środa, 29 września 2010

Amanita muscaria - eliksir nieśmiertelności cz.2

W pierwszej części pisałem trochę o mitycznej stronie muchomora czerwonego. Natomiast w tej notce skupimy się na szczegółach technicznych Amanity włącznie z opisem przyrządzania go według metod współczesnych oraz szamańskich. Rdzenni mieszkańcy Syberii uważali muchomora za bezpośredniego łącznika z Bogiem. Możemy też natknąć się na ciekawą analogię utożsamiającą muscarię ze Świętym Graalem, gdzie czerwony kapelusz miał symbolizować kielich, z którego Chrystus "pił" podczas ostatniej wieczerzy. W sumie niezależnie od stopnia prawdziwości tej informacji nie miałbym nic przeciwko gdyby choć w jakiejś części muchomor wiązał się z Chrystusem jako symbolem grupy istot oświeconych. Zwłaszcza, że Amanita ma dużo wspólnego z nirvaną, czy stanem oświecenia. Jakiś czas temu natknąłem się w serwisie YouTube na wideo-relacje z przyjęcia muchomora przez pewnego młodzieńca, który twierdził, że doświadczył potężnej iluminacji - wszedł w stan nirvany aktywując swoje ciało świetliste. Poza tym opisał efekt totalnego uziemienia w Teraz, połączenia z naturą. Jego raport z polskimi napisami można obejrzeć tutaj. W każdym razie doświadczenie, które opisuje generalnie zgadza się ze standardowym opisem działania grzyba w przypadku jego prawidłowej konsumpcji. 

Zbiór i przygotowanie
Muchomory przez szamanów spożywane były nawet na surowo, gdyż ich zażyłość ze świętymi grzybami była tak duża, że toksyczny składnik zwyczajnie im nie szkodził. Najczęściej jednak używano surowca wysuszonego na słońcu lub nad ogniskiem. Zbiór również rządził się specyficznymi prawami i odbywał się z reguły w lipcu i sierpniu, wtedy według wierzeń koncentracja składników czynnych była najbardziej odpowiednia. Jednym z takich praw lub raczej zasad zbioru było przekonanie, że muchomory najlepiej zbierać zawsze z tego samego miejsca i spożywać je w miejscu gdzie zostały zebrane. Metod suszenia było kilka. Niekiedy okazy rozwieszano na sznurkach, a inne umieszczano na ziemi do samoistnego wyschnięcia (ponoć w tym przypadku nabierały szczególnej mocy) oraz suszono nad ogniskiem. Wysoka temperatura miała przetransformować niestały i szkodliwy kwas ibotenowy w pożądany składnik psychoaktywny. Konsumpcja muchomora także rozgałęzia się na kilka rodzajów i różni się w zależności od tradycji plemiennej. Przeciętną dawką były trzy kapelusze - jeden duży i dwa mniejsze, ale często ilość ta wzrastała kilkukrotnie jeśli ceremonia była ukierunkowana na konkretny cel. W dzisiejszych czasach amatorzy mocnych, psychodelicznych wrażeń zbierają muchomory i suszą zazwyczaj w piekarniku w temperaturze 90 stopni przez kilka godzin. Osobiście jako tradycjonalista polecałbym rytualną metodę, to znaczy po zebraniu grzyba oberwać od nich trzonki, rozpalić w środku lasu ognisko i wysuszyć nasze okazy. W tym celu z okolicznych gałęzi możemy zrobić prowizoryczne półeczki, na które w odpowiedniej odległości od ogniska kładziemy kapelusze i radujemy oko. Taka preparacja jest bowiem fascynującym przeżyciem, przynajmniej dla mnie. Nawet kiedy nie mam zamiaru spożyć muchomora sam fakt, że uczestniczę w czymś na wzór plemiennego rytu, daje satysfakcję i dreszczyk emocji. 

Biochemia
Początkowo uważano, że głównym komponentem chemicznym odpowiedzialnym za specyficzne działanie muchomora jest muskaryna, ale później okazało się, że występuje ona w zbyt małych ilościach (0,0002-0,0003%), aby wywołać jakiś efekt. Zatem szukano dalej i w końcu odkryto, że boską molekułą jest muscymol - efekt dekarboksylacji kwasu ibotenowego. To właśnie kw. ibotenowy jest toksyczny i może wywołać zatrucie pokarmowe, któremu towarzyszy biegunka, wymioty, dreszcze, czy bóle brzucha. Jego zawartość szacuje się na 0,03-1% w świeżej masie grzyba. Jest jednak nietrwały i pod wpływem wysokiej temperatury przechodzi w panterynę (muscymol). Dlatego staranne wysuszenie grzyba powinno znacznie zredukować ryzyko nieprzyjemnych objawów. Oprócz wyżej wymienionych w śladowych ilościach w muchomorze występuje pochodna izoksazolu - muskazon.
Muscymol, 5-(aminometylo)-3-izoksazolol
wzór sumaryczny: C4H6N2O
masa molowa: 114,10 g/mol

Muscymol w ujęciu farmakologicznym powoduje hipnagogiczne halucynacje, które mogą przypominać świadome śnienie. Panteryna jest selektywnym agonistą receptora GABA-A. Po spożyciu występują stany euforii, błogości i spokoju. Ponadto wykazuje działanie przeciwbólowe, głęboko relaksujące ciało, co przejawia się wrażeniem snu na jawie lub poczuciem znalezienia się poza ciałem (OoBE). Często występuje  dialog wewnętrzny, możliwość rozwiązania persolnalnych problemów za pomocą takowego dialogu. Z kolei inne raporty donoszą o znacznej redukcji wewnętrznych dialogów (myśli) na rzecz kontemplacyjnego stanu transowego. U niektórych przyjęcie suszonego muchomora zaowocowało zwiększeniem pobudliwości płciowej, a u innych jej redukcji i dystansu do seksualności. Jeśli chodzi o zdolność logicznego myślenia i klarowności to najczęściej zostaje ona zachowana, a nawet zwiększona. Raporty mówią o wyostrzeniu zmysłów i błyskotliwych myślach. Inaczej sprawa ma się z koncentracją, na tym polu mogą występować problemy ze skupieniem. Również interakcja z innymi ludźmi może być trudna w odbiorze dla obu stron np. częste zmiany tematu, "konwersacyjny abstrakcjonizm". Na poziomie fizjologicznym mogą wystąpić uczucia senności, spokoju lub ekscytacji połączonej ze znaczącym przypływem energii oraz utrata równowagi, powiększone źrenice, szkliste spojrzenie, ściekająca wydzielina z nosa, czy zmiany w postrzeganiu ciała. Wszystkim powyższym efektom mogą towarzyszyć problemy żołądkowe objawiające się nudnościami i nieprzyjemnym mrowieniem. Oprócz tego dochodzą drżenia mięśni zwiększona perspiracja skóry (pocenie się) i przy dużych dawkach delirium. Wiele osób opisuje trzy fazy działania muchomora: 1) nudności i inne cielesne objawy; 2) stan transowy, senny; 3) dominują psychodeliczne efekty.

 Kwas ibotenowy
wzór sumaryczny: C5H6N2O4
  masa molowa: 158,12 g/mol

Warto wspomnieć, że chemiczny potencjał, a co za tym idzie efekty cielesne i psychiczne muchomora mogą znacznie różnić się w zależności od czasu, miejsca zbioru i odmian. Ponadto organizm każdego człowieka będzie reagował indywidualnie na aktywne składniki zawarte w muscarii i działanie grzyba może być skrajnie różne w zależności od psychologicznego indywidualizmu. Jeśli chodzi o dawkowanie muchomora, to sprawa przedstawia się następująco: wszystkie partie muchomora wywierają działanie, ale używamy tylko kapeluszy. Niektórzy nawet palą skórkę lub dobrze wysuszone kapelusze, wówczas efekt jest o wiele słabszy. Spalenie w fajce jednego małego kapelusza wywołuje lekki błogostan i relaks.  Przy tym sposobie przyjęcia surowca zalecane jest wymieszanie skórki z małą ilością konopii indyjskich, dzięki czemu uzyskamy niezwykle ciekawą pod kątem działania etnobotaniczną mieszankę. Najbardziej wyraźne działanie pojawia się przy oralnym przyjęciu surowca. Podany schemat dawek dotyczy dobrze wysuszonych kapeluszy. Efekty po oralnym przyjęciu Amanita muscaria: lekki - 1-5g (1 średni kapelusz), średni - 5-10g (1-3 średnie kapelusze), mocny - 10-30g (2-6 średnich kapeluszy). Efekty zaczynają być odczuwalne w przeciągu 30-120 minut od przyjęcia. Całkowity czasowy zakres działania muchomora oscyluje w granicach 5-10 godzin, choć zależy to od dawki. Przyjęcie świeżego niewysuszonego surowca nasili efekty cielesne i drastycznie zwiększy ryzyko zatrucia pokarmowego. Wiele zależy też od indywidualnych możliwości organizmu do dekarboksylacji kwasu ibotenowego w muscymol. Przyjęty oralnie kwas ibotenowy aktywny jest w ilości 50-100 mg, natomiast w przypadku muscymolu wystarczy już 10-15 mg. 

Uro-bieni moczem
Główny aktywny składnik muchomora czerwonego - muscymol nie jest metabolizowany przez organizm człowieka i w niezmienionej formie wydala się go z moczem. Dzięki tym właściwościom wśród syberyjskich plemion wykształcił się obyczaj picia moczu osoby odurzonej muchomorem, gdyż w ten sposób można było cieszyć się efektami działania grzyba wielokrotnie. O tym jak cenne były muchomory niech posłuży przykład handlu wymiennego między plemionami. Za sztukę muscarii czasami oddawano nawet 2-3 renifery! Bogatsi członkowie społeczności mogli więc pozwolić sobie na zbieranie sporych zapasów, a ich biedniejsi koledzy byli rzecz jasna faktem deficytu i ceną świętego grzyba niepocieszeni. Sytuacje podbramkowe zmuszają do wytężonego wysiłku umysłowego. Poza tym rdzenne kultury miały znacznie bardziej rozwinięty zmysł wnikliwej obserwacji. Doprowadziło to do zabawnej historii odkrycia specyficznych właściwości muscymolu.
Renifery to zwierzęta, które z upodobaniem piją ludzki mocz. Nasączając śnieg uryną można było łatwo przywołać renifera z pobliskiego pastwiska. Wszystko zaczęło się prawdopodobnie kiedy jakiś uważny obserwator dostrzegł, że renifer pijący mocz członka plemienia odurzonego grzybem, padł na ziemię w stanie delirycznym, po czym zapadł w głęboki sen. To podsunęło myśl, że skoro zwierzę zachowuje się podobnie, jak człowiek przyjmujący pewną dawkę grzyba, oznacza to, że w ludzkim moczu zostaje "magia" muchomora. Metodą plemiennego empiryzmu szybko potwierdzono te słuszne domysły. W ten oto sposób narodził się zwyczaj rytualnego picia moczu. Zdarzało się, że członkowie plemienia wyruszając w dalekie wędrówki zabierali ze sobą dawkę "zaczarowanego" moczu. 

Uzdrawiająca moc muchomora
Istnieją liczne nawiązania szamanizmu syberyjskiego do południowoamerykańskich sztuk uzdrowicielskich. Szamani obu tych magicznych odłamów pierwotnej ścieżki mocy wprowadzają się w trans za pomocą narzędzi zewnętrznych w postaci instrumentów (bębenek) lub pęku liści. Szamanizm syberyjski posiadał swoje święte pieśni - icaros, które mogły zostać przetransformowane z rzeczywistości duchowej do fizyczności, a trans i muzyka w plemiennych rytach odgrywały bardzo ważną rolę. Rytuały z wykorzystaniem muchomorów miały uzdrawiające właściwości, co jest relatywne do ceremonii przeprowadzanych w amazońskich lasach deszczowych. Jedną z flagowych historii opisujących leczniczą moc muscarii można znaleźć w relacji polskiego zesłańca Józefa  Kopcia, który w 1796 roku przebywał na Kamczatce. Mężczyzna zanotował w swoim pamiętniku, że kiedy poważnie zachorował odwiedził go prawosławny duchowny, którego zesłaniec nazwał "Ewangelistą" i zaproponował mu lekarstwo właśnie w postaci muchomorów. Po zjedzeniu większej dawki Józef Kopeć poczuł jak dopada go senność. Następnie pogrążył się w wizyjnym śnie, podczas którego podróżował po innych światach. Wydawało mu się, że został skierowany z powrotem na Ziemię i poczuł potrzebę spowiedzi przed obliczem duchownego. Obudził się i poprosił księdza o spełnienie jego prośby, z czego ten bardzo się ucieszył. Po spowiedzi znów zapadł w głęboki sen trwający 24 godziny - "Jest trudne, niemal niemożliwe opisać wizje jakie miałem podczas tego snu, poza tym są inne przyczyny które zniechęcają mnie do takiego opisu. To co zauważyłem w tych wizjach i przez co przeszłem, to rzeczy których nigdy nie potrafiłbym sobie wyobrazić. Mogę jedynie wspomnieć, że od czasu moich pierwszych wspomnień z dzieciństwa, wszystko dokładnie sobie przypomniałem począwszy od wieku pięciu czy sześciu lat. Wszystkie rzeczy i ludzi których wówczas znałem i z którymi wchodziłem w związki, wszystkie moje zabawy, zajęcia, czynności jedne następujące po drugich, dzień po dniu, rok po roku, jednym słowem miałem przed oczami obraz całej mojej przeszłości. Jeżeli chodzi o przyszłość różne obrazy przemykały jeden za drugim, nie absorbując więcej uwagi niż zwykłe sny. Mógłbym jedynie dodać. że jakby zainspirowany magnetyzmem dostrzegłem, że mój ewangelista trochę zbłądził i ostrzegłem go przed pogłębianiem jego błędów. Zauważyłem, że przyjął te ostrzeżenia niemal jak głos Objawienia". Historia ta pokazuje, że poprzez transpersonalną retrospekcje i wizje można przemodelować, być może, toksyczne wzorce osobowe, a tym samym często źródło choroby.

Powyższy filmik pokazuje jednego ze współczesnych szamanów wykorzystującego w swojej praktyce muchomory. Ten pan nie przejmuje się potencjalną toksycznością kwasu ibotenowego i konsumuje muchomory jedynie na surowo i jak twierdzi właśnie takie spożywanie zapewnia najlepszą, spirytualną jakość surowca. Poza tym podobnie jak prastare plemiona twierdzi, że Bóg i muchomor czerwony jest tym samym (to jego fizyczna manifestacja na Ziemi). Akurat na filmiku wyżej szaman spożywa na surowo kapelusz muchomora sromotnikowego (Amanita phalloides). Dlaczego ten śmiertelny grzyb go nie zabił ? Przede wszystkim to szaman pracujący z muchomorami - nie jest więc amatorem psychodelicznych podróży, którego sromotnik faktycznie mógłby zabić. Kiedy szaman pracuje z jakąś rośliną, tworzy z nią specyficzną więź. Więź ta dotyczy szczególnie surowców, które zmieniają percepcję człowieka, gdyż pozwalają na spoglądanie w iluzję fizyczności z innej perspektywy, co zawsze wiąże się z pozyskaniem lekcji. Podejrzewam, że bohater filmu umocnił swoją więź z muchomorami na tyle, że jego ciało dezaktywuje fallotoksyny i amatotoksyny znajdujące się w A. phalloides. 

Eksperyment: 
Badanie Psychofarmakologii Muchomora Czerwonego
Wraz z moim znajomym, który jest lekarzem, specjalistą od natury ludzkiej świadomości, wpadliśmy na pomysł przeprowadzenia eksperymentu z muchomorem czerwonym. Jego celem będzie naukowe zbadanie psychofarmakologii Amanity muscarii i jej potencjału leczniczego. Być może uda się go nawet zastosować w psychiatrii i leczeniu zaburzeń psychotycznych. W każdym razie  zagraniczna dokumentacja  naukowa na temat muchomora jest dość bogata, ale bardzo rozbieżna. Można z niej wysnuć jednak wniosek, posiłkując się przesłaniami ludowymi, że nasz czerwony przyjaciel w odpowiednich warunkach może być potężnym narzędziem w badaniu świadomości i interakcji z wymiarami niefizycznymi, co z kolei może mieć poważne implikacje w rzeczywistości fizycznej.
Kapelusze muchomora, czyli materiał badawczy, suszący się przy rytualnym ognisku

Z racji bardzo ubogiej literatury dotyczącej świętego syberyjskiego grzyba dostępnej w języku polskim, planowany eksperyment ma w domyśle poszerzyć merytoryczne studium na temat muchomora. Naszym głównym celem jest klasyfikacja efektów psychomimetycznych jakie obiekt badawczy wywoła w fizjologii organizmu człowieka, włącznie z okresem czasowym działania składników aktywnych na Ośrodkowy Układ Nerwowy, a także Układ Pokarmowy. Badanie uwzględni monitorowanie tętna i poszczególnych etapów psychodelicznej podróży.
Muchomory trzeba dobrze wysuszyć, choć niektórzy wolą je spożywać na surowo

Eksperyment zostanie przeprowadzony w lesie przy uwzględnieniu plemiennych zwyczajów konsumpcji. Surowiec w postaci kapeluszy muchomora czerwonego został zebrany w połowie września. Wysuszyłem go przy ognisku w lesie (co widać na zdjęciach), aby zachować szamańską formułę eksperymentu. Ponadto ognisko i ryt suszenia odbył się w równonoc jesienną, co również ma znaczenie ludowe. Eksperyment poprowadzę ja, natomiast ochotnikiem, który spożyje surowiec będzie mój kolega-lekarz. Rzecz jasna nie będziemy zdradzać jego wizerunku ani nazwiska, gdyż dobrze wiemy jakie jest środowisko lekarskie i w jaki sposób postrzega tego typu badania i ogólnie wiedzę opartą na technikach ludowych-szamańskich.
Piękny kapelusz muscarii. Jego wygląd od tysiącleci przykuwał uwagę plemion

Niestety Polska w porównaniu do innych krajów jest daleko w tyle z badaniami szeroko pojętych psychodelików, gdzie literatura etnobotaniczna takich krajów jak: Niemcy, Hiszpania, czy Stany Zjednoczone jest niezwykle bogata. Z przeprowadzonego eksperymentu sporządzimy szczegółowy dokument naukowy, którym dołożymy swoją cegiełkę do skromnego murku polskiej etnobotanicznej i etnofarmakologicznej bazy danych. Poniżej znajduje się krótki film, który został nakręcony właśnie podczas suszenia kapeluszy muchomora przy ognisku. Mówię w nim kilka zdań na temat syberyjskiego sacrum. Z racji tego, że jest to pierwszy taki materiał, byłem trochę speszony samym faktem filmowania, stąd nie mówię płynnie, ale teraz razem z przyjacielem zamierzamy kręcić więcej materiałów filmowych więc obiecałem sobie lepiej oswoić z kamerą. Zatem warto czasem zajrzeć na Botaniczną Galaktykę, bo planujemy zamieszczać filmy traktujące o ziołolecznictwie, ogólnie biosferze, szamanizmie. Będą to relacje ze zbioru ziół, ich prawidłowego przyrządzania, czy eksperymentów.

AMANITA MUSCARIA - ELIKSIR NIEŚMIERTELNOŚCI

czwartek, 23 września 2010

Amanita muscaria - eliksir nieśmiertelności cz.1

Do dziś istnieją wśród botaników i antropologów spory o to czym tak naprawdę była Soma, lub  zaratursiańska Haoma, czyli prastara roślina z okresu wedyjskiego, opisana jako napój bogów, eliksir życia. Jej działanie wiązane było z nieśmiertelnością stanem czystej świadomości. Innymi słowy była to roślina bezpośrednio łącząca człowieka z Bogiem. Istnieją silne przesłanki ku temu, że eliksirem dającym nieśmiertelność, umożliwiającym wyłączenie ziemskiego rozumienia i tym samym połączenia z wyższym, boskim perceptem, miał być muchomor czerwony - Amanita muscaria. Choć wielu badaczy na pewno zaprzeczy tej tezie i wysnuje swoje propozycje odnośnie tego, czym Soma była, to biorąc pod uwagę wszystkie fakty - muscaria spełnia najwięcej kryteriów stawianych przed tą świętą, wedyjską rośliną. Przede wszystkim w jej opisach możemy natknąć się na takie charakterystyczne frazy, jak: ceremonialne picie moczu, była również identyfikowana z bogiem wojny Indrą i przyjmowana przed walką oraz wzmagała czujność i uwagę. Te wszystkie cechy pasują do muchomora, szczególnie fragment o piciu moczu, bowiem aktywny składnik muscymol, występujący tylko w muchomorze, przechodzi przez organizm w formie bezstratnej, dzięki czemu mógł być wydalony z moczem i przyjęty ponownie. Najprawdopodobniej owy spór szybko nie zostanie rozwiązany, a nam zostaje próba naukowego zbadania każdej propozycji w temacie sakralnej Somy, w końcu botanicy i mykolodzy interesują się wszystkim co dotyczy ich dziedziny nauki. 

Nie ulega wątpliwości, że muchomor czerwony jest jednym z najbardziej fascynujących obiektów badań etnofarmakologicznych i antropologicznych. Prawdopodobnie Amanita muscaria należy do najstarszych orgiastycznych środków rytualnych wykorzystywanych przez człowieka. Wybitny badacz Robert Gordon Wasson w swojej dwutomowej epopei "Russian, mushrooms and history" argumentował, że sakralne użycie muchomora czerwonego sięga już 8000 lat p.n.e. Oficjalnym dowodem naukowym przedstawiającym kult muchomora było odkrycie rosyjskiego archeologa N. Dikowa z 1967 roku. Na wschodnim brzegu rzeki Pegtymel na Czukotce Rosjanin odkrył naskalne rysunki, które przedstawia zarówno wizerunki muchomora, jak i szkice postaci (głównie kobiecych), które na głowie lub nad głowami trzymają Amanity. Rysunki datowane są na okres schyłku epoki kamienia lub początek epoki brązu około 1000 lat p.n.e. Wasson twierdzi, że przedstawiają one "muchomorowe dziewczęta" lub "muchomorowych ludzi" - istoty, które pojawiają się podczas wizji wywołanych działaniem grzyba. Ryciny sugerują także, że mogły być odzwierciedleniem plemiennego rytuału. 

Szamanizm syberyjski i rytualne użycie muchomora
Pierwotnych źródeł użycia muchomora szukać należy na Syberii oraz terenach sąsiadujących, w tym w Europie. Znalezienie prehistorycznych źródeł szamanizmu syberyjskiego nie jest łatwe, gdyż wymaga przedarcia się przez bariery językowe, a także techniczne możliwości datowania syberyjskich naskalnych petroglifów, bowiem w tej chwili nie da się ich jednoznacznie wydatować na paleolit. Aczkolwiek zaprzęgając czystą logikę można stwierdzić, że właściwości muchomora mogły zostać poznane u schyłku okresu glacjalnego kiedy cofająca się pokrywa lodowca odsłoniła równiny Syberii. Pierwsze raporty o intoksykacji muchomorem pochodzą z 1658 roku, w którym polski zesłaniec Adam Kamieński-Dłużyk wspomniał o pijanych od muchomora mieszkańcach zachodniej Syberii. Potem można było natknąć się na wiele wzmianek o czerwonym grzybie, ale niestety były to opisy zawężone z racji zanikających już tradycji plemiennego spożywania muchomora wśród prastarych ludów. Postępująca kolonizacja sowiecka w znaczącym stopniu przyczyniła się do zatarcia tej niezwykłej i ważnej tradycji. Z tego co wiemy można jednak wyodrębnić wiele ciekawych faktów i odtworzyć mechanizm rytuałów w celu ich dokładniejszego zbadania.

Zatem rytualna aplikacja Amanita muscaria różniła się w zależności od plemiennych zwyczajów. U niektórych świętego grzyba mogli spożywać wszyscy mężczyźni, a u innych tylko szamani. Kobiety do rytuału dopuszczane były sporadycznie albo wcale, chyba że to kobieta była szamanką, co zdarzało się raczej rzadko. Przy rozwiniętej metodologii używania muchomora szybko wyklarowały się pewne żelazne, szamańskie zasady, które przyszły w wizjach lub w wyniku uważnych obserwacji działania enteogenu. Jego siła była bowiem olbrzymia i nie sposób było o niej zapomnieć, ale o tym później. Szamani w muchomorze widzieli samego Boga. Uważali, że Bóg przejawia się w świecie fizycznym właśnie pod postacią muscarii, a barwne i transcendentalne wizje często ich w tym stwierdzeniu umacniały. Muchomorów używano więc wielofazowo, jak na boski środek przystało. Możliwe było za jego pomocą wejście w czysty, bezosobowy stan świadomości, pogłębienie kontaktu z Matką Ziemią, a także wzmocnienie swoich sił witalnych, również leczenie siebie i innych, zaglądanie w przyszłość lub przeszłość, czy podróżowanie w innych częstotliwościach wymiarowych, a co za tym idzie kontakty z duchami natury, przodkami lub istotami pozaziemskimi.
Osoba odurzona grzybem spotyka różnej maści istoty, które przybierają najróżniejsze kształty, często abstrakcyjne np. z jedną ręką i nogą lub całkowicie bezkształtnym ciałem. Pojawiają się też w różnych ilościach, zazwyczaj zależnie od liczby zjedzonych grzybów. Duchy potrafią naigrywać się z ludzi, wprowadzać ich w niebezpieczne miejsca, ale i zapewniać ochronę, a także pomagać zrozumieć zawiłe korelacje głębszej rzeczywistości ze światem fizycznym. Wśród rdzennych panowało przekonanie, że muchomor jest w stanie dać im odpowiedź na każde pytanie. Zdarzało się, że faktycznie osoba pod wpływem grzyba zapytana nawet o zawiłą sprawę, potrafiła klarownie i trafnie odpowiedzieć. Działanie muchomorów jest różne i zależy od dawki, a także formy spożytego surowca, którym są kapelusze. Zazwyczaj po zjedzeniu kilku kapeluszy pojawiają stany deliryczne, zjawisko makropsji i mikropsji (kurczenie lub powiększanie przedmiotów), konwulsje, drętwienie kończyn. Ponadto osobę napełnia uczucie szczęścia, spokoju, chęć tańca, śpiewania, kontemplacji natury, a podczas barwnych wizji nadchodzi okazja wyciągnięcia ważnej nauki na temat określonej sfery życia. Zdarzają się przejścia ze stanu transowego, euforycznego do głębokiego snu, który również ma bardzo istotne znaczenie w kontekście uzyskanych w nim wglądów. Uczestnicy ceremoniałów mogą przejść symbolicznie swoją śmierć, narodzić się na nowo lub przeżyć osobliwą inicjację zależną od wierzeń religijnych.
Muchomor czerwony, pospolity (łac. Amanita Muscaria)
rodzina: Muchomorowate - Amanitaceae
inne nazwy: wapaq, soma, haoma, muchomor prawdziwy, marymuch, muchajer, muchorówka, muszorka, muchar czerwony, muchotrutka, muchoraj
gromada: podstawczaki, klasa: pieczarniaki, rząd: pieczarkowce 

Najbardziej charakterystycznym rodzajem grzybów dla rodziny muchomorowatych są muchomory. Rodzaj ten występuje w lasach i na miejscach nieuprawianych. W Polsce występuje około 21 gatunków, z których tylko kilka jest jadalnych. Najczarniejszą sławą osnuty jest Muchomor zielonawy, zwany też sromotnikowym (Amanita phalloides), który jest najbardziej trującym grzybem w Polsce. Zawiera śmiertelnie niebezpieczne toksyny: fallotoksyny (falloidyna, falloina, fallozyna, fallicydyna) i amatotoksyny (amanityna, amanina, amanullina). Podobny do sromotnika i równie silnie trujący jest muchomor wiosenny (Amanita verna) - jest od niego mniejszy, zwykle jaśniejszy, a czasem nawet białawy. U wszystkich gatunków należących do rodzaju muchomorów owocnik początkowo okryty jest zupełną osłoną (velum universale). Następnie podczas wzrostu kapelusz rozrywa osłonę i unosi jej szczątki na swojej powierzchni. W ten sposób bardzo często na wykształconym kapeluszu spotkać możemy białe, bezładnie rozrzucone łatki. Czasami łatki nie występują, zwykle wtedy, gdy spłucze je deszcz lub kiedy kapelusz ma śliską powierzchnie i po pokonaniu osłony wyśliźnie się z niej nie rozszarpując i nie porywając ze sobą jej cząstek. 

Mykologia
Muchomor czerwony, pospolity posiada kapelusz krwiście czerwony, purpurowy lub purpurowopomarańczowy z białymi prążkami na powierzchni. Na brzegu jest delikatnie prążkowany, początkowo półkulisty, następnie parasolowato rozpostarty, o lepkiej, mięsistej powierzchni, cieńszy ku brzegowi. Zwykle spotyka się kapelusze o średnicy 8-15 cm, choć mogą czasem zdarzyć się kolosy dochodzące do ponad 20 cm. Trzon ma biały o żółtawym odcieniu, wewnątrz gąbczasty, a później pusty, bez pochwy, jedynie wałkowate zgrubienia spękane poprzecznie otaczają jego nasadę, Pierścień szeroki, gruby, delikatnie podłużnie prążkowany, zdarza się o żółtawym odcieniu. Blaszki ma białe, czasem żółtawe, wolne, choć zbliżone do trzonka, grube o ostrzu bardzo delikatnie ząbkowanym. Miąższ biały, pod skórą kapelusza żółtawy. Niektórzy mylą go z muchomorem czerwonawym (Amanita rubescens), ale pomyłka nie poskutkuje jakimiś tragicznymi konsekwencjami, gdyż gatunek ten jest jadalny - smak początkowo ma słodki, a później drażniący. Amanita muscaria występuje przeważnie pod brzozami i modrzewiami, z którymi tworzy mikoryzę (symbiozę), a także w lasach szpilkowych od lipca do listopada. Nazwa grzyba wzięła się od jego zastosowania jako trutka na muchy. W tym celu używany był z mlekiem, wówczas zwabiał do siebie muchy, a te po kontakcie z grzybem padały sparaliżowane. Jednak już sama wnikliwa obserwacja owadów mogła doprowadzić do wniosków o ciekawych właściwościach muchomora czerwonego, gdyż muchy zazwyczaj nie ginęły, jedynie leżały do kilku dni sparaliżowane, a później jeśli nikt ich nie ruszał, wracały do życia i odlatywały. Amanita muscaria rośnie na północnych i umiarkowanych strefach obu półkul. Gatunek euro-azjatycki ma ładniejszy (bardziej krwisty) kapelusz niż jego odmiana północno-amerykańska, której kapelusz jest jaśniejszy (od kremowo do pomarańczowo-żółtej barwy). Obie odmiany różnią się również koncentracją czynnych składników. Muchomor rosnący w Ameryce Północnej wykazuje słabsze działanie halucynogenne.

Zesłane przez Boga
Plemię Koriaków jest bodajże najbardziej znane z rytualnego spożycia muchomora. Ich mitologia jasno obrazuje boskość tego świętego grzyba. Według nich Bóg - najwyższa emanacja egzystencji Vahinin splunął na ziemię, a w miejscu które pokryła ślina wyrosły grzyby z czerwonymi kapeluszami w białe kropki. To samo plemię wierzyło w istnienie szkodliwych istot zwanych nimwitami, z którymi kontaktować mógł się tylko szaman podczas muchomorowego ceremoniału odprawianego w ciemnościach. Szaman zapadał w sen, podczas którego jego świadomość przenoszona była do światów tychże stworzeń. Rdzenne plemiona syberyjskie nie znały żadnego innego środka odurzającego oprócz muchomora. Stan ten zmienił się kiedy kolonizacja przyniosła tym ludom alkohol, ale pierwsze kontakty z nim nie wzbudziły specjalnej aprobaty. Uważano, że wódka i muchomory nigdy nie powinny być łączone, a osoba, która to zrobi posiada demoniczny wygląd i czarną aurę. Spożycie grzybów to osobna historia, która zostanie przedstawiona w części drugiej. Muchomory dodawano do zup, zimnego lub ciepłego mleka reniferów oraz mieszano z sokiem borówki bagiennej (Vaccinium ulginosum) czy wierzbowki kiprzycy (Epilogium augustifolium). Co ciekawe kiedy zje się  owoce borówki bagiennej zwanej też pijanicą lekarską i jednocześnie powącha pyłek kwiatowy bagna zwyczajnego (Ledum palustre) mogą wystąpić ataki śmiechu, stany euforyczne i ogólnie cały las będzie się do nas śmiał.
Borówka bagienna (łac. Vaccinium ulginosum) - Ericaceae
Wierzbówka kiprzyca (łac. Epilogium augustifolium) - Onagraceae
To by było na tyle w części pierwszej. Natomiast w części drugiej dowiemy się o rytualnych metodach preparacji muchomora czerwonego, jego biochemii, działaniu, a także eksperymencie, który wraz ze znajomym lekarzem chcę przeprowadzić. Ponadto będzie wiele innych ciekawostek odnośnie czerwonego kapelusza. Poznamy też współczesnego szamana, który zjada muchomory na surowo.

AMANITA MUSCARIA - ELIKSIR NIEŚMIERTELNOŚCI

środa, 8 września 2010

Mapacho - święty tytoń Amazonii

Mapacho (łac. Nicotiana rustica, Nicotiana tabacum)
rodzina: Psiankowate - Solanaceae
inne nazwy: tabacum, tobacco, tytoń bakun, machorka, dzil nat'oh
gromada: okrytonasienne - Magneliophyta; podklasa: jasnotowe - Lamidae, rząd: psiankowce

Często kiedy ktoś wyjmuje z paczki papierosa, odpala go, a następnie zaciąga dymem, nie zastanawia się nad niesamowitą historią tobacco, której typowe odmiany pochodziły z lasów tropikalnych. Tytoń od dawnych dziejów uznawany był za potężną roślinę przewodnika, a także za posiadającą właściwości lecznicze. Według szamanów i tradycjonalistów mapacho może być stosowane jako ochrona i jedno z głównych narzędzi wykorzystywanych w ceremoniach lub rytuałach leczniczych. W lasach deszczowych Amazonii tytoń uznawany jest za świętą roślinę, która nie prowadzi do nałogu, a jest narzędziem medycznym, jeśli dana osoba potrafi go właściwie użyć. Kiedy w dżungli zapada noc i odbywa się ceremonia prowadzona przez curandero* już podczas przygotowań w powietrzu czuć bardzo specyficzny aromat świętego tytoniu. Znacznie  różni się od surowca wykorzystywanego w przemyśle tytoniowym. Zapach jest intensywniejszy, przez co silniej oddziałuje na percepcję. Oddziaływanie to można nazwać "mistycznym aromatem" lub "duchowym zapachem". Kiedy podczas ceremonii nadchodzi odpowiednia pora, gasną światła, a szaman zaczyna wystukiwać rytm chakapą* i nucić pierwsze icaro*. Wkrótce powietrze wypełnia silny zapach mapacho i towarzyszy najczęściej już do końca rytuału. Według większości tradycji szamańskich w Amazonii dym tobacco chroni przed złymi mocami oraz współpracuje z duchami roślin. Nie ulega wątpliwości, że tytoń jest jedną z najważniejszych roślin we wszystkich plemionach w północno-zachodniej Amazonii. To właśnie Ameryka Południowa jest kolebką tytoniu i to właśnie tam należy szukać mitologicznych i antropologicznych korzeni historii sakralnego używania kilku gatunków tytoniu.

I. Botanika
Nicotiana to gatunek należący do rodziny Solanaceae (psiankowatych) liczący od 64 do 67 gatunków roślin zielnych i krzewów, które dzielą się na wiele podgatunków. Gatunkami typowymi jest Nicotiana tabacum (tytoń szlachetny) używana w przemyśle tytoniowym. Poza tym w Polsce uprawiany jest jeszcze tytoń bakun (Nicotiana rustica) oraz tytoń oskrzydlony (Nicotiana alata). Rodzina psiankowatych nazywana jest "nocnymi cieniami" ze względu na działanie toksyczne i medyczne jej podopiecznych. Mapacho to właśnie Nicotiana rustica, która jest rośliną jednoroczną, dorastającą na wysokość od 0,5 do 1 metra. Ma grubą, omszoną łodygę i duże, całobrzegie, czasem sercowate, pomarszczone liście. Kwiaty w kształcie trąbki wyrastają na długość 1,5 cm i mają barwę najczęściej bladożółtą, zebrane na szczycie łodygi w wiechowate kwiatostany. Są mniejsze niż w pokrewnym gatunku Nicotiana tabacum. Tytoń bakun to gatunek hybrydowy, którego oryginalne korzenie pochodzą najpewniej z terenów, gdzie rozpościerają się Andy w Ekwadorze, Peru czy Boliwii. Tytoń szlachetny to również hybryda, której korzeni szukać należy w boliwijskich Andach. Gatunkami źródłowymi według archeobotanicznych badań są najprawdopodobniej Nicotiana attenuata, Nicotiana trigonophylla i Nicotiana quadrivalvis i jego odmiana N. multivalvis. To właśnie te gatunki tytoniu były najprawdopodobniej wykorzystywane w celach rytualnych przez  starożytnych północnoamerykańskich i południowoamerykańskich Indian. Posiadają one wiele większe kwiatostany i nasiona. Historia i archeobotaniczny szlak tytoniu jest bardzo skomplikowany i ciekawy, ale jest to temat bardzo obszerny. O historii tytoniu powstały kilkusetstronicowe opracownia więc jasne jest, że w tej notce mogę jedynie nakreślić tytoniową opowieść. Jedną z najlepszych książek na ten temat jest "Tobacco use by Native North Americans: sacred smoke and silent killer" autorstwa Josepha C. Wintera, którą dostępną w całości spotkać można na google books. Rośliną sakralną tytoń był również dla Indian z Ameryki Północnej. Przykładowo dla Indian Navajo stworzenie Wszechświata byłoby niemożliwe gdyby Ojciec Niebo i Matka Ziemia nie zapalili świętego tytoniu. Jest to więc jedna najważniejszych roślin w tradycjach szamańskich i od dawna służy jako symbol idealnego pośrednika, animatora stworzenia. Navajo nazywali go dzil nat'oh, czyli górski tytoń. Wierzono, że za tą rośliną stoi potężny duch nadający jej pokaźnych właściwości leczniczych, ale jednocześnie ostrzegano przed niebezpieczeństwem, bowiem używanie tytoniu bez rytualnych konotacji, bez respektu, jeśli palisz go jak zwykłe cygaretki - jego moc zabija.

II. Zastosowanie
Mapacho w formie palonej rzadko był używany w celach rekreacyjnych. Od dawna jest znaczącym narzędziem w etnomedycynie. Tytoń należy do jednej z najważniejszych roślin w życiu wszystkich amazońskich plemion. Znany jest pod wieloma nazwami m.in. lukux-ri (Yukuna); ye'-ma (Tariana); a'-li (Bare); e'-li (Baniwa); mu-lu', pagári-mulé (Desano); kherm'-ba (Kofán); dé-oo-wé (Witoto). Przez szamanów mapacho uważane jest za świętość i podstawę przy każdym rytuale magicznym, czy leczniczym.  Znani są też szamani używający tylko i wyłącznie tytoniu (tabaqueros) lub tytoń jest ich głównym narzędziem pracy. Z moich badań i obserwacji kilku amazońskich plemion wynika, że tytoń działa ochronnie i często wykorzystuje się go w stawianiu obronnych barier przed złymi mocami. W ceremoniach leczniczych dym tytoniowy stanowi cenny nośnik leczniczy. Szaman dmucha nim w pacjenta lub sam inhaluje się dymem, a wszystko to w ramach specjalistycznych rytuałów i określonych sekwencji dźwiękowych. Mapacho jest także nieodłącznym elementem ceremonii z użyciem Ayahuasca - świętego wywaru Indian, którym wprowadzają się w trans i przechodzą w wymiary astralne i wyższe, z języka Quechua: Liana Dusz, Pnącze Duchów. Często tytoń służy również jako dodatek do ayi, co praktykują na przykład członkowie plemienia Cocama miksując z wywarem sok z tytoniu w ten sposób uzyskując kompozycję, po której wymiotuje się znacznie intensywniej niż po tradycyjnym spożyciu Caapi. Inną ważną funkcją tobacco było "uspokajanie wizji": kiedy wywołane przez narkotyk wizje zmierzały w złym kierunku (do tzw. bad tripa), tytoń umożliwiał rozpłynięcie nieprzyjemnych wrażeń wizualnych i zatrzymanie halucynacji lub wizji. Tytoń służył też jako nośnik zaklęć magicznych i leczniczych. Szaman wypowiadał odpowiednią sentencję słów lub pieśni, a następnie wdmuchiwał w pacjenta lub eter w zależności co chciał osiągnąć. Niektórzy curanderos lub brujos* pili sok ze świeżych liści tytoniu, aby w samotności wybrać się na granicę życia i śmierci by zaczerpnąć cennych wizji. Ponadto mapacho to niedołączny element wielu plemiennych świąt i ważnych wydarzeń np. plemiona Jivaros i Aguaruna z Ekwadoru palą olbrzymie cygara w inicjacji przejścia z wieku młodzieńczego w życie dorosłe.
Fernando Rios Castro z plemienia Shipibo podczas rytualnego użycia tytoniu

Oprócz palenia innym sposobem przyjęcia tytoniu jest forma donosowa w postaci tabaki. Przygotowanie tabaki jest bardzo podobne wśród wszystkich plemion. Liście są zawieszane do góry nogami w celu wysuszenia, czasami wiesza się je nad małym ogniem, następnie surowiec jest rozdrabniany na proszek, starannie przesiewany i miksowany w jednakowych ilościach z popiołem rozmaitych gatunków roślin. W ten sposób otrzymuje się szarawo-zielony puder. Najczęściej sproszkowany tytoń łączy się z korą dzikiego kakaowca (Theobroma subincanum). Proszek może być przyjmowany o każdej porze dnia, choć najczęściej używa się go na wieczór kiedy mężczyźni żują liście koki. Z reguły wdmuchiwany jest osobno, choć czasem Indianie dodają do proszku ostrą papykę (Capsicum), gdyż jak twierdzą wówczas substancja jest bardziej efektywna.  Tabakę spożywa się z reguły w ogromnych ilościach, często podczas ceremonii Ayahuasca. Praktykuje się również żucie liści tytoniu i jest to stosowane przez wiele plemion (Cocamas, Omaguas, Omuranas, Sionas). Z kolei plemię Jivaros pije sok z liści tobacco z Ayahuascą (Banisteriopsis) lub maikoa (Brugmansia - tropikalne odmiany bielunia). Metyscy ayahuasqueros z Peru dodają sok tytoniowy do Ayahuasci, rozgniatając liście i rozmiękczając za pomocą śliny. Następnie zostawiają sok na noc w otworze wyciętym w pniu gigantycznego drzewa lupuna (Ceiba samauma).

III. Właściwości lecznicze
Być może mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale owszem właściwie używany i przygotowany tytoń ma właściwości lecznicze. Jednak aby uprzedzić wszelkie złośliwe komentarze pragne zakomunikować, że jestem przeciwnikiem masowego palenia tytoniu, który ma miejsce w obecnej kulturze. Sam nigdy nie paliłem, ale chciałbym rozróżnić popkulturalne uzależnienie od papierosów od sakralnego użycia tej świętej dla Indian rośliny. Zatem historia etnomedycyny wyszczególnia następujące medyczne zastosowanie tobacco: jako środek wywołujący wymioty i przeciwbólowy sporządzano sok ze świeżych liści i podawano pacjentowi, tak sporządzony lek służył też jako naturalna narkoza. Poza tym sok wykorzystywano również do leczenia pasożytów wewnątrzustrojowych, przeciwko konwulsjom, w celu zwiększenia potliwości ciała, czyli jako środek napotny, moczopędny, w formie okładu na czyraki i ukąszenia insektów, przy zmianach skórnych,  w leczeniu kolek, w puchlinie wodnej, apopleksji, bólach zębów, zawrotach głowy i omdleniach, przy ukąszeniach węży, jako antidotum na trucizny, doustnie przy gruźlicy i co ciekawe w leczeniu psychologicznych defektów spowodowanych obłędem lub uzależnieniem od mastrurbacji. Czarny mocny sok z liści tytoniu podany przez nos bardzo dobrze oczyszcza zatoki przez intensywne wydalanie z organizmu wydzieliny. Ludzie z plemienia Tukanoan z Vaupés używali wywaru z liści przy zwichnięciach i uszkodzeniach mechanicznych skóry w formie nacierań. Członkowie plemienia Tikuna miksowali rozgniecione liście z olejem palmowym i wcierali we włosy, aby zapobiec łysieniu. Z kolei wspominani już Jivaros przyjmowali sok z tytoniu przeciwko ogólnej niechęci i dreszczach.

IV. Biochemia
Głównymi składnikami aktywnymi Nicotiana rustica jest nikotyna, nornikotyna i anabazyna. Nikotyna należy do alkaloidów pirydynowych, gdzie obok pierścienia pirydynowego zawiera jeszcze pierścień N-metylopirolidynowy. Jest syntetyzowana przez korzenie roślin rodzaju Nicotiana. Działa ganglioplegicznie, czyli antagonistycznie do acetylocholiny w zwojach autonomicznego układu nerwowego: łącząc się z receptorami nikotynowymi hamuje działanie acetylocholiny i przewodzenie impulsów do AUN. Jest silnie toksyczna. Dawka śmiertelna dla człowieka to około 50-100 mg. Nicotiana rustica zawiera aż 10-30% nikotyny, czyli 10 razy tyle co w tytoniu szlachetnym. Liście zawierają również kumarynę, skopoletynę i dużo soli mineralnych, głównie azotanu i potasu. Biochemicznymi powodami, dla których mapacho jest też wykorzystywane w rytuałach szamańskich jest wysoka koncentracja alkaloidów B-karbolinowych: harminy, harmaliny i tetrahydroharminy, pochodnych indolu, pełniących zwykle funkcję inhibitorów monoaminooksydazy (MAOI), spowalniających metabolizm DMT w organizmie (główny składnik aktywny Ayhuasci).


Nikotyna, (S)-3-[2-(N-metylopirolidyno)]pirydyna
wzór sumaryczny: C10H14N2
masa molowa: 162,23 g/mol

Nikotyna jest substancją toksyczną oddziałującą na układ nerwowy. Jest agonistą receptorów N-acetylocholinowych. W niskich dawkach działa stymulująco przez wzmaganie wydzielania adrenaliny, co powoduje zanik bólu, głodu, przyspieszoną akcję serca, rozszerzone źrenice itp. W większych dawkach zaburza metabolizm receptorów nikotynowych w organizmie, a to skutkuje zablokowaniem działania układu nerwowego. Wówczas pojawia się uczucie lekkości ze zmianą percepcji, światłowstrętem, zmęczeniem, brakiem chęci, uczuciem stania obok problemów życiowych, następuje gonitwa myśli, wymioty i biegunka. W wyższych dawkach pojawić się mogą halucynacje w formie kolorowych lub czarno-białych wizji. Zażycie dawki śmiertelnej powoduje utratę przytomności, drgawki i zgon. Nikotyna dość szybko uzależnia fizycznie. Jednym z głównych powodów reakcji uzależniającej jest, oprócz zwiększenia wydzielania adrenaliny, działanie na ilość dopaminy w mózgu. Dopamina to katechinoaminowy neuroprzekaźnik, który zwany jest "hormonem szczęścia", gdyż jej pojawienie się między neuronami w jądrze półleżącym (część układu nagrody) skutkuje stanem euforycznym. Palacze nagminnie używają więc używkę, aby utrzymać wysoki poziom dopaminy w mózgu. Odstawienie papierosów skutkuje obniżeniem poziomu tego neuroprzekaźnika, co jest przyczyną głodu narkotykowego.




Różne kształty surfaktantów, bez których nasze płuca nie mogłyby normalnie funkcjonować 

Aczkolwiek sama nikotyna nie powoduje reakcji mutagennych i nie jest też rakotwórcza. Za zwiększone ryzyko nowotworzenia odpowiadają głównie substancje smoliste w dymie papierosowym. Co dzieje się organizmie palacza przy długookresowym paleniu ? Otóż ludzie posiadają w sobie substancję o nazwie surfaktant, który przypomina powierzchnie bańki mydlanej. Jest to pozostałość z przeszłości, kiedy jeszcze żyliśmy sobie w oceanach, zanim wyszliśmy na ląd. Surfaktant odpowiada za obniżanie napięcia powierzchniowego cieczy, co pozwala na nawilżanie pęcherzyków płucnych, dzięki czemu nasze płuca mogą normalnie pracować. Niestety dym papierosowy wysusza surfaktant przez co wysusza też płuca. Nienawilżona część płuc nie jest w stanie wentylować powietrza, stąd staje się zwyczajnie nieaktywna. W miarę postępów z paleniem, zwiększamy objętość płuc, która już niestety nie działa. Wówczas drugie płuco musi często nadrabiać za swojego niepełnosprawnego brata. Efektem tego jest nadmierny wysiłek angażujący cały układ krążenia. W związku z tym po latach takiej wytężonej pracy następuje przerost mięśnia sercowego. Serce staje się na tyle duże, że często skleja się z osierdziem. Widziałem zdjęcia organów palaczy z autopsji i muszę powiedzieć, że widok ten nie należy do najprzyjemniejszych. Ponadto palacze cierpią na chroniczną suchość w gardle, a także na niedomogi dróg oddechowych. Dzieje się tak, gdyż wysuszamy sobie właśnie surfaktanty. Do tego dochodzi jeszcze poranny kaszel oraz zielona wydzielina. Zatem nałogowe palenie tytoniu jest niebezpieczne nie z powodu raka i niewydolności serca, a właśnie z powodu wysuszania całego układu oddechowego, a także zmuszania serca do nadludzkiego wysiłku. Naprawdę nie warto, gdyż po długotrwałym paleniu efekty są często nieodwracalne. Swoją drogą w wolnej chwili zamieszczę skuteczny naturalny sposób na rzucenie palenia, przy którym te wszytskie e-papierosy, plastry nikotynowe mogą się schować. 


V. Podsumowanie
Tytoń jest więc rośliną niezwykłą mającą swoje zastosowanie właściwie na całym świecie. To niezbędne narzędzie rytualne dla większości pierwotnych kultur. Badania szamańskiego systemu lecznictwa obu Ameryk pokazały, że tobacco może być potężnym sprzymierzeńcem w procesie kuracji oraz wielkim wrogiem organizmu jeśli nie wiemy jak się z nim obchodzić. Jest tu więc paradoksalna zależność, metafora życia i śmierci. Wiele dawnych kultur uważa tytoń za doskonały balans pomiędzy światem ludzi, a światem duchów. To sprzymierzeniec ludzkości pod warunkiem, że relację z duchem tytoniu będziemy pielęgnować z szacunkiem. W innym wypadku jego chemiczne składniki będą dla nas bezwzględne. W dzisiejszej masowej kulturze palenie tytoniu nie ma nic wspólnego z praktykami magicznymi i leczniczymi. Konsumpcjonizm ograniczył rolę tytoniu do prostej używki, którą ludzie muszą w siebie aplikować napędzając portfele monstrualnych koncernów. Trują siebie, ale też innych. Bierni palacze razem z dymem wdychają bowiem konitynę, jest to substancja jeszcze bardziej szkodliwa dla płuc, gdyż skuteczniej wysusza drogi oddechowe i surfaktanty. Zadajemy się ze świętą rośliną nie mając zbytnio o niej pojęcia. Stąd gęste żniwo jakie sieje nałóg palenia papierosów, a historia tych sakralnych roślin jest przecież fascynująca. Niemiecki etnofarmakolog Christian Ratsch  skompletował historię tytoniu, na opisanie której potrzebował aż dwóch około 400-stronicowych tomów! Już ta informacja sama w sobie świadczy o wadze i obszerności tematu. Jakiś czas temu w rozmowie z pewną grupą osób powiedziałem, że ludzie używają okultyzmu, technik szamańskich, ale robią to nieświadomie, co jest często przyczyną nieporozumień, problemów, a nawet tragedii. Popkultura daje nam bowiem często okrojone narzędzia szamańskie i nie mówi w jaki sposób ich używać lub celowo kieruje naszą uwagę na tory najbardziej destrukcyjne dla naszych osobowości, czyli zwiększanie poróżnienia między ludźmi i nasilanie wydzielania głodu konsumpcji. Wprowadzenie tytoniu do masowej kultury jest prostym tego przykładem, przykładem na dewastację wspaniałej historii świętej rośliny i sprowadzenie jej roli do niszczącej ludzki organizm używki. Osobiście mimo, że nie cierpię smogu papierosowego dymu, kiedy w powietrzu unosi się zapach i aromat mapacho podczas ceremonii leczniczej - prąd elektryczny potrafi przejść po plecach - tak magiczny i niezwykły jest. 

Przypisy:

*curandero - oznacza dosłownie uzdrowiciela. Jest to termin, którym w Ameryce Południowej określa się często szamanów, naturalistów, którzy leczą korzystając ze środków, które dostarczyła Matka Ziemia. Innymi słowy to tradycyjni lekarze wykorzystujący ludowe, naturalne recepty lecznicze. Najczęściej słowo curandero powiązane jest uzdrowicielem wykorzystującym Ayahuascę i inne święte rośliny lecznicze. Z czasem termin curandero rozdzielił się na kilka innych profesji np. perfumero (używający specjalnych kompilacji perfum), palero (specjalizujący się w leczeniu za pomocą drzew), czy sananguero (używający tylko drzew z gatunku Sanango, najczęściej Brunfelsia grandiflora). 


*chakapa (Shakapa) - narzędzie używane przez peruwiańskich szamanów w ceremoniach z użyciem Ayahuasca w celu kontroli transcendentalnego doświadczenia. To instrument robiony z liści różnych gatunków amazońskich roślin, najczęściej palmowych. Szaman wystukuje za jej pomocą rytm ułatwiając w ten sposób wejście w trans, a także zwiększając komfort pacjentów. Szamani mają olbrzymią paletę ruchów i rytmów jakie mogą wykonać, wystukać swoją chakapą. Jest to też nieodłączny element synergiczny z icaros, o których piszę niżej. Shakapa to bardzo ważny element ceremonii pozwalający mistrzowi rytuału wzmacniać lub oczyszczać przepływ energii. Niektóre osoby biorące udział w rytuałach raportowały, że widziały niebieskie, zielone i złote promienie świetlne formujące się wokół chakapy i pływające po pokoju, gdzie odbywał się rytuał. 


*icaros - to inaczej święte szamańskie pieśni oparte o specyficzne sekwencje wibracyjne dźwięków. To lecznicze melodie, które przychodzą do szamanów w trakcie wizji sennych lub transowych. Dyktowane są przez duchy roślin w różnych językach rdzennych lub nieistniejących w ludzkiej kulturze, a także w formie mieszanej. To również potężne medyczne narzędzia, które pozwalają zwiększać intensywność wizji, zmieniać ich tor, przywoływać duchy dobre i odganiać ciemne energie. Każdy duch ma swoje własne icaro, którego jeśli chce naucza szamana, dzięki czemu ten może go później przywołać znacznie szybciej. Icaros działają wielokierunkowo. Potrafią z łatwością kołysać dzieci do snu, a także wzmacniać funkcje immunologiczne w organizmach, a w niektórych przypadkach nawet wprawiać w rezonans mięsień sercowy przy zaburzeniach jego pracy. 

*brujo - inaczej czarownik, władający zarówno białą, jak i czarną magią. Brujos to też pośrednicy między ludźmi i demonami. Stąd podczas niektórych ceremonii leczniczych czarownicy przemawiają językiem demonów w celu przekonania ich do opuszczenia ciała pacjenta. Obecnie w Ameryce Południowej do terminu brujo przylgnęła negatywna etykietka tożsama z czarnoksiężnikiem. Kiedyś jeszcze przed kolonizacją tego kontynentu każdy prawdziwy szaman był nazywany brujo. Dopiero konotacje białych z rdzenną kulturą Południowej Ameryki sprawiły, że stworzono ten podział. Dzisiaj brujos to czarnoksiężnicy najczęściej nieprzychylni białym i skierowani bardziej na ścieżkę ciemnej strony magiji. Potrafią atakować mentalnie i fizycznie, wykorzystując do tego ludzi, owady, zwierzęta lub demony. Szamani walczą też między sobą i zawsze czują swoją obecność. Wybierając się ongiś z szamanem Don Eduardo głęboko do dżungli po dotarciu na miejsce wyczuł coś w powietrzu od razu i powiedział, że mamy w pobliżu dwóch brujos, którzy już wiedzą o naszym przybyciu.