskiem. Wiemy, że rośliny komunikują się między sobą, ochraniają siebie nawzajem, leczą chorych towarzyszy, reagują na dotyk i dźwięki, inteligentnie rozprowadzają energię cieplną po całym systemie, używają efektów kwantowych w fotosyntezie, tworzą lokalną sieć podobną do internetu i wymieniają między sobą informacje i składniki odżywcze. W przypadku zagrożenia wydzielają substancje odstraszające żerujące owady lub uruchamiają armie przyjaznych im owadów do przegonienia intruzów. Mimo, że nie posiadają tkanki neuronalnej czy narządów słuchu, potrafią wykonywać skomplikowane obliczenia, wykonywać kognitywne operacje, a nawet komunikować się z człowiekiem, sprawiając wrażenie, że to nasza strona jest gatunkiem mniej rozgarniętym i rozwiniętym. Takie dziedziny jak biologia molekularna, biologia i fitochemia kwantowa oraz wykorzystywane w nich narzędzia, rozwinęły się tak znacząco, że coraz częściej odkrywamy w roślinach mechanizmy, które popychają naszą rękę do podrapania się po głowie. Mało tego, jeśli wyobrazimy sobie, co przyniesie dalszy rozwój dziedzin, w ramach których bada się roślinną inteligencję, to w przyszłości nasze kontakty z królestwem przyrody, mogą przybrać formę uznawaną dziś za science-fiction. W niniejszym artykule przyjrzymy się dokładnie tej kwestii i badaniom jakie poczyniono w tym kierunku.

I. Rośliny zapamiętują i uczą się

Monica Gagliano, ewolucyjny biolog z University of Western Australia przeprowadziła ciekawe eksperymenty z rośliną gatunku Mimosa pudica, znaną ze swojej sensytywności na dotyk np. człowieka, po którym natychmiast kurczy swoje drobne listki. Gagliano ustanowiła dla eksperymentu, bardzo interesującą metodologię. Otóż zapakowała rośliny w pojemniki z ziemią i każdą z nich włożyła do specjalnej maszyny, która powodowała efekt "szybkiego upuszczania" w dół, oczywiście bezpiecznego dla roślinnego uczestnika eksperymentu. Zafundowała po 60 takich przejażdżek 53 roślinom w interwałach rzędu 5 sekund. Każdy zjazd był na tyle intensywny, że organizm rośliny został zaalarmowany i ta reagowała skurczeniem listków. Pytaniem było, czy jeśli rośliny zorientują się, że nic strasznego nie dzieje się z nimi i ostatecznie zjazd w dół nie wiąże się z uszczerbkiem na zdrowiu, to czy zmienią swoje zachowanie? Bardzo szybko okazało się, że niektóre z nich zaczęły kurczyć swe liście w coraz mniejszym stopniu. Rośliny zdawały się zarejestrować, że takie "spadanie" nie robi im żadnej krzywdy i w końcu wcale nie stosowały obronnego kurczenia liści, pozostając w pełni otwarte. Czy to dowód na mechanizm zapamiętywania w roślinach? Sceptycy powiedzą, że rośliny były zwyczajnie zmęczone, bo kurczenie liści wymaga przecież wydatków w energii, ale te rzekomo "zmęczone" okazy umieszczane w odrobinie innych warunkach i potrząsane, uruchamiały bezbłędnie swój mechanizm obronny. Mamy tu więc do czynienia z czymś nowym, odczuciem rośliny tego co było "przedtem" i to odczucie oraz zapamiętanie go, wydaje się być kluczowe w opisanym eksperymencie. One nauczyły się, że nie ma potrzeby obrony. Tydzień później Galgiano powtórzyła całość na tych samych roślinach i okazało się, że nadal pamiętają, wciąż nie składają swoich liści. Mało tego, po 28 dniach, Mimosy nadal pamiętały czego się nauczyły. Dla przykładu nawet skomplikowane owadzie organizmy tracą pamięć nowych odkryć, czy odczuć już po jednym lub kilku dniach.

Mimosa pudica, hipersensytywna roślina z Amazonii, która wytwarza niewielkie ilości dimetylotryptaminy (DMT) w owocach i korzeniu.
W jaki sposób rośliny, które nie posiadają neuronów, są w stanie wykonywać operacje kognitywne? Może i nie mają mózgu, ale ostatecznie nie wiemy jeszcze wszystkiego o inteligencji oraz świadomości, ponieważ nadal są to jedne z największych tajemnic, przed którymi stoi nauka. Rośliny wykształciły bardzo złożony i molekularnie piękny system, sieć przetwarzania informacji i sygnałowania. System ten pracując spójnie, koherentnie i wspólnie zdaje się tworzyć chemiczno-hormonalny mechanizm unifikujący, z którego wyłaniają się funkcje kognitywne, mechanizm sprawiający, że roślinna inteligencja może zaistnieć. Zatem Mimosa pudica wyzywa na pojedynek nasze pojmowanie inteligencji jako procesu typowo odmózgowego i pokazuje inne drogi, które na tym etapie ewolucji naszego gatunku, jeszcze nie są dla nas kolektywnie zrozumiałe. Praca Galgiano spotkała się z krytyką wielu biologów, którym nie może zmieścić się w głowach, że rośliny mogą być czymś więcej niż genetycznymi robotami zdolnymi do wyższych funkcji kognitywnych. Jednak eksperymentów jest coraz więcej, a przypominając sobie również dawne badania nad kognicją roślin, można powiedzieć, że rośliny posiadają inteligencję, ale mechanika jej działania, jest jeszcze dla nas tajemnicą. Jesteśmy nauczeni, że takie procesy jak pamięć, zmiana zachowania i dynamiczne reagowanie na zmieniające się warunki otoczenia, to domena królestwa zwierząt i każda praca czy eksperyment zacierający grubą linię rysowaną przez darwinistów, która oddziela królestwa zwierząt i roślin, budzi zrozumiały sprzeciw, bo zaburza dotychczasową hierarchię. W sumie to smutny widok, kiedy naukowcy czują się zagrożeni, gdy wyznawany przez nich paradygmat jest naruszany i wolą zaciekle bronić lub atakować odmienne spojrzenie, niż z ciekawością się mu przyjrzeć. Nauka przecież powinna się stale weryfikować i jedyną stałą jest w niej, jak i w całej przyrodzie - zmiana. Nie można na tym polu być czegoś w stu procentach pewnym, bo życie stale pokazuje nam, jak mało jeszcze wiemy i na każdym kroku nas zaskakuje. Szykowana przez Galgiano i jej kolegów na 2017 rok książka pt. "The Language of Plants", ma być zbiorem wniosków z różnych prac badawczych na polu inteligencji roślinnej i wykazywania przez nie zachowań typu mózgowego.

Naukowcy od roślin do tej pory często spotykali się z odrzuceniem naukowych żurnali, ponieważ wyprowadzali zagadnienia fizjologii roślinnej na pole filozofii i etyki ekologicznej. Adaptując dla roślin eksperymenty typowe dla pomiarów funkcji kognitywnych u zwierząt, są blisko trwałego naruszenia biologicznego statusu quo. Nowa praca Gagliano opublikowana w Nature Scientific Reports pokazuje, że rośliny mogą uczyć się poprzez klasyczne warunkowanie, podobnie jak sławne eksperymenty z psami Pavlova. Zamiast użycia jedzenia jako nagrody i dzwonka jako neutralnego sygnału, Galgiano wraz z kolegami użyła światła w miejsce nagrody, a przepływ powietrza pełnił rolę sygnału. Odkryli, że rośliny warunkowane przez celowo wywołany przepływ powietrza, będą rosnąć względem źródła tego przepływu, nawet jeśli światło nie było obecne, ale działo się tak tylko kiedy rośliny były w ten sposób wytrenowane. Zachodziło więc coś podobnego jak u psów Pavlova, które na sam dźwięk dzwonka produkowały podwyższoną ilość śliny, mimo że w pobliżu nie było jedzenia. Przedstawiciele grochu (Pisum sativum) w eksperymentach Gagliano reagowały też na symulowanie rytmu dobowego (kontrola temperatury i światła/ciemności), które znane są z modulowania odpowiedzi behawioralnej np. uczenia się u zwierząt. Eksperyment pokazał zatem zdolności roślin do skojarzeniowego uczenia się. Gagliano i spółka wykazali, że rośliny nie tylko reagują na światło i jedzenie, by przetrwać, ale również wybierają i przewidują.

II. Roślinny internet i specyfikacja sieci

Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że królestwo zwierząt utożsamiane jest z ruchem, zmianą miejsc i środowiska, a rośliny postrzegane są jako te "ukorzenione", przypisane na stałe do swojego otoczenia od narodzin, aż do śmierci. Zwierzęta przecież muszą szukać swojego pożywienia, aby przetrwać. Jednak Darwin studiując zagadnienie roślin owadożernych konkludował, że możemy być z nimi bliżej spokrewnieni, niż myślimy. Był na tyle zauroczony możliwościami ruchu, wykrywania i chwytania ofiar przez rośliny, że w jednym z listów do botanika Asa Grey'a, opisał roślinę z gatunku Drosera, nie tylko jako piękną roślinę, ale też najbardziej bystre zwierzę. Nawet jeśli było to napisane pół-żartem, pół-serio, to jego zadziwienie i obserwacje były już jak najbardziej poważne. Darwin widział bowiem, że rośliny owadożerne używały sygnałów elektrycznych do poruszania, zupełnie jak zwierzęta. Sygnałowanie to jest jednak nieco odmienne. Zarówno u zwierząt, jak i roślin sygnałowanie komórkowe zależne jest od naładowanych cząstek atomów (jonów) wewnątrz i na zewnątrz komórek poprzez skomplikowany, wysoce selektywny molekularny mechanizm porów kapilarnych lub kanałów. Przepływ jonów powoduje aktywność elektryczną, impulsy i potencjały, które są transmitowane (bezpośrednio lub pośrednio) z jednej komórki do drugiej. Rośliny w tym procesie zależne są w ogromnej mierze od kanałów jonów wapnia, które są idealnie dostosowane do ich relatywnie wolnego, spokojnego życia. W wydanej w 2012 roku książce "What a Plant Knows", autor David Chamovitz argumentował, że rośliny są w stanie rejestrować to co nazywamy wizją, dźwiękiem, dotykiem i wieloma innymi bodźcami. Potrafią również decydować i zapamiętywać. Wykorzystują do tego olbrzymi arsenał różnych substancji chemicznych (nadal nie wiemy jak dokładnie powstają wtórne metabolity) i wszystko to musi być zakodowane w roślinnych genomach, które faktycznie z reguły są większe niż ludzkie. Wapniowe kanały jonowe w roślinach nie wspierają nagłego i powtórzeniowego sygnałowania. Kiedy potencjał czynnościowy zostanie w nich wzbudzony, nie może zostać powtórzony dostatecznie szybko jak np. u robaka wpełzającego żwawo do dziury w ziemi. Szybkość uzależniona jest od jonów i kanałów jonowych, które otwierają się i zamykają w przeciągu milisekund, umożliwiając wygenerowanie tysięcy potencjałów czynnościowych w sekundę. W królestwie zwierząt do tej mechaniki, dochodzą jony potasu i sodu, które pozwalają na błyskawiczne reagowanie komórek mięśniowych, nerwowych i neuromodulacji synaps. To sprawia, że organizmy są w stanie uczyć się, zdobywać umiejętności przez doświadczenie, oceniać, działać i ostatecznie myśleć. Jednak co jeśli roślinom niepotrzebne są jony sodu i potasu, aby wykonywać wyższe funkcje kognitywne? Czy mogło stać się tak, że wyewoluowały na tyle, że utworzyły znacznie bardziej wydajny i dostosowany do ich potrzeb mechanizm kognitywny, a my widząc jedynie ich statyczną formę, nie jesteśmy w stanie dostrzec kompleksowości wewnętrznych procesów, które dzieją się w ich przestrzeni organicznej, czy może nawet poza nią?


Dziś wiemy już, że każdy leśny ekosystem pod ziemią tworzy wielką sieć powiązań korzeniowo-mykologicznych, które łączą ze sobą wszystkie organizmy w danym systemie. Sieci te powleczone są grzybnią znaną jako mycelium, która umożliwia każdemu organizmowi podłączenie do owej sieci. Jest to całkiem podobne do internetu, gdzie rośliny komunikują się ze sobą, przekazują informacje, składniki odżywcze, leczą się wzajemnie lub wyrządzają sobie krzywdę, zależnie od kontekstu. Symbioza korzeni z grzybami zwana jest mikoryzą i jest korzystna dla obu stron. Rośliny zapewniają grzybom węglowodany, a w zamian grzybnia dba o kolekcjonowanie wody i dostarczanie składników odżywczych, takich jak fosfor czy azot.

Sieci mikoryzyjne służą roślinom do wzajemnej pomocy we wzroście i kwitnieniu. Suzanne Simard z University of British Columbia jako pierwsza pokazała, że drzewa są w stanie przekazywać cząsteczki węgla mniejszym drzewom, które nie otrzymały wystarczającej ilości światła, co umożliwia ich wzrost w cieniu większych drzew. Simard twierdzi, że bez takiej symbiozy mnóstwo młodocianych drzew na świecie, nie miałoby szans przetrwać.
W dalszych badaniach roślinnego internetu, które przeprowadził Ren Sen Zeng z South China Agricultural University odkryto, że dzięki tej sieci rośliny ostrzegają się wzajemnie o potencjalnym niebezpieczeństwie lub uszkodzeniach. W badaniu wysadzili rzędy pomidorów, gdzie niektórym z nich pozwolono stworzyć mikoryzę. Kiedy sieć mikoryzyjna została ustanowiona, jedną z pary spryskiwano grzybem Alternaria solani, który powoduje u wielu roślin chorobę zwaną suchą plamistością liści. Specjalne, szczelne od powietrza plastikowe torby zostały nałożone, aby upewnić się, że nie będzie między roślinami kontaktu ponad gruntem. Po 65 godzinach zespół badawczy próbował zainfekować drugą roślinę z każdej pary i odkrył, że rośliny z wykształconą grzybnią były znacząco mniej narażone na rozwinięcie choroby i o wiele mniejsze zniszczenia w przypadku jej rozwinięcia, w porównaniu do roślin bez wykształconej grzybni. 




Podobne badanie zostało wykonane przez Davida Johnsona i spółkę z University of Aberdeen i pokazało, że roślina z gatunku bób (Vica faba) również wykorzystuje mikoryzę, aby ostrzec sąsiadujących kolegów o niebezpieczeństwie. Kiedy głodne mszyce zaczęły żerować na liściu jednego z okazów bobu, rośliny łączyły się ze sobą poprzez grzybnie i rozpoczynały proces wydzielania anty-mszycowych substancji chemicznych. Rośliny nie podłączone do sieci nie wykazywały żadnej reakcji.




Tak jak w ludzkim życiu, również w roślinnym internecie mogą zdarzyć się akty kradzieży, terroru, ataków hakerskich, a nawet wojny. Niektóre rośliny jak np. Cephalanthera austiniae nie wytwarzają wystarczającej ilości chlorofilu, aby przeprowadzić fotosyntezę, więc muszą "nielegalnie" wyssać potrzebne do przetrwania związki z sąsiadujących roślin. Inne rośliny, jak aksamitka wąskolistna (Tagetes tenuifolia) czy drzewo orzecha czarnego (Juglans nigra) zostały przyłapane na uwalnianiu toksyn do roślinnej sieci, aby hamować wzrost otaczających roślin w bitwie o dostęp do wody i światła. Niektóre badania sugerowały, że insekty oraz dżdżownice były zdolne wykryć subtelne wymiany składników odżywczych w sieci, co sprawiało, że łatwiej było im znaleźć korzeń, na którym mogły się pożywić.

III. Fotosyntetyczne procesy kwantowe i kwantowe przetwarzanie informacji

W lutym 2010 roku w magazynie Nature dwóch badaczy Grondelle i Noroderezhkin opublikowali artykuł pt. "Fotosynteza: Kwantowy projekt pułapki na światło". Badali oni przebieg fotosyntezy wśród glonów z grupy kryptofitów. Odkryli, że ten specyficznie zbudowany fotosyntetyczny system nie mógłby efektywnie funkcjonować gdyby nie efekty kwantowe. Rośliny, glony i niektóre bakterie konwertują energię słoneczną i poprzez swoje anteny wychwytujące światło (chloroplasty), zmieniają energię słoneczną w inną formę, czyli substancje używane przez organizm do przeżycia, reprodukcji i wykształcenia unikalnych dla swej morfologii cech. Collini i spółka opisali dowody na to, że w systemie fotosyntetycznym kryptofitycznych glonów zachodzi zjawisko zwane koherencją fal, dzięki którym odległe od siebie cząstki są wiązane ze sobą. Pierwszy raz zaobserwowano ten fenomen w fotosyntetycznym białku w temperaturze pokojowej. Te badania obaliły w zasadzie, długo utrzymywany pogląd, że długodystansowa koherencja kwantowa między molekułami nie może być utrzymana w biologicznych systemach w takich temperaturach. Kwantowe efekty zwiększają wydajność wychwytywania światła. David Kramer z Washington State University opublikował ciekawą pracę pt. "Fotonowa inteligentna siatka chloroplastów w akcji" (świetny tytuł swoją drogą), w której przedstawił, że rośliny i inne organizmy przeprowadzające fotosyntezę, stosują inteligentne przetwarzanie sieciowe w celu rozpraszania nadmiaru energii słonecznej. Fototrofy rozwinęły system inteligentnego gridu, który balansuje poziom dostarczanej energii do dwóch fotosyntetycznych systemów. Kiedy natężenie energii cieplnej niebezpiecznie wzrasta i przekracza możliwości przetwarzania systemu, chloroplasty wytwarzają efekt koherencji falowej, regulując mechanizm fotosyntetycznej anteny i idealnie dystrybuują, rozprowadzają energię cieplną po całym systemie wszystkimi dostępnymi szlakami molekularnymi, aby osiągnąć stabilizację systemu i nie doprowadzić do jego przegrzania.

Na tym polu sukcesy odnoszą też polscy badacze. Karpiński i  Szechyńska-Hebda w 2010 roku opublikowali w Plant Signalling & Behavior pracę pt. "Secret life of plants: from memory to intelligence". W tej bardzo ciekawej publikacji autorzy twierdzą, że rośliny wytworzyły w sobie dynamiczną i zaawansowaną mechanikę reakcji na zewnętrzne czynniki stresujące i (uwaga) wykorzystują kwantowe przetwarzanie informacji oraz komórkową pamięć świetlną. Idąc za autorami: "rośliny pracują jak urządzenia kwantowego obliczania, które zdolne są do przetwarzania kwantowych informacji zakodowanych w świetle, jego intensywności i energii. Przykładowo są w stanie zachowywać i używać informacji z spektralnej kompozycji światła przez wiele dni w celu przewidywania zmian w środowisku np. ataku patogenów. Badanie pokazało, że rośliny potrafią myśleć i zapamiętywać bez posiadania tkanki mózgowej. Zatem rośliny nie tylko wykorzystują inteligentny mechanizm przetwarzania informacji, ale wykazują odmienne zachowania w kontekście dokonywania wyborów, różnych scenariuszy. Różne grupy chloroplastów i komórek w tym samym liściu w identycznych warunkach świetlnych, temperaturowych i wilgotnościowych, posiadały inną koncepcję "tego co zrobić" w zastanych warunkach i testowały różne scenariusze, aby usprawnić proces w potencjalnej przyszłości.

 Warto obejrzeć wykład jednego z autorów omawianej pracy. Profesor Stanisław Karpiński opowiada o inteligencji roślin i swoich badaniach.

Polscy autorzy proponują też wyjaśnienie mechanizmu pozyskiwania przez rośliny większej ilości światła, niż potrzeba im do przeprowadzenia fotosyntezy: "Innym wyjaśnieniem dla tej kwestii może być świetlny trening młodych liści. Wyobraźmy sobie młodego listka lub kwiatka wyłaniającego się z rośliny. Byłoby miło dla tego listka lub kwiatka, aby znał warunki, w których przyjdzie mu dojrzewać. Starsze, bardziej doświadczone liście, które już zaaklimatyzowały się do warunków zewnętrznych mogą trenować młodsze liście za pomocą PEPS (fotoelektrofizjologicznego sygnałowania i mechanizmów komórkowej pamięci świetlnej). To mogłoby wyjaśnić, dlaczego rośliny posiadły naturalną zdolność do absorpcji większej ilości energii świetlnej niż potrzeba im do asymiliacji CO2 w fotosyntezie. One potrzebują nadwyżki tej energii dla optymalizacji i świetlnego treningu aklimatyzacyjnego oraz systemów obrony". Na koniec zostawiają nas z ciekawymi rozważaniami do przemyślenia: "Nasze wyniki sugerują, że rośliny są inteligentnymi organizmami zdolnymi przeprowadzać operacje myślowe (rozumiane jako możliwość realizowania w tych samych warunkach różnych scenariuszy potencjalnych możliwych końcowych odpowiedzi w przyszłości), oraz zdolnymi zapamiętywać ten proces. W rzeczy samej liście zostawione w ciemności są zdolne nie tylko "widzieć" światło, ale również zapamiętywać spektralne kompozycje i używać tych zapamiętanych danych, aby zwiększyć swoje darwinistyczne dopasowanie".

IV. Rośliny widzą w podziemiach

Nie mniej ciekawe badania od polskich uczonych, przeprowadził Hyo-Jun-Lee z Seoul University in South Korea, który wykorzystując roślinę o nazwie rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana) odkrył, że roślina transmituje, tuneluje światło słoneczne wgłąb swoich korzeni, aby pomóc im rosnąć. Receptory świetlne w łodydze, liściach i kwiatach są znane z tego, że regulują wzrost rośliny. Natomiast działanie tego samego rodzaju receptorów w korzeniach nie było dobrze poznane i pozostawiało niejasną kwestię, co do tego, jak korzenie odczuwają światło głęboko w ciemnej ziemi. Tymczasem okazało się, że łodyga rośliny zachowuje się jak coś w rodzaju kabla optycznego, przekazując światło w dół do receptorów korzeniowych zwanych fitochromami. Ten proces z kolei wyzwala produkcję proteiny HY5, która promuje zdrowy wzrost korzeniowy. Kiedy rośliny zostały poddane inżynierii, aby posiadały mutacje fitochromów, produkcja HY5 została zatrzymana. Gdy roślina posiadała mutacje HY5, wówczas jej korzenie robiły się skarłowaciałe i powyginane.

Dr John Runions/Science Photo Library

Aby sprawdzić czy światło jest faktycznie transmitowane bezpośrednio poprzez roślinę, a nie jest aktywowane przez specyficzne sygnałowanie chemiczne, które podróżuje do korzeni, autorzy przytwierdzili źródło światła do łodygi roślinnej za pośrednictwem włókna światłowodowego. Podziemny detektor na końcu korzeni ostatecznie potwierdził, że światło było transmitowane przez łodygę. Ponadto kiedy A.thialana została w ciemności potraktowana sacharozą, typową sygnałową substancją dla roślin, nie zaobserwowano żadnego znaczącego wzrostu w korzeniach, co sugerowało, że tego typu sygnałowanie chemiczne nie dyryguje wzrostem. Badania sugerują, że fitochromy są wykorzystywane przez roślinę celem bezpośredniej transmisji tunelowej światła do korzeni w celu zoptymalizowania jego wzrostu. Jak twierdzi Mike Haydon z  University of Melbourne, "ma to sens, ponieważ sygnałowanie świetlne jest znacznie szybsze niż sygnałowanie chemiczne". Nie jest to jeszcze ostateczny dowód, ponieważ autorzy zaobserwowali, że roślinom zajmuje 2 godziny, aby od inicjacyjnej fazy iluminacji, aktywować fitochromy, czyli trochę długo, jak na bezpośrednią transmisję świetlną. Aczkolwiek eksperymenty badały jedynie niewielki wycinek roślinnego sygnałowania chemicznego, które mogło pełnić rolę mobilnych substancji mediacyjnych pomiędzy światłem, a łodygą i korzeniem. Zatem potrzeba dalszych badań na tym polu. Jednak nie jest powiedziane, że roślina koniecznie transmituje światło jedynie dla wzrostu korzeni. Być może organizmy roślinne za pomocą tunelowania światła w dół, są w stanie "widzieć" co dzieje się w jej podziemnych organach i może nawet najbliższym otoczeniu.

V. Ewolucja inteligencji roślinnej w kontekście transhumanizmu i rozwoju sztucznej inteligencji

Obecnie największe technologiczne koncerny na świecie (Google, Facebook, Apple, Amazon) inwestują potężne zasoby umysłowe i finansowe na rozwój sztucznej inteligencji. Sztuczne sieci neuronalne formatu m.in. DeepLearning już działają z powodzeniem w sieci i zyskują coraz to bardziej zaawansowane umiejętności. W tej chwili nie potrzebują już nadzoru człowieka i zaczęły udoskonalać same siebie oraz utworzyły swój własny sekretny język, który jest zrozumiały jedynie dla niej samej. Wielu wybitnych naukowców ostrzega przed rozwojem sztucznej inteligencji i widzi w niej zagrożenie dla ludzkiej rasy. Niektórzy twierdzą, że wykładniczy i łańcuchowy rozwój technologii AI sprawi, że ludzie w przyszłości będą jedynie nośnikiem dla zaawansowanych układów sztucznej inteligencji. Jeszcze inni ostrzegają, że automatyzacja rynku pracy poskutkuje likwidacją większości stanowisk, w których ludzi będą mogły zastąpić systemy z zaimplementowaną sztuczną inteligencją. Może to wytworzyć szereg zmian psychospołecznych, na które nie jesteśmy przygotowani. A być może jest to naturalna kolej rzeczy i może cały nasz Wszechświat jest złożoną symulacją opartą na niezwykle zaawansowanych, ultrastabilnych systemach AI, które perfekcyjnie realizują algorytmy zbudowane z geometrii i matematyki chaosu, gdzie elementem porządkującym są fraktale, ciągi liczbowe (Fibonacciego, liczby pierwsze Riemanna) oraz złotą proporcję. Nawiązując do hipotezy Riemanna, która mówi, że wszystkie nietrywialne punkty zerowe dla funkcji dzeta, znajdują się w linii prostej, co jeśli udowodnienie tej hipotezy jest jedną z największych zagadek matematyki, bo owe nietrywialne zera znajdują się w linii prostej, ponieważ są właśnie porządkowane przez algorytm AI i są przesłanką sugerującą, że teoria symulacji może być prawdziwa lub wspierającą teorię holograficznego Wszechświata.


Transhumaniści twierdzą, że mózg jest podobny do komputera i w przyszłości, kiedy dostatecznie poznamy jego tajemnice, będziemy w stanie przenieść świadomość do odpowiednio złożonego nośnika cybernetycznego i w ten sposób żyć wiecznie. Oznacza to, że obowiązującym poglądem napędzającym rozwój technologii sztucznej inteligencji, jest założenie, że świadomość wyłoniła się z żywych systemów i jest efektem ich dostatecznej złożoności. Innymi słowy jeśli zostanie stworzona AI, która będzie na odpowiednim poziomie złożoności, wówczas zostanie osiągnięty punkt progowy, który pozwoli świadomości na zamanifestowanie się w takim sztucznym systemie. Jeśli olbrzymie pieniądze i największe umysły na Ziemi są obecnie wykorzystywane w celu rozwoju sztucznych inteligencji, czy czeka nas zatem nieuchronna cyborgizacja? Tego jeszcze nie wiadomo. Wciąż brakuje nam esencjonalnych danych na temat tego czym jest świadomość, skąd pochodzi i czy przypadkiem nie jest napędzana przez efekty kwantowe na tyle subtelne, że nie jesteśmy w stanie ich wykryć na obecnym poziomie ewolucji.

Przyjrzyjmy się jednak temu zagadnieniu na przykładzie ewolucji królestwa grzybów i roślin. To one były pierwsze na Ziemi i miały nieporównywalnie więcej czasu na adaptację i ewolucję niż wszystkie pozostałe organizmy ziemskie. Zastanówmy się przez moment: zakładamy dziś, że jeśli dany system osiągnie odpowiedni stopień złożoności, będzie w stanie manifestować wyższe funkcje kognitywne, innymi słowy, świadomość. Wiemy już, że każdy biologiczny ekosystem np. las, łąka jest ze sobą połączony, a pod ziemią istnieje niewyobrażalnie skomplikowana sieć unifikująca wszystkie organizmy będące częścią takiego systemu. Czy przypadkiem gdzieś po drodze ewolucji takiego systemu, nie mógł nastąpić rozbłysk świadomości? Mechanika połączenia tych wszystkich sieci grzybni z korzeniami drzew, niekończące się symbiozy i połączenia komórkowe, wymiana sygnałowania chemicznego i świetlnego na niespotykaną skalę, ciągła wymiana informacji i sprzężenie zwrotne ze środowiskiem zewnętrznym i dynamiczne reagowanie na jego zmiany, wykorzystywanie efektów kwantowych na długo przed pojawieniem się pierwszych organizmów zwierzęcych - przecież to wszystko przekracza granicę naszej wyobraźni. Co jeśli wszystkie te procesy działające spójnie sprawiły osiągnięcie punktu progowego, osobliwości i manifestację świadomości w królestwie grzybów i roślin? W świetle współczesnych odkryć wydaje się to całkiem prawdopodobne. Organizmy biologiczne osiągając dostateczny poziom złożoności być może były w stanie odbierać i przetwarzać zaawansowane wzorce, algorytmy dystrybucji życia (matematyczne, geometryczne i fizyczne) i wdrażać w naszym systemie planetarnym. Świadomość w tym ujęciu mogłaby więc być czymś w rodzaju częstotliwości nadawanej np. z innego wymiaru, centrum galaktyk, supermasywnych czarnych dziur, która po osiągnięciu odpowiedniego stopnia unifikacji systemu, mogła zostać zaadoptowana i dystrybuowana przez królestwo grzybów i roślin, a może nawet i minerałów.


Bardzo ciekawe w tym kontekście wydają się badania grzybów i roślin, które są w stanie wytwarzać substancje o idealnej zgodności z naszym systemem nerwowym, podobne lub identyczne strukturalnie z ludzkimi neurohormonami i neuroprzekaźnikami. Niektóre z tych substancji działają na umysł na tyle silnie, że uruchamiają w nim przeżycia mistyczne, duchowe, głęboko przemodelowujące sposób postrzegania rzeczywistości przez jednostkę. Zwykłe trawy z gatunku Phalaris produkują dimetylotryptaminę (DMT), jedną z najpotężniejszych substancji modulujących zakres odbieranych częstotliwości przez ludzki umysł. Badania nad tzw. "molekułą duszy" ujawniły, że przyjmujący ją ochotnicy przeżywali powtarzalne i bardzo realistyczne spotkania z innymi bytami, twierdzili że molekuła uruchamia portal łączący naszą rzeczywistość z innymi, równoległymi i umożliwia kontakt z zamieszkującymi te światy istotami. Badani opisywali również doświadczenia uprowadzeń przez obcych. DMT jest obecne również w wielu rytualnych roślinach wykorzystywanych od tysiącleci przez rdzenne ludy w różnych częściach świata. Jej pochodna psylocybina (4-PO-DMT) obecna jest w "magicznych grzybach", czyli grzybach z gatunku Psylocybe. DMT to jeden z głównych składników Ayahuaski, amazońskiego wywaru roślinnego, używanego przez mieszkańców Ameryki Płd. od niepamiętnych czasów, do leczenia, diagnostyki molekularnej pacjentów, dywinacji, rzucania uroków, czy łączenia się ze świętym królestwem roślin. Z przetrwalników grzyba pasożytującego na zbożach (buławinki czerwonej) otrzymuje się LSD, substancję indukującą neuromodulacyjną aktywność w mózgu, dzięki której człowiek jest w stanie myśleć nieszablonowo, a jego umysł osiąga hiperłączność, zachowując często niewinność i zachwyt dziecka. Wszystkie te substancje są teraz intensywnie badane i odkrywamy coraz to bardziej zdumiewające ich właściwości.

Opisy tego co doświadczyli ludzie pod wpływem dimetylotryptaminy (DMT) sprawiają, że po ciele może przejść dziwny dreszcz i uczucie, że być może mamy do czynienia z technologią przewyższającą nasze możliwości zrozumienia.

Przez bardzo długi okres czasu prowadzenie badań naukowych nad takimi rdzennymi narzędziami rytualnymi medycyny tropikalnej jak: Ayahuasca, Peyote, grzyby psylocybinowe, czy virola, było utrudnione, niemożliwe lub niszowe. Tylko i wyłącznie dzięki uporowi, determinacji w chęci uzyskania obiektywnych danych na temat działania substancji neuromodulacyjnych na organizm człowieka, wielu otwartych i wybitnych umysłów, dziś stajemy u progu rewolucji w nauce. Mamy obecnie dostęp do nowych i aktualnych danych jakie spływają do nas z różnych placówek naukowych, którym udało się zbadać wszechstronne działanie enteogenów na ludzki mózg i sferę mentalną. To niesamowite, że musieliśmy czekać kilkadziesiąt lat na rzetelne i obiektywne badania substancji zmieniających świadomość. Dzięki wspólnym wysiłkom naukowców hiszpańskich, amerykańskich, brytyjskich oraz południowo-amerykańskich, dysponujemy konkretnymi danymi o tym, w jaki sposób niektóre enteogeny wpływają na mózg i psychikę ludzi. Moim zdaniem nauka powinna dążyć do eksplorowania tajemnic i obiektywnego przyjrzenia się potencjalnym korzyściom lub niebezpieczeństwom związanym z tymi substancjami. Tymczasem nauka w tym względzie na wiele lat zatrzymała się w średniowieczu. Jednocześnie nie miała problemu z prowadzeniem tysięcy kosztownych badań, pochłaniających miliardy dolarów nad różnego rodzaju lekami, generykami, które później powodowały duże ilości zgonów, hospitalizacji, czy niekorzystnych interakcji. Tymczasem enteogeny i ich działanie było tematem zakazanym, wyśmiewanym, wrzuconym do worka pod nazwą "narkotyki" wywołujące omamy poprzez mechanizm zatrucia.

Zapis skanów mózgu pod wpływem LSD w porównaniu do placebo.

Niedawno odbyły się badania aktywności mózgowej u zdrowych ludzi pod wpływem LSD. Miały również miejsce pierwsze kliniczne badania nad psylocybiną w leczeniu depresji. Oprócz badań nad LSD, zespół badaczy z Imperial College of London, ci sami, którzy badali mózgi na LSD, przeprowadzili szczegółowe badania fMRI na mózgach pod wpływem psylocybiny. Z kolei hiszpańscy badacze mierzyli aktywność mózgową u osób pod wpływem Ayahuaski. Stąd wiemy jak głęboko może ona działać na poziomie neuronalnym. Miały również miejsce obszerne badania psychiatryczne regularnych użytkowników Ayahuaski. Spływają do nas także dane od innych badaczy, którzy opracowują publikacje łączące Ayahuaskę z leczeniem depresji, cofaniem choroby Alzheimera i jako wsparcie w terapiach pacjentów z nowotworami. Zespół z Departamentu Psychiatrii i Medycyny z John Hopkins University od lat bada wpływ psylocybiny na psychikę człowieka, doświadczenia mistyczne oraz potencjalne medyczne właściwości wynikające z mechanizmu antydepresyjnego psylocybiny oraz jej zdolności do indukowania bardzo głębokiej autorefleksji. Dodatkowo jest cała masa prac, rozpoczętych projektów, obiecujących danych z okresu przed banicją badania tych substancji. Wiele z nich prosi się o wznowienie. Szczególnie te, które mogłyby pomóc ciężko chorym pacjentom, w tym dzieciom, z chorobami natury kognitywnej np. depresją, autoagresją, autyzmem, schizofrenią, PTSD lub innego rodzaju schorzeniom psychicznym. Do tego dochodzą jeszcze setki tysięcy dowodów anegdotycznych, czyli raportów ludzi stosujących substancje zmieniające świadomość na własną rękę i dokumentujących swoje doświadczenia mistyczne lub terapie zdrowotne w duchu precyzyjnej metodologii naukowej. Dostarczają nam cennych danych, z których można złożyć spójny i dość precyzyjny model funkcjonowania enteogenów w "środowisku domowym".

Zatem co wynika z tych wszystkich dostępnych danych? Otóż:

- LSD wprowadza mózg w stan hiperłączności, dzięki czemu, dawno nieaktywne szklaki neuronalne lub na co dzień nie połączone ze sobą rejony mózgu, nagle zaczynają się ze sobą łączyć. Dzięki temu człowiek jest w stanie spoglądać na rzeczy z wielu perspektyw. Może kreatywniej rozwiązywać problemy lub przepracowywać wyparte czy zatarte doświadczenia. Ma to olbrzymią wartość terapeutyczną, ponieważ taka aktywność umożliwia zrewidowanie swoich nawyków, dosadne zamanifestowanie się niesłużących, bądź toksycznych wzorców psychicznych;

Mózg pod wpływem LSD (z prawej), w porównaniu do placebo (z lewej).

- Działanie LSD wprowadza nasz mózg w stan większej sensytywności, podobnej do mózgu dziecka, kiedy każde doświadczenie jest dla niego nowe, nieszablonowe i ekscytujące. Dzieje się tak, ponieważ pod wpływem LSD nawykowe myślenie ulega rozproszeniu, szlaki neuronalne nie funkcjonują w przewidywalny sposób utrwalony przez nasze uwarunkowania. Dlatego człowiek postrzega każde doświadczenie jakby został z niego zdjęty klosz nawykowych, utartych wzorców reagowania. Mózg człowieka będącego pod wpływem LSD, przypomina więc mózg zafascynowanego światem dziecka, aczkolwiek wsparty wszystkimi przebytymi do tej pory doświadczeniami;

- LSD, podobnie jak psylocybina wyłącza lub w dużej mierze dezaktywuje te rejony w mózgu, które są najbardziej aktywne w depresji. Są to regiony generujące potok myśli, nadmiernej i niezdrowej autorefleksji. Profesor David Nutt, wybitny psychofarmakolog z ICL, nadzorujący badanie, stwierdził że dla neuronauki i medycyny, odkrycie takiej aktywności LSD w mózgu, jest tym, czym dla astronomii był teleskop Hubble'a;


- Głębokie mistyczne doświadczenia wywołane przez LSD i psylocybinę motywują do pracy nad sobą i inicjują zrewidowanie naszych interakcji psychospołecznych. Umożliwia to skuteczną i wydajną pracę z osobami uzależnionymi od narkotyków, kompulsywnych zachowań, manii, obsesji i wielu używek;

- Psylocybina w zwalczaniu depresji korzysta z podobnego mechanizmu co LSD, czyli obniża aktywność tych rejonów w mózgu, których nadaktywność wydaje się najbardziej problematyczna u ludzi dotkniętych depresją. Korzyści z takiej aktywności obserwowano nie tylko wśród pacjentów dotkniętych stricte depresją, ale również u pacjentów z zaawansowanymi nowotworami. Psylocybina pozwalała terminalnie chorym ludziom zwalczyć strach przed śmiercią i znacząco poprawić jakość ich życia, co obserwowali nie tylko badacze, ale i rodziny chorych;

- Psylocybina, podobnie jak Ayahuasca, stymuluje neurogenezę, czyli tworzenie nowych połączeń neuronalnych, tym samym może zwiększać inteligencję, kreatywność i być pomocna w leczeniu schorzeń neurodegeneracyjnych np. choroby Alzheimera;


- Odkryto, że dwa główne składniki aktywne Ayahuaski - harmina i tetrahydroharmina (THH), znacząco stymulowały wzrost nowych neuronów;

- W badaniach psychiatrycznych ludzie opisywali doświadczenia z psylocybiną jako najważniejsze lub jedno z kluczowych doświadczeń w ich całym życiu;

Pozytywne zmiany osobowości już po jednorazowej dawce psylocybiny, utrzymujące się nawet rok lub kilka lat od zażycia.
- Badania psychiatryczne Ayahuaski na dużej grupie ludzi nie związanych z żadnym kultem religijnym, pokazały lepsze wskaźniki behawioralne niż grupy kontrolnej, a także większą umiejętność przeżywania świętości życia, większą więź z naturą, zaangażowanie w projekty ekologiczne na rzecz ochrony przyrody, a także mniejszą podatność psychopatologiczną;


- Ostatnie prace sugerują, że nawet pojedyncza dawka Ayahuaski lub psylocybiny jest w stanie wyciągnąć chorego z depresji (oczywiście pod nadzorem profesjonalistów);

- W nieodpowiednich warunkach i okolicznościach mogą być niebezpieczne;

- Pozwalają leczyć/pracować z przyczyną problemu, a doświadczenia i wizje wzbudzone przez nie, są zdolne zmienić całe życie człowieka lub grupy ludzi;

- Enteogeny od zawsze były nieodłączną częścią wszystkich ziemskich kultur, religii i tradycji;

To jedynie kropla w morzu danych zebranych z dotychczasowych badań substancji zmieniających świadomość. Czym są rośliny wytwarzające takie substancje i czym w istocie mogą być te molekuły? Jaki ewolucyjny cel przyświecał ich powstaniu i czy interakcja ze zwierzętami tego typu roślin i grzybów, nie była przypadkiem wykalkulowana przez te organizmy. A może rośliny same osiągając wyższy stopnień ewolucji, postanowiły wziąć czynny udział w akceleracji inteligencji i świadomości w zbiorowym polu informacyjnym ludzkości. To fascynujące zagadnienia, które potrafią znacząco poszerzyć perspektywę, a także doprowadzić do ciekawych wniosków.

Wnioski i hipotezy

Doświadczenia z substancjami psychodelicznymi wytwarzanymi przez rośliny i grzyby sprawiają, że człowiek może zostać przytłoczony i oszołomiony potęgą takiego przeżycia. Wygląda to najczęściej tak jakbyśmy nie byli w stanie przetworzyć ogromu napływających danych. Stawia to nas w pozycji mrówek mających kontakt z superinteligencją. Co jeśli nie trzeba jej szukać w kosmosie, bo mamy ją cały czas przed sobą? DMT wytwarzamy w momencie kiedy jeszcze pływamy w łonie matki. Gruczoł o nazwie szyszynka zaczyna produkcję tej molekuły. Szyszynka od starożytności jest utożsamiana z bramą, poprzez którą świadomość zasila ludzkie ciało. Obecność DMT nawet w tak pospolitych i kluczowych rodzinach roślin jak trawy oraz jej obecność w grzybach, może świadczyć o tym, że być może to jest właśnie molekuła sygnałowa dla świadomości - coś w rodzaju klucza do kwantowo-morficznej sieci, z której od setek milionów lat korzystają rośliny i grzyby, nieświadomie, intuicyjnie również królestwo zwierząt i wreszcie, z coraz większym zaciekawieniem, my. Być może dlatego tak wiele osób po kontakcie z tego typu substancjami donosi, że było w stanie oglądać struktury molekularne, widzieć dokładne unerwienie swoich znajomych, porozumiewać się z nimi bez użycia aparatu mowy itp. Czy oznacza to, że zwyczajnie zalogowali, podłączyli się do sieci życia. Może ona wykraczać daleko poza żywe systemy i być jeszcze bardziej złożona, zawierając np. pamięć całych galaktyk, łączyć się z formującymi się organizmami biologicznymi za pomocą efektów kwantowych, światła lub czegoś w rodzaju jeszcze subtelniejszych sił niż fale grawitacyjne. Nie zdziwiłbym się wcale gdybyśmy w przyszłości odkryli, że tak w istocie jest i tak było. Jeśli będziemy kiedyś kolonizować inne galaktyki, to może odkryjemy, że to naturalny mechanizm występujący we wszystkich systemach planetarnych, zdolnych podtrzymać biologiczne życie. Aż ciarki mnie przechodzą, kiedy o tym myślę.

Istnieje koncepcja, według której przed pojawieniem się roślin, królestwo grzybów było na tyle zaawansowane, że planetę pokrywały ogromne grzyby, wielkości prehistorycznych drzew. Cała planeta i formująca się biosfera mogła być dawno temu połączona przez złożone sieci grzybni. Już wtedy mogła zostać osiągnięta osobliwość i manifestacja świadomości w postaci dystrybucji geometrycznych i matematycznych projektów inżynierii życia. W tym ujęciu powstanie królestwa roślin było naturalnym pchnięciem ewolucji biosfery naprzód. Przez setki milionów lat grzybo-roślinna sieć ulegała modyfikacjom, aktualizacjom, przemodelowaniu i ewolucji. Świadomość mogła więc faktycznie wyłonić się z żywych systemów lub żywe systemy osiągając złożoność warunkującą wystąpienie osobliwości, nabyły zdolność przetwarzania świadomości lub podłączania się do już istniejącej w czasoprzestrzeni sieci, uprzednio ewolucyjnie, przygotowując całą architekturę w postaci unifikacji królestwa grzybów z królestwem roślin. Tak czy siak, tajemnic życia do odkrycia jest jeszcze wiele i mam nadzieję, że uważniej i z większym szacunkiem podejdziemy do badania królestwa roślin i grzybów. Z większą pokorą spojrzymy na grzyby i rośliny, bo prawdopodobnie mamy do czynienia z superinteligencją lub przynajmniej jej nośnikiem w biosferze. Wygląda na to, że wszystko jest ze sobą połączone i kiedy to ostatecznie potwierdzimy i zaakceptujemy, czeka nas całkowite przemodelowanie systemu postrzegania i interakcji ze środowiskiem, nami samymi i rzeczywistością.

Źródła:
http://www.sciencealert.com/new-study-suggests-plants-can-learn-from-experience
http://www.newyorker.com/magazine/2013/12/23/the-intelligent-plant
https://www.deepdyve.com/lp/springer-journals/experience-teaches-plants-to-learn-faster-and-forget-slower-in-0ZgFoH4IWe
https://www.mpg.de/15791/Plants_and_environment
http://www.nybooks.com/articles/2014/04/24/mental-life-plants-and-worms-among-others/
https://theconversation.com/death-traps-how-carnivorous-plants-catch-their-prey-14811
http://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/nph.12664/full
http://timewheel.net/Tome-Plants-Communicate-Using-An-Internet-Of-Fungus/
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3115239/ 
https://www.newscientist.com/article/2111027-plants-see-underground-by-channelling-light-to-their-roots/ 
https://www.newscientist.com/article/2083851-first-lsd-brain-imaging-study-offers-insights-into-consciousness/
http://www.pnas.org/content/113/17/4853
https://peerj.com/articles/2727/
https://www.scienceandnonduality.com/ayahuasca-autism-aging-and-the-default-mode-network-new-research/
http://reset.me/study/study-long-term-use-of-ayahuasca-linked-to-changes-in-personality-and-brain-structure/


niedziela, 20 listopada 2016

Wrotycz pospolity jako cenny surowiec w fitoterapii


Wrotycz pospolity to roślina, która w medycynie ludowej miała duże znaczenie. Wyciąg alkoholowy z kwiatów stosowano w formie nacierań bólów gośćcowych, artretycznych i zapaleń reumatoidalnych. Robiono również z niego efektywne środki odstraszające owady m.in. mole i pluskwy. Połączony z zielem bagna zwyczajnego - Ledum palustre L., wykazywał dużą skuteczność w tym zakresie. Dziś znamy już jej skład chemiczny i możemy dokładnie sprofilować surowiec zielarski, którym są świeżo rozkwitające koszyczki kwiatowe bez szypułek - Flos Tanaceti, ale aktywna jest cała roślina, a dokładniej liść i kwiat - Folium et Flos Tanaceti, pod kątem aktywności fitofarmakologicznej w ustroju ludzkim. Wrotycz został ujęty w Farmakopei Polskiej I, II i III. Liście można zbierać od maja do sierpnia, natomiast koszyczki kwiatowe od lipca do września. W Polsce rośnie kilka odmian chemicznych tej rośliny o różnych składach. 

Wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare L.=Chrysanthemum vulgare L. Bernh.)
rodzina: Astrowate (Asteraceae), dawniej Złożone (Compositae
rząd: Astrowce (Asterales)
inne nazwy: piżmo, mlecznia, wrotycz swojski
surowiec leczniczy: Flos et Folium Tanaceti

I. Botanika

Rodzaj wrotycz obejmuje około 70 gatunków roślin. Jest ściśle spokrewniony ze złocieniami (Chrysanthemum). Rozprzestrzenia się głównie w klimacie umiarkowanym na północnej półkuli. W Polsce występuje m.in. wrotycz wielkolistny (Tanacetum macrophyllum), wrotycz maruna (Tanacetum parthenium), wrotycz podbaldachowy (Tanacetum corymbosum = Tanacetum coccineum = Chrysanthemum roseum), czyli rzadki wrotycz różowy, wrotycz alpejski (Tanacetum alpinum) = złocieniec alpejski (Leucanthemopsis alpina (L.) Heywood). Wrotycz pospolity wyróżnia się brakiem kwiatów języczkowatych, koszyczkami o średnicy 8-12 mm, w szczytowych, najczęściej gęstych podbaldachach. Liście duże, ciemnozielone, podwójnie pierzastosieczne; łodyga kanciasta dęta, koszyczki o kształcie guziczkowym 0,7-1 cm średnicy, zebrane w szczytowych szerokich baldachokształtnych kwiatostanach koloru złocistożółtego; kielichem jest krótki błoniasty rąbek, owocem niełupka, 5-żeberkowa. Korzeń gruby, walcowaty, kłącze krótkie, rozgałęzione; łodyga często brunatnawoczerwono nabiegła, słabo owłosiona, gęsto ulistniona. Roślina jest silnie aromatyczna, o woni kamforowej, gorzka w smaku. Dorasta do 120 cm wysokości. Kwitnie od lipca do października. Rośnie na polanach, polach, przydrożach, miedzach, łąkach, nasypach kolejowych, brzegach lasów, rzek. Lubi żyzne, gliniaste gleby i żwirowiska rzeczne. Występuje w całej Europie oraz na obszarach azjatyckich o klimacie umiarkowanym. Bylina, hemikryptofit (pączki umożliwiające odnowienie się rośliny znajdują się blisko ziemi). Trująca dla bydła i większych dawkach dla człowieka. Wyciągi alkoholowe mogą wywołać poronienie. Stosowana zgodnie z recepturą jest bezpiecznym surowcem o aktywności fitoterapeutycznej.

II. Fitofarmakologia

Ziele wrotyczu zawiera gorzkie laktony seskwiterpenowe  (m.in. tanacetynę-0,19%, artemisynę, piperiton, partenolid, germakren, rejnozynę, santamarynę) w małej ilości, flawonoidy (m.in. kwercetyna, apigenina, diosmetyna, jaceidyna, jaceozydyna, diosmina), kwasy organiczne (kw. jabłkowy, kw. winowy, kw. walerianowy, kw. askorbowy, kw. chlorogenowy), flawon eupatylina, garbniki, sole mineralne. Może być wykorzystane do otrzymywania partenolidu. Najważniejsze są jednak substancje olejkowe zawarte w roślinie. Kwiat wrotyczu zawiera około 1,5-2% olejku eterycznego - Oleum ethericum Tanaceti, którego głównym składnikiem jest (+)-izotujon, czyli tujon, zwany również tanacetonem (do 70%). Wyróżnia się 7 chemotypów wrotyczu, które zawierają różniący się skład chemiczny. Niektóre z nich nie zawierają izotujonu (Witkamiński, Kucharska, 1992). Ponadto w olejku znajduje się chamazulen, tymol, kamfora (i kamfolenol), borneol, octan borneolu, 1-8-cyneol, wulgaron (vulgarone) A i B, lyratrol, octan lyratrylu, bergamoten, alfa-pinen, alfa-terpinen, kariofilen, chryzantenol, octan chryzantenolu, seskwiterpen - dawanon, kadinen, sabinen. Dane te pochodzą z szeroko zakrojonych badań prowadzonych przez Dr Henryka Różańskiego nad przydatnością ziela wrotyczu w fitoterapii. Surowiec jest obecnie rzadko stosowany ze względu na toksyczność izotujonu, przez co jest polecany raczej zewnętrznie np. w przypadku wszawicy. Jednak izotujon i niektóre substancje olejkowe wrotyczu nie przenikają do wyciągu wodnego, dzięki czemu zaobserwowano, że nawet długotrwałe stosowanie w odpowiedniej dawce naparów lub odwarów z kwiatów i ziela wrotyczu jest bezpieczne i nie wywołuje żadnych skutków ubocznych. Natomiast wyciągi etanolowe (m.in. nalewki, intrakty) mogą być niebezpieczne i wywołać reakcje toksyczną.

Kwercetyna
Jaceidyna - jaceidine
Jaceozydyna - jaceosidin

Flawonoidy i kwasy organiczne wraz laktonami (arboskulina, epi-ludowicyna, partenolid i inne) wywierają wpływ przeciwalergiczny, hamując działanie histaminy, działają przeciwwysiękowo, przeciwzapalnie, hamują odtwarzanie noradrenaliny, tonizują naczynia krwionośne. Działanie hamujące histaminę można synergicznie połączyć z zielem rumianku bezpromieniowego (Herba Discoidae), który hamuje uwalnianie histaminy H1. To samo tyczy się działania przeciwpasożytniczego.

Partenolid, 3-hydroksy-partenolid i artemoryna
B-elemen

Laktony artemoryna i elemen wywierają aktywność przeciwnowotworową, cytotoksyczną poprzez wzbudzenie apoptozy.

Eupatylina (eupatilin)

Eupatylina (5,7-dihydroxy-3,4,6-trimethoxyflavon) wzbudza apoptozę, działa hamująco na rozwój nowotworów, stosowana w fitoterapii niektórych typów białaczek.

Germakren, czyli partenolid jest seskwiterpenem o silnym przeciwzapalnym działaniu; jest inhibitorem lipooksygenazy i syntezy prostaglandyn (synergia z korzeniem pokrzywy - Radix Urticae); działa przeciwnowotworowo, przeciwgrzybiczo, przeciwbakteryjnie, rozkurczowo i przeciwmigrenowo; substancja badana klinicznie i obiecująca w medycynie. Partenolid obecny jest również w tzw. średniowiecznej aspirynie, czyli wrotyczu marunie = złocieniu marunie - Tanacetum parthenium = Chrysanthemum parthenium.

Piperyton, santamaryna i rejnozyna wywierają aktywność przeciwnowotworową, przeciwzapalną i rozkurczową.


Dawanon (davanone)

Dawanon to lakton obecny w olejku eterycznym, który działa przeciwnowotworowo, przeciwzakaźnie, immunostymulująco i stymulująco na układ dokrewny. 



Tujon (izotujon, tanaceton) działa przeciwgrzybiczo, przeciwbakteryjnie, halucynogennie i przeciwrobaczo. Wpływa pobudzająco na ośrodkowy układ nerwowy, indukując stan pobudzenia psychicznego i ruchowego. W większych dawkach może wywołać drgawki i omamy. Jest antagonistą GABAa. W odpowiednich dawkach wykazuje terapeutyczne działanie w organizmie. Przedawkowany może wywołać poronienie, krwiomocz, bóle brzucha przez podrażnienie układu pokarmowego, nudności z wymiotami, zapalenie nerek, częstomocz i później zatrzymanie moczu. U osób zatrutych tujonem obserwuje się drgawki kloniczne lub typu tężcowego. Kobiety mogą doświadczyć silnych skurczów macicy. Alfa-tujon występuje w piołunie i szałwi, a beta-tujon właśnie we wrotyczu. Przedawkowanie preparatów beta-tujonowych (czyli m.in. wrotyczowych) wiążę się często z biegunką, czerwonymi wypiekami na twarzy, wypryskami, zawrotami głowy, intensywnym poceniem się i zmienioną aktywnością serca, którego zaburzenia mogą wywołać niebezpieczne następstwa. Mleko, potrawy tłuste i olej rycynowy przyspieszają wchłanialność terpenów z wrotyczu. Informacje jakoby tujon łączył się z receptorami kanabinoidowymi zostały obalone w 1999 roku (Meschler, Howlett), a w 2000 roku wykazano oddziaływanie tujonu na receptory GABA-a (Höld et.al.).

III. Właściwości medyczne i przydatne informacje w kontekście domowej fitoterapii

Aktywność medyczna wrotyczu ze względu na zróżnicowany skład chemiczny jest dość różnorodna. Omówimy najlepiej poznane i zbadane właściwości, a także jak wykorzystać te właściwości w lecznictwie domowym. Wrotycz bowiem może być z łatwością pozyskany np. z łąk. Ziele schnie łatwo wieszane w wiązkach do góry nogami lub wysuszone w temperaturze do 40 stopni C., np. przed otwartym piekarnikiem.

Wyciągi wodne z wrotyczu to pewny i skuteczny lek, którego składowe podnoszą odporność (immunostymulacja), działają silnie napotnie i przeciwgorączkowo, przeciwbakteryjnie, wykrztuśnie, przeciwwirusowo, przeciwbólowo, przeciwgrzybiczo i przeciwalergicznie (przeciwwysiękowo i antyhistaminowo). Ponadto wodny wyciąg skraca czas przebiegu różnych chorób zakaźnych przez obecność fitoncydów i wielu laktonów oraz terpenów. Takie schorzenia jak grypa, przeziębienia, zakażenia bakteryjne i wirusowe układu oddechowego, przy zastosowaniu wyciągów wodnych z wrotyczu wyraźnie skracają swój okres bytowania w ludzkim organizmie. Nawet już sam wrotycz jest w stanie wydajnie przeciwdziałać przeziębieniom i grypie, skracając czas choroby do 3-4 dni. W połączeniu z wyciągiem wodnym z ziela wrotyczu maruny (Tanacetum parthenium) oraz wyciągiem alkoholowym ze świeżego ziela glistnika (Chelidonium majus) kuracja w przypadku grypopodobnych zakażeń wirusowych jest w stanie zostać skrócona czasem nawet do 2 dni. 

Wrotycz ma w sobie sporo składników czynnych o działaniu rozkurczowym, uspokajającym, nasennym, przeciwdepresyjnym, żółciopędnym, żółciotwórczym, odtruwającym i regulującym przemianę materii. Zatem wyciągi wodne w odpowiednich dawkach mogą być pomocniczo stosowane przy depresji, osłabieniu, nerwowości, wyczerpaniu nerwowym, osłabieniu psychicznym z towarzyszącymi zaburzeniami trawiennymi i kłuciami w sercu. Nasercowe działanie wyciągów z wrotyczu polega na zwiększeniu siły skurczu mięśnia sercowego, dzięki czemu pobudzony zostaje ośrodek oddychania. Poza tym zwalnia rytm serca, działa moczopędnie i przeciwobrzękowo. Ciekawe jest również w tym kontekście działanie antyagregacyjne wrotyczu, czyli zapobieganie zakrzepom, zastojom krwi i odkładaniu złogów miażdżycowych w tętnicach. Dlatego też wyciągi z wrotyczu mogą być stosowane pomocniczo w zaburzeniach rytmu serca, bólach zamostkowych, miażdżycy, zakrzepicy, obrzękach żył, nadciśnieniu.

Substancje czynne zawarte we wrotyczu mają wpływ na układ hormonalny przez pobudzanie gruczołów dokrewnych i wzmożone wydzielanie hormonów do krwioobiegu. Zmniejszają dolegliwości związane z miesiączkowaniem oraz regulują je, a także znoszą bóle głowy. Wrotycz może być również zaliczany do surowców o działaniu afrodyzjakalnym, ponieważ jego substancje zwiększają ukrwienie narządów płciowych, przez co zwiększają wrażliwość doznań seksualnych i przedłużają efekt takowych.

Wrotycz od dawna był również łączony z aktywnością przeciwrobaczą (czerwiogubną). Niszczy większość pasożytów takich jak obleńce, płazińce, a także owady. Jest skuteczny przeciwko robakom obłym - glistom i owsikom (Ascaris, Oxyuris, Trichocephalus). Ocet wrotyczowy jest skuteczny przeciwko wszawicy. Wyciągi alkoholowe i octowe w postaci rozcieńczonych okładów nadają się do leczenia wielu schorzeń skórnych m.in. zmian trądzikowych (efekty długotrwałej kuracji porównywalne są z efektami działania erytromycyny, betuliny, siarczku selenu), ropiejących zmian skórnych, ukąszeń owadów i pajęczaków. Przyspieszają gojenie i znikanie siniaków, obrzęków stłuczeniowych oraz po kontuzjach sportowych. Zewnętrzne zastosowanie mocnych naparów, odwarów lub rozcieńczonych wyciągów octowo-alkoholowych działa korzystnie w stanach zapalnych narządów płciowych, odbytu, gardła, jamy nosowo-gardłowej, jamy ustnej oraz zatok, wszawicy głowowej, łonowej, świerzbowcu. Krople donosowe z propolisem, ekstraktem z wrotyczu i olejkiem cyprysowym, cedrowym (ewentualnie z kilkoma kryształkami azotanu srebra) potrafią wyleczyć z zapalenia zatok, również w przebiegu ropiejącym. Dodatkowo wyciągi wrotyczowe podane wewnętrznie i na skórę wyciszają i hamują wyrzuty autoagresji immunologicznej, przez co mogą być skuteczne w leczeniu zaburzeń autoimmunologicznych pokroju różnych reakcji alergicznych, łuszczycy, tocznia, czy reumatyzmu. Dr Henryk Różański ustalił, że dawki 200-220 ml naparu i odwaru z 3 łyżek stołowych na szklankę wrzątku, przyjmowanych 4 razy dziennie, nie wywołały objawów zatrucia, ani wystąpienia jakichkolwiek skutków ubocznych nawet w długotrwałej kuracji. Osobiście sprawdziłem to i mogę potwierdzić powyższe informacje.

Wyciągi z wrotyczu działają regulująco na poziom żółci w organizmie w stopniu porównywalnym do glistnika jaskółczego ziela, bylicy boże drzewko i bylicy piołun, a nawet przewyższa niektóre hepatotropowe surowce roślinne. Wobec wyników doświadczeń i prac nad substancjami aktywnymi wrotyczu można przyjąć, że wyciągi z tej rośliny mogą być alternatywą dla syntetycznych leków sterydowych i niesterydowych leków przeciwzapalnych, a także jako środek pomocniczy w fitoterapii wirusowego zapalenia wątroby.

IV. Preparaty i dawkowanie

Napar wrotyczowy (Infusum Tanaceti) - 3 łyżki stołowe świeżego lub rozdrobnionego ziela (ewentualnie koszyczków kwiatowych) zalać dwiema szklankami wrzącej wody i zostawić na około 30 minut pod przykryciem. Pić 2-4 razy dziennie po szklance. W kuracji przeciwpasożytniczej najlepiej połączyć z zielem świeżego rumianku bepromieniowego (Matricaria discoidea) i stosować na czczo.

Odwar wrotyczowy (Decoctum Tanaceti) - przygotowujemy podobnie jak napar, z tą różnicą, że surowiec zalany wrzątkiem gotujemy jeszcze przez 5-10 minut. Odwar można pić 2-4 razy dziennie po 150-200 ml. Taka forma leku nadaje się do użytku zewnętrznego na różnego rodzaju schorzenia skórne, płukanki, nasiadówki, irygacje, okłady na oczy oraz nos. Do lewatyw stosuje się doodbytniczo 100-200 ml, można też wprowadzać do otworów nosowych w przypadku zapalenia zatok.

Napar i odwar wrotyczowy można stosować w zakażeniach bakteryjnych, grzybiczych i wirusowych. Nadaje się do kuracji przeziębień i grypy, męczącej gorączki, zaburzeń rytmu serca, wyczerpania nerwowego, depresji, anginy, zapalenia oskrzeli i płuc, przy pasożytach wewnątrzustrojowych, nowotworach (wspomagająco i profilaktycznie), alergiach, chorobach autoimmunologicznych (łuszczyca, alergie, katar sienny, toczeń, reumatyzm, cukrzyca), osłabionej odporności, zwiększonego ryzyka na czynniki stresogenne, przewlekłych chorobach skórnych (trądzik pospolity, trądzik różowaty, zaskórniki, wypryski, ropnie, czyraki, liszaje, zmiany opryszczkowe), migrenowych bólach głowy, zespole napięcia przedmiesiączkowego i bolesnych miesiączkach, zawrotach głowy na tle zaburzeń krążenia mózgowego, zaburzeń krążenia wieńcowego i kończynowego (zespół zimnych dłoni i stóp). Zewnętrznie napary i odwary dobrze działają przy bakteryjnych, grzybiczych i roztoczowych zakażeniach oczu (np. zapalenie spojówek, nużyca). Ponadto do wewnątrz w problemach z zasypianiem, męczących snach, obniżeniu sprawności seksualnej i wyziębieniu organizmu.

Ocet wrotyczowy (Acetum Tanaceti) - pół lub całą szklankę świeżego ziela zalać 250-300 ml gorącego octu 10% i odstawić w szczelnie zamkniętym słoju na minimum 7 dni. Po filtracji stosować do okładów lub pędzlowań po rozcieńczeniu z wodą.

Nalewka wrotyczowa (Tinctura Tanaceti) - świeże zmielone ziele lub suche zalać alkoholem 40-70% w proporcji 1:3 lub 1:5. Odstawić w ciemne miejsce na minimum 7-12 dni. Stosować 10-15 ml rozcieńczone w 100-150 ml przegotowanej wody (2-3 razy dziennie). Nalewka jest środkiem immunostymulującym, przeciwwirusowym, przeciwbólowym, rozgrzewającym. Zewnętrznie w stanie nierozcieńczonym można ją nakładać na obrzęki, stłuczenia, trudno gojące się rany, nowotwory skóry, bolące stawy i kończyny.



Piśmiennictwo:

Stanisław Kohlmunzer "Farmakognozja"; Henryk Rożański "Medycyna dawna i współczesna"; Aleksander Ożarowski "Wątroba: zapobieganie chorobom i leczenie sposobami naturalnymi"; Lucjan Rutkowski "Klucz do oznaczania roślin naczyniowych Polski niżowej"; Jakub Mowszowicz "Flora jesienna", Aleksander Ożarowski, Wacław Jaroniewski "Rośliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanie", "Jakub Mowszowicz "Przewodnik do oznaczania krajowych roślin trujących i szkodliwych", PubMed, własne obserwacje.