wtorek, 8 grudnia 2020

Analiza sytuacji epidemiologicznej w związku z pandemią COVID-19 i kontrowersje związane z danymi

 autor: Jakub Babicki

Pod koniec sierpnia pisałem czego spodziewać się na jesień i zimę, czyli sezonie wzmożonej migracji wirusów koronowych, gryp i wirusowych zapaleń płuc. Stało się dokładnie to co przewidywałem, czyli załamanie systemu ochrony zdrowia i wzmożone infekcje ludzi, a także wzmożone testowanie generujące wysoką ilość pozytywnych wyników, co przełożyło się na teorie, według której mamy do czynienia z drugą falą wirusa. Od swoich pierwszych wpisów na temat pandemii pisałem, że chaos w danych epidemiologicznych jaki został wygenerowany z powodu masowych testów oraz paniki medialnej, jest tak ogromny, że zajmie nam dużo czasu zanim zdążymy go uporządkować i wyczyścić dane ze wszystkich artefaktów, które zniekształciły główny strumień danych. Jestem człowiekiem, który bazuje na źródłach naukowych, a także wypowiedziach ludzi z dużym doświadczeniem w dziedzinach chorób zakaźnych, farmakologii klinicznej, mikrobiologii, fitofarmakologii i wirusologii. Od lat bardzo interesują mnie migracje wirusów podczas sezonów przesileń i spadków temperatury, które do dziś są jedną z największych zagadek epidemiologii, a także sposoby z jakimi radzi sobie z wirusami biosfera oraz w jaki sposób możemy to wykorzystać np. w produkcji leków przeciwwirusowych. Istnienie metody naukowej jest dla mnie ostoją, która pozwala mi stąpać twardo po ziemi i prawdopodobnie nie raz uratowała mi życie. Z niepokojem obserwowałem jak naukowcy, których ceniłem na długo przed tą pandemią, zaczynają informować o możliwych zaniedbaniach, oszustwach i braku naukowego wyważenia w komisjach rządowych, które wraz z WHO i NIH zarządzały pandemią za pomocą drakońskich restrykcji i lockdownów. Przykładowo jeden z największych specjalistów od chorób zakaźnych na świecie Didier Raoult został zaproszony do uczestnictwa w narodowej komisji zarządzającej pandemią we Francji, ale zrezygnował z tego szybko kiedy usłyszał jak ma wyglądać plan anty-pandemiczny i nazwał to podejście w skrócie brakiem podstaw naukowych. Każdy poważny badacz i lekarz, który krytykował podejścia ekspertów rządowych oraz Światowej Organizacji Zdrowia, był oczerniany i wyzywany od szurów, foliarzy, a teraz to i nawet antyszczepionkowców. Rozpoczęła się cenzura na bardzo dużą skalę. Wyniki wyszukiwań Google, YouTube, a także wpisy w wikipedii były na bieżąco modyfikowane, aby utrzymać paniczną narrację, według której nadal mamy traktować wirusa SARS-CoV2 jak ebolę. Jestem człowiekiem, który stara się poważnie analizować wszelkie teorie spiskowe i sprawdzam na ile mogą być one prawdziwe. Kiedy zetknąłem się z teoriami o starożytnych astronautach u Zecharii Sitchina, to zapisałem się na kursy z wymarłych języków: sumeryjskiego i akadyjskiego u ludzi posiadających doktoraty z tych dziedzin, aby zweryfikować teorie głoszone przez niego w książkach. Od początku pandemii teorie spiskowe mówiły, że testy rtPCR są bezużyteczne w mierzeniu wskaźnika i miana infekcji na taką skalę, jaka jest prowadzona. Testy rtPCR są potężnym narzędziem diagnostycznym, ale w skali industrialnej mogą generować olbrzymią ilość wyników fałszywych. Ludzie wymieniający się tymi informacjami, nawet kiedy sugerowali to naukowcy oraz lekarze obserwujący w warunkach naturalnych dużą niedokładność i zmienność testów, byli nazywani foliarzami. System masowego testowania podczas pandemii bazuje na protokole Cormana-Drostena. Na jego podstawie wdrożono lockdowny, które wyrządziły niewyobrażalne szkody w życiu i zdrowiu fizycznym oraz psychicznym ludzi. Protokół ten nie został należycie zrecenzowany, ponieważ w gremium recenzenckim siedzieli sami autorzy. Obecnie dysponujemy najnowszymi analizami i raportami, które wykazały poważne błędy metodologiczne w protokole, a także konflikty interesów związane z korzyściami finansowymi produkcji i sprzedaży testów oraz wytycznych wg których mają być używane. Został wystosowany oficjalny list czołowych badaczy z dziedzin mikrobiologii, chorób zakaźnych i farmakologii klinicznej z żądaniem wycofania tego protokołu ze względu na niewybaczalne błędy wykryte w jego niezależnej recenzji. Możecie zapoznać się z pracą, która miażdży protokół Cormana-Drostena. Została opracowana przez bardzo szanowanych badaczy z ogromnym doświadczeniem naukowym. Polecam zapoznać się z tą pracą, ponieważ zmienia ona cały pogląd na pandemię od jej początku do teraz: https://www.researchgate.net/publication/346483715_External_peer_review_of_the_RTPCR_test_to_detect_SARS-CoV-2_reveals_10_major_scientific_flaws_at_the_molecular_and_methodological_level_consequences_for_false_positive_results

Badacze udowadniają to co twierdziłem już w kwietniu kiedy zacząłem dostrzegać potencjalne zniekształcenia w danych. Skala fałszywie-pozytywnych wyników testów jest niewyobrażalna. Pozytywny wynik testu nie mówi nam nic o tzw. "viral load" w ustroju, czyli faktycznym natężeniu wirusa. Nie można na jego podstawie stwierdzić czy człowiek zakaża, a także czy objawy jakie posiada można przypisać temu fragmentowi RNA wirusa wykrytego przez test i powiększonego do wartości rejestrowalnej. Innymi słowy człowiek może mieć przeziębienie spowodowane przez któregoś z krążących od lat koronawirusów, jeden z wirusów grypy lub zapalenie płuc o niezidentyfikowanym czynniku zakaźnym i wynikające z tego objawy, kiedy wyjdzie mu test pozytywny na obecność fragmentu wirusa typu SARS, objawy te mogą zostać przypisane wirusowi SARS-CoV2. W rzeczywistości możemy mieć styczność, oprócz nielicznych ognisk faktycznego wirusa typu SARS, z szczególnym nasileniem sezonowej migracji wirusów i np. niefajną mutacją wirusa grypy. Już w kwietniu twierdziłem, że chaos w danych jaki spowodowała panika po przybyciu pierwszej fali wirusa, spowodowała że jako COVID-19 kwalifikowane są inne schorzenia dróg oddechowych. Na wykresach spadki w wykrywaniu i diagnozowaniu gryp oraz zapaleń płuc są zbyt nienaturalne i ostre przy jednoczesnym ogromnym wzroście pozytywnych przypadków COVID-19. Restrykcje i lockdowny nie mogły spowodować tak drastycznych spadków tych chorób zakaźnych, bo jest to nierealne, statystycznie niemożliwe. Co może wywołać wyjątkowo nasilony sezon grypowy mieliśmy już przykłady w nieodległej przeszłości wiele razy, kiedy wykrywano po 10-20 000 przypadków na województwo, przypadków pełnoobjawowych, a nie pozytywnych testów bez objawów lub z objawami przeziębienia. Wówczas zapchane były szpitale, a także lekarze oraz personel szpitalny był wyjątkowo narażony na zakażenie. Jak wiemy powikłania po grypie potrafią być bardzo poważne, sprawić że nawet młody człowiek może ogłuchnąć, mieć następstwa neurologiczne lub długotrwałe zmiany w płucach: https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19595091,grypa-w-warszawie-sytuacja-powazna-w-szpitalach-tlok.html?fbclid=IwAR2OG2TVd4Ow_ts6qSx5_VnUciNYTCnZoZ-RScKNlblTm_8ShnSBITc2ncQ

Swoją drogą jeśli wtedy media nagłaśniałyby każdy taki przypadek powikłań i codziennie informowały o ilościach zakażeń i zgonach to nagłówki wyglądałyby tak samo jak podczas tej pandemii. Jeden z autorów badania, które przedstawiłem wyżej to Michael Yeadon, człowiek który przez 16 lat kierował działem badań koncernu Pfizer (był też VP koncernu), którego szczepionka genetyczna została awaryjnie dopuszczona do użytku w Wielkiej Brytanii. Yeadon to konkretny badacz, który zrobił wiele dobrego dla nauki i bardzo ostro wypowiada się na temat samej pandemii jak i szczepionki, którą tworzą jego koledzy. Yeadon napisał artykuł na Lockdown Sceptics, który mówi wprost, że mamy do czynienia z pseudoepidemią podtrzymywaną przez artefakty błędnego systemu testowania. Polecam zapoznać się z artykułem oraz przejrzeć źródła jakie podał. Osobiście wolałbym, aby jako eksperci wypowiadali się badacze z podobnym doświadczeniem. Kierując przez 16 lat działem badań Pfizera widział więcej niż większość ekspertów, których widywałem w TV. Oto ten artykuł, którego uważna lektura może wydać się dla wielu osób szokująca: https://lockdownsceptics.org/the-pcr-false-positive-pseudo-epidemic/

Liczba poważnych badaczy, którzy żądają zrewidowania danych i krytykują zarządzanie podejściem do tej pandemii szybko rośnie. Nie da się już tego zatrzymać. Konsekwencje tego co twierdzą badacze pokroju Yeadon'a będą bardzo poważne. Szczególnie jeśli chodzi o uporządkowanie danych. Według nowszych analiz okazuje się, że twierdzenia definitywne o nadejściu drugiej fali wirusa są wątpliwe i mają słabe podstawy. Temat ten został dobrze przedstawiony przez Haneghana, który jest klinicznym epidemiologiem i szanowanym ekspertem evidence-based medicine: https://www.cebm.net/covid-19/covid-19-epidemic-waves/

Wygląda na to, że po uderzeniu pierwszej fali, która według różnych źródeł nastąpiła znacznie wcześniej, niż początkowo sądziliśmy, już w maju osiągnęliśmy próg odporności stadnej. Gdybyśmy jej nie osiągnęli to w wakacje, kiedy mieliśmy tłok na plażach, sklepach, ulicach, festiwalach, poskutkowałby drastycznym wzrostem pełnoobjawowych przypadków COVID-19. Tak się jednak nie stało. Część ludzi wykazuje nawet obecność specyficznych przeciwciał krzyżowych wobec SARS-CoV2 mimo braku styczności z wirusem, a wynikających z kontaktu z pulą koronawirusów (229E, NL63, OC43, HKU1) krążących do tej pory w biosferze: https://www.genengnews.com/news/preexisting-sars-cov-2-antibodies-found-in-uninfected-people-higher-in-children/?fbclid=IwAR2lyZeJEntAHrpn8eZ5CCtFtilCpCdLWmHzGVWrGUrYHA8UYlAXvZiOm5Y

Dodatkowo z danych serologicznych wynika, że nawet w rejonach, które miały największy przyrost nadmiarowych śmierci podczas pandemii zarejestrowano istnienie przeciwciał u wielu ludzi (23% in New York, 18% in London, 11% in Madrid); Co najmniej sześć badań raportowało o wykryciu reaktywności limfocytów T w stosunku do SARS-CoV2 u 20-50% ludzi, którzy nie zetknęli się z wirusem: https://www.bmj.com/content/370/bmj.m3563

Jeśli kogoś interesuje analiza statystyczna sytuacji epidemiologicznej w UK (gdzie już ruszyły szczepienia) polecam niezłą analizę Smalley'a, który specjalizuje się w analityce stochastycznej: https://www.youtube.com/watch?v=juzmwylbpSc&feature=youtu.be&fbclid=IwAR300EmhtoLejI7lS3DWkhhjk8jxZlRdpvQ_s3xdzZjMoycwRPdI4oWnhz0

CDC też jest już zmuszone do aktualizowania danych epidemiologicznych, a także aktualizowania IFR (czyli Infection Fatality Rate - Częstotliwości występowania zgonów z powodu infekcji). Według najnowszych danych IFR dla SARS-CoV2 wynosi w grupach: 0-19 lat - 0.00003%; 20-49 lat - 0.0002%; 50-69 lat - 0.005%; 70+ lat - 0,054%; Oczywiście "niezależni" weryfikatorzy faktów już uznali posługiwanie się tymi wyliczeniami za nieprawdziwe, twierdząc że należy pomnożyć te wyniki przez 100, ale to mogą być realne dane tej pandemii biorąc pod uwagę monstrualne zniekształcenia danych, przez które naginano temu wirusowi statystyki do granic możliwości. To co wyrządziły restrykcje i lockdowny również ciężko oszacować. Jak ogromny stres został narzucony ludziom, którzy nie mogli widzieć się, odwiedzać i opiekować bliskimi. Globalny stres na skalę trudną do oszacowania wpłynął na system odpornościowy ludzi przez co ci częściej zapadli na choroby zakaźne oraz ciężej niż zwykle mogli je przechodzić, a jednocześnie generowali wysoką ilość pozytywnych testów, nakręcając spiralę statystyk i strachu. Ostatnio prof. Myśliwiec mówił, że spadła ilość zgłaszanych kart DILO o 40%, co oznacza w niedługim czasie wysyp nie zdiagnozowanych na czas nowotworów. Nie będę też szczegółowo rozwodził się już o innych chorobach, a także wszystkich zgonach i problemach wynikłych z utrudnień w dostępie do pomocy medycznej, szpitalnej, bo to jest coś z czym wszyscy musieliśmy się mniej lub bardziej zmierzyć. Wspomnę też tylko o drastycznym wzroście depresji, chorób psychicznych oraz samobójstw wygenerowanych przez narzuconą kampanię strachu.

Moim zdaniem istotą tej pandemii jest ogólny kryzys zdrowotny ludzi, a także kryzys komunikacji naukowej, inteligencji i skażenia środowiska. Wysoko przetworzona żywność, skażenia medyczne, a także zwiększający się udział stresu oraz niedoborów witaminowych i mineralnych ma wpływ na zapadalność na infekcje wśród ludzi, a także na potencjał do ich cięższego przechorowania. Jeśli skala błędnych testów jest tak wysoka, to ciężko oszacować ile z domniemanych powikłań po domniemanym COVID-19 w oparciu o pozytywny wynik testu, jest faktycznie powikłaniem po chorobie, a nie po innych czynnikach, których może być bardzo wiele i mogą one wynikać z powyższych. Nic dziwnego, że COVID-19 ma w tym ujęciu tak wiele różnych powikłań, tylko w istocie ciężko stwierdzić czy to COVID, a nie inna choroba. Na głównych stronach serwisów medialnych nie widziałem bowiem zachęcania ludzi do ruchu, ćwiczeń fizycznych, wzmacniania systemu odpornościowego, a głównie obecna była kampania strachu. Odpowiedni poziom witaminy D oraz cynku znacząco zmniejsza ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 (niektórzy badacze podawali, że nawet rzędu 40-60% mniejsze jest to ryzyko). Media nie informowały również o obiecujących substancjach z natury oraz leków syntetycznych, które były bardzo obiecujące w leczeniu COVID-19 lub okazały się skuteczne w warunkach polowych/naturalnych, używanych przez lekarzy. Natomiast od początku tej pandemii słyszałem o szczepionce, która ma zbawić świat. Mało tego eksperymentalną szczepionkę genetyczną niedługo będzie się podawać ludziom, mimo tego, że nie mamy kompletnych danych na jej temat. Ludzie, którzy twierdzą, że nie powinniśmy mieć absolutnie żadnej obawy przed nową eksperymentalną szczepionką genetyczną, której badania nadal trwają, nie zakończyły się jeszcze, do tego designy badań są po prostu kiepskie, co punktują obecnie czołowi naukowcy w dziedzinach mikrobiologii, chorób zakaźnych i farmakologii klinicznej, powinni przedstawić dokumentację i zrecenzowane publikacje, aby wnioskować takie definitywne stwierdzenia i pamiętać też, że jedna seria badań przy takiej skali na jaką szczepionki genetyczne mają zostać zastosowane, nie wystarczy; Twierdzenie, że nie będą eksperymentem kiedy oficjalne dokumenty na ich temat twierdzą, że brak jest pełnych badań, bo niby jak można przeprowadzić takie w niecały rok, moim zdaniem jest błędem logicznym; do tego wykryto poważne błędy metodologiczne w designie tych badań, co nie może dziwić kiedy robiono je w takim pośpiechu, a także skuteczność opierając na podstawie testów użytych w trialach: Cepheid Xpert Xpress SARS-CoV-2, the Roche cobas SARS-CoV-2 real-time RT-PCR test (EUA200009/A001), and the Abbott Molecular/RealTime SARS-CoV-2 assay (EUA200023/A001), są kompletnie niemiarodajne, co dobrze widać na piłkarzach, którzy są testowani na potęgę wielokrotnie każdorazowo i ilość fałszywie-pozytywnych wyników bywa ogromna; Są też poważne zastrzeżenia do metodologii tych badań, chodzi tu głównie o kryteria szacowania jej skuteczności, oraz struktura wg której opracowano grupy placebo, no ale to już wypunktowali o wiele bardziej doświadczeni i kompetentni ludzie niż ja; wraz z przyspieszonym trybem dopuszczenia w UK, testy kliniczne będą w istocie dalej trwały i monitoring będzie to obejmował, jak widać fundusz odszkodowań również; ocena i badania wykluczeń do szczepienia też powinny być stosowane z najwyższą uwagą, aby tego typu przypadki ciężkich NOPów wyeliminować do minimum; jest bardzo wiele badań, których ta szczepionka nie przeszła, chodzi o badania na modelach zwierzęcych, dzięki którym możemy śledzić szczegółowo wpływ preparatu na płodność i interakcje genetyczne, a także z wadami genetycznymi przez wiele pokoleń oraz lepiej monitorować skutki uboczne; zanim wpuszczona zostanie szczepionka do użytku powinniśmy wiedzieć o dokładnych kryteriach wykluczenia przy poszczególnych schorzeniach, potencjalnych interakcjach z lekami oraz innymi szczepionkami i przede wszystkim bezpieczeństwie w dłuższym wymiarze czasowym; zwłaszcza że jak czytam o przypadkach śmiertelnych, które zdarzyły się w trialach lub cięższych NOPach, to coś za często sponsor badań daje informację, że to zdarzyło się po zastrzyku placebo; to nie jest przypadek, że niektóre szczepionki potrzebowały kilkunastu lat badań zanim stały się bezpieczne i skuteczne; to nie przypadek, że wszystkie próby stworzenia szczepionki na SARS skończyły się niepowodzeniem, a na grypę nie udało nam się opracować wysoce skutecznej szczepionki, co jest powodem, że nawet lekarze unikają szczepienia się szczepionkami przeciwgrypowymi; nie można powiedzieć, że tylko biurokracja i brak pieniędzy ogranicza wdrożenie szczepionki, bo to jest fałsz, najważniejszy w tym przypadku jest czas, bo to on jest jednostką metodologiczną, to odpowiednia ilość czasu determinuje jak spójna i stabilna będzie metodologia, a tym samym badania; w badania szczepionki na grypę wpompowano już olbrzymią ilość pieniędzy, bo potrzeba na nią była równie wysoka.

Zastrzeżenia do tych eksperymentalnych szczepionek są tak duże, że wielu czołowych naukowców podpisało się pod dokumentem Wodarga-Yeadona, który wskazuje dokładnie gdzie leżą obecnie największe problemy tych szczepionek, a są to bardzo poważne zarzuty: https://2020news.de/wp-content/uploads/2020/12/Wodarg_Yeadon_EMA_Petition_Pfizer_Trial_FINAL_01DEC2020_EN_unsigned_with_Exhibits.pdf?fbclid=IwAR34-J3r9WlM6naRGPc1qluHQi5c8UG0zC2WvGerYwfKYzdLM_L6ySN10UA  Wodarg jest internistą i pulmonologiem, specjalistą w zakresie higieny i medycyny środowiskowej, a także zdrowia publicznego i medycyny społecznej. Po pracy klinicznej jako internista przez 13 lat był między innymi lekarzem publicznym w Szlezwiku-Holsztynie, jednocześnie wykładowcą na uniwersytetach i szkołach wyższych oraz przewodniczącym Komitetu Ekspertów ds. powiązanej z medycyną Ochroną Środowiska przy Izbie Lekarskiej Szlezwiku-Holsztynu; w 1991 roku otrzymał stypendium na Uniwersytecie John’a Hopkins’a, Baltimore, USA (epidemiologia). Jako członek niemieckiego Bundestagu w latach 1994–2009 był inicjatorem i rzecznikiem Komisji „Etyka i prawo współczesnej medycyny”, członek Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, gdzie przewodniczył podkomisji ds. Zdrowia i wiceprzewodniczący Komisji Kultury, Edukacji i Nauki. W 2009 r. zainicjował komisję śledczą w Strasburgu dotyczącą roli WHO w H1N1 (świńska grypa), gdzie po zakończeniu kadencji nadal pracował jako ekspert naukowy. O Yeadonie, który przez 16 lat był VP i kierownikiem działu badań Pfizera już pisałem wyżej. Wspiera ich wiele innych fachowców z rozległym doświadczeniem klinicznym.

To co powinniśmy zrobić teraz, to jeszcze raz przeanalizować wszystkie dane od początku tej pandemii do teraz, biorąc pod uwagę błędy metodologiczne i konflikty interesów wykazane w protokole Cormana-Drostena; powinna zostać zorganizowana oficjalna debata naukowa gdzie eksperci WHO, NIH i CDC byliby skonfrontowani z czołowymi badaczami krytycznymi do obranej strategii wobec pandemii, gdzie przedstawione byłyby publikacje i argumenty i zestawione razem ze sobą, w celu ustalenia oficjalnego konsensusu, gdzie zostanie jasno i precyzyjnie określone co wynika z czego i dlaczego, w oparciu o dokładną analizę źródeł i argumentów naukowych, a nie politycznych i medialnych; jeśli będzie trzeba to taka debata naukowa byłaby kontynuowana do momentu osiągnięcia tego konsensusu, a wszystko byłoby transmitowane na żywo w internecie i wszystkie główne media w kraju; gdyby miliarderom-filantropom i rządom faktycznie zależało na dobru ludzi, to już dawno takie debaty miałyby miejsce i byłyby tłumaczone na różne języki; Fakt, że jeszcze nie zorganizowano takiej debaty w obliczu tak poważnej sytuacji, z jaką się zmagamy, uważam za skandal i jest to dla mnie niezrozumiałe.

W jaki sposób rozumieć narrację pchającą szczepionki za wszelką cenę, przy jednoczesnym oczernianiu i dyskredytowaniu skutecznych leków przeciw COVID-19? Możliwe jest naruszenie struktury wirusa przez oddzielenie np. białka M2 od kapsydu farmakologicznie. Działa w ten sposób amantadyna, którą niektórzy lekarze zaczęli stosować eksperymentalnie u pacjentów z COVID-19 uzyskując bardzo dobre wyniki, nawet w grupach ryzyka wyjątkowo obciążonych. Amantadyna to stary lek, który okazał się skuteczny przy grypie typu A. W Polsce zaczęli stosować ją niektórzy lekarze u pacjentów z Covid-19 znając jej mechanizm w przypadku wirusa grypy. Bardzo dobre wyniki i skuteczność u pacjentów pokazała, że mechanizm ten może działać również na strukturę SARS-CoV2. Ostatnio prof. Konrad Rejdak dostał zgodę od komisji bioetycznej, aby podawać pacjentom z Covid-19 amantadynę w ramach badań. Wynikają one właśnie z pozytywnych wyników na pacjentach pierwszego rzutu, czyli zgłaszających się do przychodni, mających test pozytywny i objawy typowe dla tego wirusa.

 Pochodne adamantanu są znane od dawna w medycynie. Adamantan (weglowodór alifatyczny trójpierścieniowy) wyizolowano w 1933 roku z ropy naftowej. Wspólną cechą tych związków jest grupa adamantylowa. W medycynie stosuje się jako leki w chorobie Parkinsona, Alzheimera, cukrzycy typ 2, no i oczywiście jako leki przeciwwirusowe. Pochodne adamantanu mają szeroką aktywność biologiczną: przeciwwirusową, przeciwcukrzycową, przeciwzapalną i modulującą przekaźnictwo w OUN. Te substancje cieszą się zainteresowaniem badaczy na całym świecie, jest kilka oficjalnych leków z tymi związkami. Jeszcze 2012 roku w Polsce było dopuszczonych siedem leków z pochodnymi adamantanu: chlorowodorek amantadyny, chlorowodorek rymantadyny, chlorowodorek memantyny, chlorowodorek tromanadyny, wildagliptyna, saksagliptyna i adapalen.

Amantadyna i rymantadyna zaburzają cykle replikacyjne wirusa grypy typu A. Uszkadzają i blokują funkcje białka wirusowego w domenie przezbłonowej w kanale jonowym, co uniemożliwia pobieranie protonów. Przy odpowiednim stężeniu w komórce, amantadyna i rymantadyna zapobiega modulacji pH wokół powłoki wirionu, przez co pozbawia się wirus głównego mechanizmu wirulencji. Sprawia to, że nie dochodzi do wytworzenia odczynu kwasowego, który jest konieczny przy uwalnianiu kwasu nukleinowego wirusa. Kilka lat temu spekulowano, że te związki zapychają kanał jonowy, dzięki czemu białko M2 odłącza się od kapsydu, przez co jego struktura zostaje naruszona i narażona na odmienne pH komórki gospodarza. Niestety przy zbyt dużych dawkach może powodować skutki uboczne (bezsenność, nadpobudliwość psychomotoryczna, drżenia, drgawki), ale jest to standard przy nieodpowiednim dawkowaniu związków z ropy naftowej). Rymantadyna jest częściej używana ze względu na mniejsze prawdopodobieństwo skutków ubocznych. Mają swoje ograniczenia, ponieważ działają głównie na podtypy wirusa grypy A, są natomiast słabo aktywne przy podtypach B. Jest jednak szansa, że przy SARS-CoV2 będzie dobrze działać. Zsyntetyzowano też inne pochodne, które wykazują wyższą aktywność od amantydyny.

Surowa ropa naftowa, od której źródłowo pochodzi adamantan, jest sama w sobie ciekawa jako lek. Ropa naftowa jest zagadkową mieszaniną, która nie ma ustalonego składu chemicznego. Wykorzystujemy jedynie połowę możliwości ropy. Jej skład chemiczny jest bowiem tak zawiły i skomplikowany, że najbardziej tęgie umysły nie mogą ustalić ich struktury chemicznej, a co za tym idzie niemożliwa jest ich izolacja i zastosowanie w medycynie. Natomiast w medycynie dawnej powszechne było użycie ropy naftowej na wiele różnych schorzeń. Stosowaną ją jako środek wykrztuśny, przeciwpasożytniczy i przeciwwirusowy. Znane są również jej zastosowania na choroby nowotworowe, choć nie ma na to uzasadnienia, poza działaniem in vitro na proliferacje komórek rakowych. Już w XIX wieku przestrzegano jednak przed skutkami ubocznymi, które pojawiały się przez nieodpowiednie lub zbyt długie dawkowanie. Stosowana ponad miesiąc może wywołać trądzik naftowy. Natomiast istnieją bezpieczne dawki surowej ropy naftowej, które działają szybko i pewnie przeciwwirusowo, immunostymulująco, przeciwpasożytniczo, odkaża drogi moczowe i przewód pokarmowy, reguluje wypróżnienia, a także przyspiesza leczenie opryszczki. Jest czynna hormonalnie: działa estrogennie, zwiększa płodność u kobiet, pobudza miesiączkowanie, działa antyandrogennie (również na skórę i włosy). Przedawkowana może uszkodzić wątrobę i nerki oraz spowodować białkomocz. Jednak umiarkowane i odpowiednie dawki ropy naftowej surowej z miodem wydają się być świetnym lekiem na przeziębienia, grypę, uporczywy kaszel, osłabienie. Niestety nieumiejętnie używana może otruć lub zabić.

Z czysto technicznego punktu widzenia można więc rozważyć lub zastosować eksperymentalnie amantadynę i rymantadynę, a także surową ropę naftową jako potencjalne leki przeciwdziałające wektorom wirogennym SARS CoV2.

Mamy ciekawe badania, mamy case-reporty, czyli naoczne obserwacje lekarzy z użycia substancji u pacjentów i pełną dokumentację medyczną przebiegu leczenia; jest wiele ciekawych związków i badań w kierunku leczenia COVID-19 w różnych jego formach; podam przykład HCQ (hydroksychlorochina); Substancja o długiej i niesamowitej tradycji użytkowej w medycynie dawnej i współczesnej; sprawdziła się w epidemii SARS-CoV1, nawet publikacje NIH pod przewodnictwem dr Fauci klasyfikowały HCQ i CQ (chlorochina) jako potężne inhibitory wektorów wirulencji SARS-CoV1; efekt inhibicji był obserwowany zarówno przed jak i po ekspozycji na wirusa; Lek w koncentracji już 10 uM całkowicie demolował wirusa SARS; od 15 lat wiedział o tym Fauci i jego NIH, tymczasem gdy wybuchła pandemia od początku przewijał się motyw szczepionki, HCQ i CQ była z miejsca dyskredytowana; Jednak wielu specjalistów chorób zakaźnych (w tym jeden z największych autorytetów w tej dziedzinie na świecie dr Raoult), znając skuteczność tej substancji postanowił ją stosować; efekty były bardzo zadowalające, co pokazała m.in. ta publikacja: https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S1477893920302179?fbclid=IwAR3nFXA1qHSiWTgoEE1DfYtjcWQRxnByS0Iw6gxqlTk2FC3QMCE8iQ-rER8 Na 1061 pacjentów z COVID-19, dobry obraz kliniczny i wyleczenie z wirusa uzyskano u 973 pacjentów w ciągu 10 dni; Przedłużające się objawy wirogenne obserwowano u 47 pacjentów, ale wiązało się to też ze zwiększonym ładunkiem wirusa przy diagnozie, przy czym po 15 dniach testy PCR nie wykazały u tych osób wirusa; Kiepski obraz kliniczny zaobserwowano u 46 pacjentów, a 8 z nich zmarło (wiek 74-95 lat); zgony wynikały z niewydolności oddechowej, a nie kardiotoksyczności (co zarzucano temu lekowi); potem wyszła praca oczerniająca HCQ i została opublikowana w The Lancet, ale szybko ją wycofano, kiedy wyszła na jaw kompromitacja firmy, która rzekomo zbierała dane ze szpitali na poczet tego badania. Lancet musiał przepraszać; Jest wiele innych ciekawych publikacji na temat HCQ; w tym też ta: Boulware DR, Pullen MF, Bangdiwala AS, Pastick KA, Lofgren SM, Okafor EC, et al. A Randomized Trial of Hydroxychloroquine as Postexposure Prophylaxis for COVID-19. 2020. DOI: 10.1056/NEJMoa2016638 Praca ta utrzymuje, że HCQ jest nieskuteczna, ale jest z nią wiele problemów, które zostały fajnie i zwięźle opisane przez Ki-Yeob Jeon z Hopkins Jeonil Internal Medicine Clinic z Korei Południowej: https://www.researchgate.net/publication/343356880_Problems_of_Not-Using_Hydroxychloroquine_HCQ_for_COVID-19_Patients 

Dziwnym trafem gloryfikuje się raport Boulware'a, a ignoruje inne ciekawe prace związane z HCQ; poza tym kilka klinicznych triali nadal trwa, a sprawdzają one HCQ i CQ jako leki i prewencja w przypadku COVID-19; Ja sam mam duże zaufanie do tego leku, bo miałem z nim swoje przygody, od ekstrakcji chininy z drzewa chinowego i testowanie jej działania przeciwwirusowego i przeciwbólowego, po używanie chlorochiny w regionach zagrożonych malarią; Chlorochina (3 tabletki dziennie) zdemolowała u mnie malarię w 4 dni; Oczywiście CQ i HCQ mają swoje ograniczenia i mogą mieć skutki uboczne. Nie wolno ich podawać pacjentom z niedoborem enzymu G6PD, gdyż wtedy jest to błąd w sztuce lekarskiej i może doprowadzić do poważnych powikłań, a nawet śmierci. To tylko przykład, a jest ich więcej; są ciekawe badania nad eukaliptolem, który wykazał również inhibicje wirulencji SARS-CoV2, podobnie wiele innych substancji z natury o działaniu m.in. protekcyjnym na ACE2; tymczasem ciągle słyszę od początku tej pandemii o szczepionce, nie słyszę by zachęcano ludzi do ruchu, ćwiczeń, utrzymywania odpowiedniego stężenia cynku i witaminy D w surowicy (co znacznie zmniejsza szansę na ciężki przebieg COVID-19), żeby kupować dyfuzor do olejków eterycznych, aby rozpylać olejek eukaliptusowy jako biologiczną tarczę przeciwko temu wirusowi;

Wiele związków pochodzenia naturalnego lub zawartych w roślinie testowano pod kątem blokowania lub tłumienia mechanizmów wirulencji SARS-CoV2. Za pomocą molekularnego dockingu i dobrym narzędziom można szybko takie związki odkrywać i testować ich działanie. Obiecującym inhibitorem infekcji COVID-19 zdaje się być również eukaliptol (1,8 cyneol) jeden z głównych składników olejków eterycznych uzyskiwanych z wielu gatunków eukaliptusa. Eukaliptol hamuje wirulentną proteinazę Mpro/3CLpro. Można więc rozważyć zakup dyfuzora i rozpylanie w powietrzu eukaliptolu jako biologiczną tarczę przeciwko SARS-CoV2. Jest również wiele roślin protekcyjnych w stosunku do ACE2, czy regulujących burze cytokinowe (IFN-gamma, CXCL10, IL-1β, TNF-α, IL-6). Co do czystka to jego działanie w medycynie może być bardzo znaczące, tylko trzeba wiedzieć w jaki sposób go używać. Gatunki czystka różnią się między sobą składem. Kupując w sklepie herbatkę z czystka siwego, rozdrobnioną, uzyskamy o wiele słabsze działanie przeciwwirusowe niż w przypadku ekstraktów z gatunków czystka o wysokim stężeniu związków aktywnych, a w szczególności frakcji olejkowych, które zwykle są używane w badaniach np. lipofilne ekstrakty z czystka kreteńskiego z wysoką zawartością flawonoidów, kwasów fenolowych, żywic, frakcji olejkowych/diterpenów labdanowych. Ekstrakty przygotowane ze świeżej rośliny będą nieporównywalnie bardziej aktywne niż zmikronizowana, wysuszona roślina, z której największe dobra się już ulotniły. W świecie przyrody są również inhibitory adhezji SARS CoV2 do receptorów ACE2, a także związki hamujące silną ekspresję IL-6 i IL-8 oraz obniżające TGF czy HMGB1 (m.in. dzięgiel, szałwia czerwona, czarny bez, lukrecja, tarczyca). Jeśli wiesz jak użyć konkretnych roślin, jak je przetworzyć i dodatkowo masz dostęp do świeżego surowca, to można stworzyć wydajną tarczę biologiczną przeciwko SARS-CoV2.

Dodatkowym problemem w badaniach leków na COVID-19 są grupy wiekowe. Jak wiemy Covid-19 jest najbardziej niebezpieczny w grupach wiekowych 65-75+ (przeciętny wiek osób ciężko przechodzących covid to 74-76 lat); grupy te charakteryzują się współistnieniem wielu poważnych schorzeń, ogólną starością organizmu i zachwianym systemem odpornościowym; badanie skuteczności jakiegoś leku w takiej grupie wiekowej w oczywisty sposób obniży jego skuteczność w głównym strumieniu danych, bo żaden lek nie zdziała cudów; natomiast u pacjentów poniżej 65 roku życia szanse na ciężkie przechorowanie Covid-19 są już znacznie mniejsze, a skuteczność takich substancji jak HCQ, CQ, azytromycyna, deksametazon, eukaliptol, osocze, amantadyna w grupach wiekowych poniżej 65 roku życia ma szansę być już znacznie większa;

Jakiś czas temu jeden z większych ekspertów chorób zakaźnych na świecie Didier Raoult w wywiadzie powiedział, że sezonowość i migracje wirusów są jedną z największych zagadek epidemiologii, która do dziś nie zostaje rozwiązana. Jest sporo teorii i prawdopodobieństw, ale cyrkulacje wirusów, a następnie wywoływane przez nie sezonowe szczyty zachorowań są największą tajemnicą całej epidemiologii. Raoult twierdzi, że nie potrafią tego wytłumaczyć. Moje przypuszczenia są następujące: być może systemy odpornościowe również podlegają pewnym cyklom. Są okresy kiedy mają obniżoną wydajność (lub muszą więcej zasobów przeznaczyć na inne zadania) i wtedy łatwiej nam zachorować. Te okresy to mogą być przykładowo okresy przesileń lub zimy, kiedy człowiek w teorii powinien obniżyć swoją aktywność, więcej odpoczywać, mniej pracować, tymczasem z wiadomych względów nie jest to możliwe. Nie mówię tu rzecz jasna o starszych ludziach, którzy na skutek starzenia organizmu, mają coraz większy problem w utrzymaniu homeostazy systemu immunologicznego. Jesteśmy częścią systemu biologicznego i cały czas stykamy się z bakteriami i wirusami. Wszystkie wydzieliny i wydaliny ludzi, zwierząt zmieniają się z czasem w pył, który krąży w środowisku i przenika bloki, domy. Tylko dzięki florze bakteryjnej w ustroju i mniej lub bardziej sprawnie działającym systemie odpornościowym, udaje nam się codziennie przeżyć na tej planecie. Gdybyśmy mieli zdolność widzenia gołym okiem bakterii czy wirusów, to prawdopodobnie większość ludzi byłaby przerażona jak bardzo nas one otaczają i że nawet w tej chwili tak wiele z nich jest na nas, w nas, przy nas. Co do szczepienia na grypę to sprawa ze skutecznością 70% jest mocno dyskusyjna. Poza tym wirusy mutują, wchodzą w interakcje ze sobą oraz z organizmami. Prawdopodobnie wirus po każdym kontakcie z organizmem gospodarza i replikacji w nim, nie jest już całkowicie identycznym wirusem na wyjściu. Żeby pozbyć się faktycznie problemu chorób zakaźnych musielibyśmy zatrzymać starzenie organizmu, a tym samym i postępującą degradację/denaturację/zmiany w różnych modułach systemu odpornościowego. Aktywnie z problemem można natomiast się mierzyć stosując profilaktykę w postaci: dbania o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, a co za tym idzie redukcji wydzielania chemicznych mediatorów stresu na tyle na ile to możliwe, czyli umiarkowane obniżenie aktywności ciała migdałowatego, troska by wszystkie niezbędne związki były dostarczone do organizmu z pożywieniem i suplementacją, bo odpowiednie stężenie np. witaminy D, cynku, selenu, żelaza wydajnie chroni organizm przed infekcją różnymi patogenami; wiadomo jednak, że w dzisiejszym świecie zadbanie o wszystkie parametry zdrowia, w tym długotrwałe i idealne dla regeneracji cykle snu, jest często niewykonalne. Niestety poziom stresu w ludziach rośnie, co widać po statystykach chorób psychicznych i samobójstw. Stres ma ogromny wpływ na stabilność układu immunologicznego. Niby każdy wie, że w naszym klimacie trzeba suplementować m.in. witaminę D, ale różnie bywa z wykonaniem i regularnością. Może gdyby media z taką samą zaciętością, jaką straszy się ludzi wirusem typu SARS, pogłębiając jeszcze stres, wzięli się za systematyczną edukację zdrowotną, profilaktykę, objaśnień możliwych skutków niedoborów i chorób wynikających z konkretnych zaniedbań zdrowotnych, to może udałoby się zmotywować ludzi do aktywnej profilaktyki zdrowotnej, bo tylko w ten sposób teraz możemy realnie chronić się przed aktywnymi chorobami zakaźnymi (nie wspominam o podstawowej higienie, bo to oczywiste), aby statystycznie wpłynąć na obniżenie liczb szczytów zachorowań i pomiędzy. Jak dodatkowo masz wiedzę z zakresu farmakologii i fitofarmakologii, to również możesz aktywnie działać w zakresie profilaktyki i skracania czasu infekcji oraz minimalizowania powikłań, poprzez dobór odpowiednich leków lub zrobienie własnych z natury o działaniu kierunkowym.

Nie jestem przeciwnikiem szczepień, ale straciłem zaufanie do firm, które robią niektóre z nich i biznesu jaki się za tym kręci. Nic na to nie poradzę, że obecna sytuacja epidemiologiczna sprawiła, że moja podejrzliwość i brak zaufania w tej kwestii wzrósł. Możesz mnie nazywać jak chcesz, staram się zawsze patrzeć na problem z wielu różnych perspektyw, lubię poznawać zdanie innych i wiedzieć gdzie mogę się mylić lub jak bardzo w jakiejś kwestii się mylę; Nie mam problemu z przyznawaniem się do błędu, że czegoś nie wiem, a także nie mam potrzeby udowadniać za wszelką cenę swoich racji;

 Co do robienia szczepionki covidowej w pośpiechu mam na myśli to, że by szczepionka była jakkolwiek skuteczna i bezpieczna potrzeba od 2-5 lat zanim w ogóle ruszą próby kliniczne. Być może z ogólnoświatową współpracą i pieniędzmy rządów uda się ten proces nieznacznie skrócić, ale pewnych etapów nie da się przeskoczyć. Takie są główne etapy rozwoju szczepionki:

 1) Zidentyfikowanie metod wzbudzenia odpowiedzi immunologicznej; Jest to czasochłonny i skomplikowany problem, który zależy od efektywności szczepionki. Tym lepsza im specyficznie celuje w konkretne glikoproteiny w powłoce wirusa, które są stabilne, czyli nie mutują często. Mając tego typu badania we wczesnych fazach badań, sprawia że zwiększa się szansa na wyprodukowanie lepszej szczepionki;

2) Przedkliniczne testy; ten krok pomaga badaczom zrozumieć charakterystykę i patofizjologię SARS-CoV-2 u ludzi. Z racji tego, że robienie tego na ludziach byłoby nieetyczne, trzeba stworzyć modele zwierzęce naśladujące człowieka. Należy też ustalić dla każdej próby standardy wychwytywania reakcji niepożądanych i wzbudzenie/adaptacji odpowiedzi immunologicznej w tym modelu. Dla szczepionki na SARS użyto fretki, bo ich fizjologia i odpowiedzi immunologiczne są podobne do ludzi;

3) Aplikacja IND; Organizacja sponsorująca badania (najczęściej jakiś koncern farmaceutyczny musi złożyć aplikację IND (Investigational New Drug) do działającego w FDA CBER (Center for Biologics Evaluation and Research, aby rozpocząć próby kliniczne. CBER recenzuje IND, które musi zawierać dane przedkliniczne. Sponsor może ruszyć z próbami klinicznymi w obrębie 30 dni jeśli FDA nie znajdzie powodu by zatrzymać proces. To jest typowy schemat dla USA i większości rozwiniętych krajów;

4) Próby kliniczne; Organizacja sponsorująca badania musi też uzyskać zgodę IRB (Institutional Review Board), aby kontynuować próby kliniczne. Badania kliniczne muszą przejść trzy fazy, podobnie jak każdy lek; proces ten jest skracany jeśli dane są bardzo klarowne lub kiedy jest publiczne zapotrzebowanie (jak obecnie); dane z prób klinicznych wysyłane są do rządu Stanów Zjednoczonych, który śledzi wszystkie światowe próby kliniczne : https://clinicaltrials.gov/ct2/results?cond=COVID-19&term=vaccine&cntry=&state=&city=&dist=

Dane te muszą się tam znaleźć zanim lek zostanie zaaprobowany przez FDA. Faza 1 obejmuje małe grupy pacjentów, nie są randomizowane i zaślepione oraz podawane głównie zdrowym wolontariuszom (zwykle to jest 50-100 pacjentów); Fazy 2 i 3 są już randomizowane, podwójnie zaślepione z kontrolną placebo od kilkuset do kilku tysięcy pacjentów. Żaden lek lub szczepionka nie może być zaakceptowana bez pełnego zakończenia fazy 2 i 3 (które obecnie są robione w wielkim pośpiechu, moim zdaniem pośpiech zwiększa prawdopodobieństwo przeoczenia ważnych danych);

5) Finalna akceptacja; Po zebraniu wszystkich danych przedklinicznych i klinicznych, organizacja sponsorująca musi zrobić BLA (Biologics License Application) do CBER. Większość krajów uznaje te zasady nazdzorowane i recenzowane przez FDA;

6) Plan produkcji; Ustalenie wszelkich regulacji i danych technicznych w celu stworzenia linii produkcyjnych i stworzenie wydajnych oraz atrakcyjnych cenowo metod produkcji;

7) Dystrybucja; Ustalenie szczegółowych danych dotyczących dystrybucji szczepionki oraz jej przechowywania. Transport i bezpieczne przechowanie szczepionki jest kluczowe dla jej bezpieczeństwa (na tym etapie najczęściej może dochodzić do problemów, zaniedbań i zdarzeń losowych wpływających na reaktogenność szczepionki;

W rzeczywistości proces ten jest bardzo czasochłonny i trudny. Niektóre z tych etapów można przyspieszyć o parę miesięcy, ale myślę, że to jest maks.

Tego co obawiam się w tej sytuacji to, że stoją za tym ogromne pieniądze i wpływy. Od tej szczepionki prawdopodobnie zależą dalsze losy tego systemu polityczno-ekonomicznego. Obawiam się, że w związku z tym możliwe będą przekręty, włączając w to nawet tuszowanie danych o skutkach ubocznych lub oszukiwanie, że pacjent wolontaryjny był w grupie placebo i akurat zdarzyło mu się, że nagle umarł podczas zastrzyku placebo (co oczywiście jest możliwe, nie twierdze że nie).

Przedstawiłem proces walidacji szczepień, bo jest długotrwały, czasochłonny i skomplikowany; jednocześnie robi się teraz nowe szczepionki pod presją polityczną oraz jest to też bitwa o wielkie pieniądze; tym bardziej należy śledzić każde doniesienia o skutkach niepożądanych, być na bieżąco z trialami, uzyskiwać dostęp do dokumentacji i mieć na uwadze występowanie reakcji niepożądanych; Po prostu bardzo szybko weszliśmy w fazę testów na ludziach w przypadku. Dla przykładu info o trialach sponsorowanych przez AstraZeneca jakby ktoś był ciekawy: https://clinicaltrials.gov/ct2/show/record/NCT04516746 ; reaktogenność obserwuje się tam do maksymalnie 28 dni od podania szczepionki, a jej reaktogeniczność do 7 dni od podania dawki, istnieje więc ryzyko, że reakcje niepożądane, które wystąpią po tym terminie mogą nie być ujęte; Więcej powinno się mówić o trwających ciekawych trialach dotyczących użycia HCQ u pacjentów z Covid-19 oraz jako prewencja, a także użycie HCQ (m.in. z azytrocymycną) dla szczególnie narażonych na zakażenie pracowników sektora medycznego (szczególnie szpitali zakaźnych); powinno się też mówić więcej o trialach, w których użyto cynku, kwercetyny, bromelainy i witaminy C w terapii pacjentów z Covid-19 i ich przełożenie na przyspieszenie powrotu do zdrowia i szybszy wypis ze szpitala, a także obserwacji, że poziom cynku w surowicy jest ważny w przypadku Covid-19, a szczególnie u pacjentów z chronicznymi chorobami; zwłaszcza że w czasie podwyższonej aktywności wirusów każdy może zastosować witaminę C, czy kwercetynę oraz witaminę D w domu jako prewencja; dlatego powinniśmy być szczególnie wyczuleni i wymieniać się informacjami, a także śledzić na tyle, ile to jest możliwe, wszelkie niepokojące wieści; nie zachowywać się tak, że jak ktoś ośmieli się podać informację o reaktogenności jakiejś szczepionki, to jakby atakował świętą relikwie; szczepienia to preparaty, które z reguły silnie oddziałują na układ immunologiczny człowieka, występowanie różnych reakcji niepożądanych jest czymś powszechnym; na szczęście dobrze wykonana, sprawdzona, przechowywana i podana szczepionka powinna być skuteczna i z niewielkim ryzykiem poważniejszych skutków ubocznych; tego się trzymamy; jednocześnie warto mieć świadomość, że te poważne reakcje się zdarzają, zdarzają się też problemy z przechowywaniem i transportem, co może wpływać na bardzo wrażliwy skład preparatów szczepionkowych, bywa też różnie ze zgłaszaniem NOPów, ten system jest dziurawy z różnych względów; słabo zbadane są również reakcje krzyżowe szczepionek różnych firm o czym mówili całkiem niedawno wiodący eksperci na ostatnim Globalnym Szczycie Szczepień w Belgii, ponieważ problem z reakcjami krzyżowymi jest widoczny w krajach gdzie podaje się szczepienia preparatami różnych producentów, a także inne problemy z jakimi boryka się współczesna wakcynologia m.in. z reaktogennością różnych typów adjuwantów, reakcjami krzyżowymi między nimi, problemach z monitoringiem NOPów, a także projektowaniem badań;

Warto też pamiętać, że około połowa wszystkich ofiar "covidowych" to są starsi, schorowani ludzie w domach opieki. W niektórych krajach to nawet więcej niż połowa. Tylko, że to są ofiary braku opieki i medialnej paniki na bazie której pracownicy brali wolne lub zwalniali się z pracy w obawie o własne życie. Podobna sytuacja ma miejsce z lockdownami. Do tej pory nigdy nikt nie zastosował ich na taką skalę.

Wobec tych wszystkich informacji nie widzę innego wyjścia jak zwołanie oficjalnej debaty naukowej transmitowanej na żywo przez internet i wszystkie główne media, a także rozpoczęcie śledztw, aby wyjaśnić dokładnie wszystkie decyzje i niespójności danych podczas tej pandemii. Niezależnie czy jesteś fanem nauki, foliarzem, szurem, scjentystą, chrześcijaninem czy żydem, myślę że zgodzisz się ze mną, że to jedyna droga, aby w końcu rozjaśnić wszystko na tyle na ile to możliwe. Jeśli ktoś jest przeciwny temu, to wspiera konsekwencje wszystkich błędów i niejasności jakie się namnożyły się podczas pandemii, czyli rozrostu wszelkich teorii spiskowych, tzw. "foliarstwa". Czas zakończyć ten obłęd.

 

Pozostałe źródła:

https://www.preprints.org/manuscript/202003.0455/v1?fbclid=IwAR303O2ltpm1GFF7QoNwwMlT_92nV7tHkxhDIVbgOYRELDXzkjVdPoFNgdU

https://cormandrostenreview.com/report/?fbclid=IwAR0_EM8nZqO3n1Xeyx72gP6NGUGCAqiRyxUi9z4BgtwVJWlGqsats-Tooc8

https://dorzeczy.pl/swiat/140080/szokujaca-analiza-niemieckiego-eksperta-covid-19-to-sprawa-dla-detektywow-z-zakresu-medycyny.html

https://science.sciencemag.org/content/sci/370/6520/1022.full.pdf

https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/szwecja-prawie-polowa-wszystkich-ofiar-covid-19-mieszkala-w-domach-opieki,405314.html

https://www.medexpress.pl/zawodymedyczne/pracownicy-medyczni-nie-szczepia-sie-przeciwko-grypie-to-skandal/50160/

https://www.youtube.com/watch?v=g4TS38h81JE

https://www.nature.com/articles/s41586-020-2798-3?fbclid=IwAR0Tjn31uyWuI7BH8TuSTZdC12H1Ndjk9d2RDIMtvaQ1KUSuqgPb-QR6h6c

https://www.youtube.com/watch?v=Su0wMysBYPM

https://www.youtube.com/watch?v=56bE_Vb02Qw 

https://www.youtube.com/watch?v=7I9mXd2Pmvw

https://rozanski.li/5244/sars-cov-2-i-covid-19-wolne-przemyslenia/

https://rozanski.li/282/ropa-naftowa-surowa-oleum-petrae-crudum-punkt-widzenia-obiektywny-w-terapii/

https://uk.reuters.com/article/uk-health-coronavirus-britain-eu/eu-criticises-hasty-uk-approval-of-covid-19-vaccine-idUKKBN28C12X?fbclid=IwAR1hEL846hY3EmrDYeq8IEMx4nQ3c_13MeJpyoovgrVPvLIm9CSWI-u4SGc

https://assets.publishing.service.gov.uk/government/uploads/system/uploads/attachment_data/file/941452/Information_for_healthcare_professionals.pdf?fbclid=IwAR2AUGovpIEWB0BpNG8lxyz07Up83jXh4DWbTEOg0ZlrkHbnpbwCqZvuNxI

https://www.skepticalraptor.com/skepticalraptorblog.php/coronavirus-vaccines-massive-list-vaccine-candidates-covid-19/?utm_campaign=shareaholic&utm_medium=facebook&utm_source=socialnetwork&fbclid=IwAR0i2PfwZ3oS_EN3NPPqqBJncx-n6sn-0hjLIL0PQxmb7_2QW9FRr2EtfIk

https://www.gofundme.com/f/medical-and-child-care-expenses?fbclid=IwAR1orl-DgOQLXPfkxOPCbqEPe6LoA0PZ7qzqjq6tWTEIX4FlJyphBYnPVFU

https://www.news.com.au/lifestyle/health/health-problems/coronavirus-astrazeneca-vaccine-volunteer-dies-during-human-trials/news-story/f361f594d6ef70bccb1bc41064ebb31e 

https://thefederalist.com/2020/10/22/washington-post-buries-facts-about-death-of-volunteer-in-covid-19-vaccine-trial/

https://metro.co.uk/2020/10/21/volunteer-28-in-oxford-coronavirus-vaccine-trial-dies-in-brazil-after-taking-placebo-13460377/

https://edition.cnn.com/2020/10/12/health/johnson-coronavirus-vaccine-pause-bn/index.html 


wtorek, 16 czerwca 2020

Dictyonema huaorani - nowy i rzadki porost z głębin dżungli amazońskiej o potencjale halucynogennym


Czytelnicy mojego bloga wiedzą, że rośliny i grzyby zdolne wywoływać nieszablonowe działanie w ludzkim mózgu cieszą się moim dużym zainteresowaniem. Choć sam rzadko używam ich w celu wzbudzania zmian w świadomości, to bardzo ciekawią mnie one od strony naukowej, czyli mechaniki działania w ujęciu neurofizjologicznym oraz fenomenologii samego doświadczenia, które w specyficzny sposób jest zdolne modulować odbiór rzeczywistości u jednostki. Do dziś nauka nie złamała enigmy świadomości, którą doświadczamy w naszych ciałach i czym ona właściwie jest. Dlatego substancje zawarte w konkretnych roślinach i grzybach, które wpływają na odbiór świadomości, zmieniając percepcję i nierzadko perspektywę postrzegania samej świadomości, są cennymi środkami, dzięki którym możemy badać zjawisko świadomości od wewnątrz. Istnieją obecnie różne teorie próbujące wyjaśnić czym świadomość jest, jak działa i jak powstaje (m.in. Orch-OR, Entropiczny mózg, Zintegrowana teoria informacji, Teoria wyższego porządku myśli), niemniej wszystkie zdają się być nadal daleko od pełnego wyjaśnienia tego zagadnienia. Zdaje się, że najdalej, choć częściowego wyjaśnienia świadomości, są modele redukcjonistyczne. Najbardziej obiecujące są za to modele nieredukcjonistyczne, które są zdolne opisywać świadomość na poziomie fizjologii organizmów żywych, przewidywać mechanizmy genetyczne  i neuronalne powiązane ze zjawiskiem świadomości, a wreszcie nie wykluczać jej z domeny nauki (tak jak robi to np. teoria strun i multiwersów). Coraz większą walidację w świecie nauki zyskują modele biologiczne, które świadomość łączą z mechaniką kwantową, co było jeszcze do niedawna wyśmiewane przez wielu naukowców. Było tak do momentu ciekawych odkryć na polu biologii molekularnej m.in. odkrycie kwantowych drgań rezonansowych w mikrotubulach, które od strony czystej biologii spełniają wymogi komputera kwantowego w naszych ciałach; szczególnie ich organizacja w mózgu jest ciekawa, a także sposób kodowania i zapisywania pamięci i ich rola w neuroplastyczności. Wiele do myślenia dały również badania systemów fotosyntetycznych roślin, które wykorzystują efekty kwantowe i superpozycję na co dzień. Dlatego obecnie tak wielu naukowców skłania się ku panpsychicznemu spojrzeniu na zjawisko świadomości. Oznacza to w skrócie, że świadomość poprzedza powstanie materii. Można w tym ujęciu mówić też, że ewolucja nie dotyczyła jedynie materii, ale również procesów psychicznych, samej świadomości, która jej podlega lub poprzez nią się wyraża. Istnieją silne przesłanki, aby świadomość rozpatrywać bardziej jak strumień, muzykę, wibracje, które żywe organizmy są zdolne odbierać, wychwytywać i przetwarzać zgodnie ze swoją biologiczną architekturą. Świadomość może być więc wbudowana w geometrię czasoprzestrzeni, będąc jedną z własności czasoprzestrzeni lub nawet wykraczać poza nią i możliwości naszych wyobrażeń. Czasem wyobrażam sobie, że lepsze zbadanie i ujarzmienie zjawiska świadomości pozwoli nam odkryć jej ukryte własności, a mianowicie, że jest ona czymś w rodzaju "internetu Wszechświata" i umożliwia bytowanie, podróżowanie i ewolucję zaawansowanym cywilizacjom, które odkryły te właściwości, dzięki czemu rozwiązały problem ograniczeń podyktowanych przez olbrzymie odległości kosmiczne.

Śladami wskazującymi, że materia biologiczna jest dostosowana do odbioru lub dostrajania się do strumienia świadomości może być obecność takich substancji jak DMT, (dimetylotryptamina), 5-Meo-DMT w trawach, roślinach liściastych, psylocybina w grzybach, meskalina w kaktusach, ergotamina w sporyszach, czy pochodne kwasu lizergowego w wilcach i powojach. Są to substancje wysoce aktywne w układach nerwowych, które w zależności od dawki powodują drastyczne zmiany w odbiorze świadomości. Są to również molekuły, które w swoim rdzeniu mają elektronowe chmury rezonansowe (pi resonance group), które są zdolne przewodzić i utrzymywać koherencję efektów kwantowych w żywych systemach. Mówiąc ściślej esencjonalne dla istnienia życia wydają się być kwantowe oddziaływania między elektronami w chmurach rezonansowych i architektura zdolna utrzymać koherencję tych oddziaływań w geometrycznie spójnych proteinach (membranach proteinowych, cytoszkieletach, tubulinach). Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zachodzi tutaj podobny mechanizm, co w proteinach fotosyntetycznych, które zdolne są zachować i utrzymać koherencję kwantową, dzięki czemu dany system biologiczny pracuje w możliwie najbardziej wydajny sposób. Strukturami, które mogą pełnić rolę izolatorów kwantowych w układzie nerwowym człowieka, są mikrotubule - szkielety komórkowe wszystkich organizmów eukariotycznych, zbudowane z tubulin, protein budulcowych. Udowodniono, że posiadają one rezonans kwantowy wyrażający się terahercach, gigahercach, megahercach i kilohercach w temperaturach pokojowych. W jednej z prac czytałem, że kwantowe spiny pierścieni benzenowych są nawet potęgowane przez wzrost temperatury. Sugerowałoby to, że im wyższa temperatura tym wyższy stopień natężenia efektów kwantowych. Tymczasem człowiek próbuje zbudować komputer kwantowy, chłodząc system do ekstremalnie niskich temperatur, aby zapobiec dekoherencji, termalnego przerwania superpozycji. Mogłoby to być wskazówką dlaczego entropia (stopień nieuporządkowania układu) w początkowej fazie powstawania naszego Wszechświata była tak niska. Przypuszczam, że we wczesnej fazie formowania się Wszechświata natężenie efektów kwantowych (które rozumiem jako ewolucję stanów kwantowych zachodzących w osobliwości poprzedzającej Wielki Wybuch) byłoby ekstremalnie wysokie. Zatem ewolucja kwantowych fluktuacji osobliwości Wielkiego Wybuchu mogła być również ekstremalnie szybka i stąd tak szybko pojawiły się stałe kosmologiczne. Prawdopodobnie organizmy żywe na poziomie submolekularnym dążą spontanicznie do odbioru efektów kwantowych, które są podstawą istnienia rzeczywistości. Proces ewolucji w tym ujęciu byłby skorelowany ściśle z tym dążeniem na zasadzie samoorganizacji. Wszystkie wymienione na początku akapitu substancje psychodeliczne są związkami amfipatycznymi, które ze względu na swoją strukturę mogą zwiększać natężenie efektów kwantowych w systemach żywych. 

Amfipatyczne biomolekuły składają się z niepolarnej główki otoczonej elektronową chmurą rezonansową (szary obszar) wokół fenolowych (benzenowych) i indolowych pierścieni aromatycznych, oraz polarnych, naładowanych ogonków; Niemal wszystkie psychodeliczne molekuły, włączając w to neurotransmitery są amfipatyczne; Consciousness in the universe: a review of the ‘ORCH OR’ theory, Hameroff, Penrose;

Nic dziwnego, że w ekosystemach również występują z większym lub mniejszym natężeniem molekuły, które mogą kumulować efekty kwantowe oraz wywoływać tak ekstremalne zmiany w odbiorze świadomości. Jedna z najpotężniejszych molekuł psychoaktywnych na Ziemi to DMT. Występuje w różnych gatunkach traw (np. Phalaris, Arundo) oraz roślinach liściastych (np. Psychotria, Diplopterys, Mimosa). Przez niektórych badaczy uznawana za jedną z głównych molekuł sygnałowych dla świadomości, co rozumiem poprzez jej zdolność do zwiększania/wiązania/wychwytywania efektów kwantowych w systemach biologicznych i tym samym zwiększanie przewodzenia/rozprowadzania tych efektów w systemie. Istnieje hipoteza, która zakłada, że takie molekuły sygnałowe jak DMT istnieją w każdej roślinie, ale zwyczajnie jej w każdej roślinie nie szukamy lub w pozostałych gatunkach roślin istnieją one w śladowych ilościach lub poniżej możliwości detekcji ludzkimi aparatami technologicznymi, a mimo wszystko spełnia swoją rolę. DMT jest jednocześnie prostą molekułą, wszelkie enzymy niezbędne do jej syntezy z tryptofanu posiadamy w naszych organizmach, stąd DMT wykrywalne jest jako produkt metaboliczny ludzkiego ustroju. Prawdopodobnie synteza tej molekuły ma również miejsce w szyszynce. Słynny psychofarmakolog i chemik Dave Nichols twierdzi, że poziomy DMT uzyskiwane w szyszynce są tak niskie, że nie są w stanie wywołać żadnego efektu na poziomie komórkowym. Ciężko jednak stwierdzić czy substancje iMAO takie jak pinolina, syntetyzowane przez szyszynkę, nie zwiększają aby powinowactwa DMT do receptorów, zwiększając jej potencjał farmakokinetyczny w bardzo niskich koncentracjach. W badaniach nad psychofarmakologią DMT przeprowadzonych przez Strassmana czyste DMT w roztworze soli fizjologicznej podawano dożylnie obiektom ludzkim. Eksperymenty te ujawniły potencjał tej substancji w wywoływaniu natychmiastowych, ekstremalnych zmian w świadomości uczestników badania. Jednym z najczęściej pojawiających się motywów było wrażenie oddzielenia się od ciała w akompaniamencie precyzyjnych i bardzo złożonych wzorów geometrycznych oraz współdzielenie przestrzeni z innymi bytami, istotami, które próbowały nawiązać z obiektami jakiś rodzaj kontaktu, posługując się niezwykle zaawansowanymi narzędziami, które często opisywano jako technologię, z kompleksowymi, żywymi elementami mechanicznymi i geometrycznymi. Istoty te nierzadko były opisywane, jako w pełni świadome, że obiekt ludzki będzie w stanie jedynie krótki czas przebywać w tym konkretnym natężeniu strumienia świadomości, przez co próbowały w różny sposób szybko przekazać obiektom konkretne informacje. Być może DMT umożliwia zajrzenie do innej rzeczywistości i dostrojenie się do poruszających się w niej zaawansowanych bytów, których ewolucja umożliwiła/dostosowała do większego opanowania świadomości lub istnienia w tego typu środowisku. Główną substancją aktywną w popularnym wywarze o nazwie Ayahuasca (z języka Indian Quechua: Pnącze Duchów, Liana umarłych), używanym do ceremonii leczniczych i wizyjnych w amazońskich lasach deszczowych jest właśnie DMT. Tamtejsza ludność wykorzystuje Ayahuascę m.in. do kontaktu z duchami roślin, przodkami i innymi bytami, które zamieszkują inne rzeczywistości, które pod wpływem DMT są niejako rozświetlane i stają się widzialne dla człowieka. Owe stany wizyjne są podobne i spójnie opisywane przez ludzkość od dawna. Co ciekawe nasz organizm ma naturalną ochronę przed DMT na poziomie układu pokarmowego, która przeciwdziała wpadaniu w ekstremalne stany świadomości z powodu dostarczenia DMT z zewnętrznego źródła; są to enzymy monoaminooksydazy, które unieczynniają tę substancję. Dlatego trzeba ją podać bezpośrednio pozajelitowo, wziewnie lub w towarzystwie roślin/substancji, które dezaktywują te enzymy (iMAO). Natomiast inną formą DMT, która jest od razu aktywna oralnie jest psylocybina (4-PO-DMT), która jest szeroko rozpowszechniona w królestwie grzybów (znaleziona w około 200 gatunkach, m.in. Psilocybe, Stropharia, Panaeolus). Jest agonistą receptorów serotoninowych i obecnie uważa się ją za potencjalnie najbardziej rewolucyjny lek nawet na lekooporne odmiany depresji. W odpowiednich warunkach umożliwia głęboką psychoanalizę, autoterapeutyczne wniknięcie do głębin osobowości i zmierzenie się z różnymi traumami, życiowymi rozdrożami i splątaniami jednostki. Większe dawki uznawane za heroiczne, często inicjują kontakty z jakąś formą inteligencji, autonomicznymi bytami i indukują tzw. "rozpuszczenie struktur osobowych", umożliwiając obiektom ludzkim na ekspansję świadomości poza dotychczasowo zajmowane ramy. Jak się tak zastanowić, to od swoich początków szamanizm nawiązywał do dziwnych istot spotykanych w odmiennych stanach świadomości (istoty te przedstawiane były już w prymitywnej sztuce naskalnej łączonej z intencjonalnym używaniem psychodelików). Z czasem celem szamanizmu stało się poznanie ontologii tych istot i zamieszkiwanych przez nich światów i integracja tych wglądów w wymiarze ziemskim. Można też spojrzeć na to z innej strony. Widywane w odmiennych stanach świadomości byty, to avatary projektowane w strumień świadomości przez zaawansowane cywilizacje kosmiczne, które odkryły i opanowały podróżowanie i manifestowanie się w zjawisku zwanym świadomość-nieświadomość-Otchłań. Takie cywilizacje mogłyby zdalnie brać nawet udział w projektowaniu życia w systemach gwiezdnych lub chociażby obserwować realizację tych procesów w żywych systemach. Oczywiście Otchłań mogłaby być również miejscem dla wszystkich nieuświadomionych procesów, które napędzane asymetrycznymi i symetrycznymi fluktuacjami kwantowymi, mogłyby się manifestować w nieskończenie wielu różnych formach, a w niektórych przypadkach, może nawet potrzebować wchodzić w interakcje, być obserwowane i odczuwane przez np. system biologiczny, aby przetrwać., podtrzymać swoją egzystencję (np. nie posiadając biologicznej formy). Możliwości wiele, niekoniecznie cokolwiek jest tu prawdą. Zwłaszcza, że interpretacja głębokiego doświadczenia psychodelicznego to zupełnie osobny temat.

Dictyonema huaorani - niedawno odkryty porost z psylocybiną i innymi tryptaminami

Wiosną 1981 roku miała miejsce ekspedycja badaczy z Harvardu głęboko do dziewiczej części Amazonii w Ekwadorze. Jej celem było zbadanie mniej znanych halucynogenów wśród dzikiego plemienia Waorani, które było izolowaną grupą 600 Indian. Intoksykacja halucynogenami wśród amazońskich plemion jest częsta i wykorzystywana jako kolektywna podróż w głąb nieświadomości, rozpatrywana jest często jako esencjonalna dla życia plemienia czynność. Co ciekawe plemię Waorani uważają używanie halucynogenów jako agresywne i antysocjalne, przez co szaman lub jego uczeń, który chce ich użyć np. w celu zaprojektowania zaklęć, uroków, musi robić to w sekrecie, w nocy, w lesie samotnie lub tylko w towarzystwie żony. Okazało się, że Waorani posiadają w swej farmakopei dwa główne halucynogeny: Banisteriopsis muricata oraz bliżej nieokreślony porost wywodzący się z podstawczaków (Basidiomycota). Etnobotanicy Wade Davis i Jim Yost w publikacji dotyczącej tej ekspedycji w 1983 roku opisali ów porost jako ekstremalnie rzadki, występujący prawdopodobnie w najbardziej nietkniętych częściach Amazonii. Był na tyle rzadki, że Yost przez 7 lat słyszał różne odniesienia do halucynogennego porostu, zanim w końcu osobiście natknął się na niego w dżungli. Nawet Waorani nie posiadali żadnego okazu tego porostu, którego nazywali nɇnɇndapɇ. Indianie powiedzieli badaczom, że ostatnie znane jego użycie do celów halucynogennych miało miejsce 4 generacje wcześniej, czyli jakieś 80 lat, kiedy brujo (tzw. zły szaman) spożył go, by wysłać śmiertelne zaklęcie na innego członka plemienia i spowodować jego śmierć. Badacze byli pierwszymi białymi ludźmi, którzy natknęli się na nɇnɇndapɇ i zabrali okaz do dalszych badań. 

Historia dalszy ciąg miała dopiero w 2014 roku kiedy inny badacz Michaela Schmull z Harvard University Herbaria, Harvard University wraz z kolegami przeanalizowała DNA zebranego okazu i ustaliła, że jest to nowy gatunek, który nazwano Dictyonema huaorani (na cześć plemienia Waorani, którzy byli oryginalnymi odkrywcami tego porostu). Następnie jej zespół przeanalizował ekstrakt z tego gatunku przy pomocy cieczowego chromatografu LC-MS i ustaliła obecność w badanym materiale psylocybiny, 5-MeO-DMT, 5-MeOT (5-metooksytryptaminy), 5-MeO-NMT, 5-MT (5-metoksytryptaminy) oraz innych tryptamin. Byłoby to ciekawe odkrycie, ponieważ takie związki jak 5-MeO-DMT do tej pory nigdy nie zostały znalezione w grzybach lub porostach. Niemniej jak twierdzą sami badacze, w swojej pracy opublikowanej w The Bryologist, mimo jak najbardziej starannych analiz składu chemicznego, ich odkrycie bazuje na wartościach pobranych z baz danych, ponieważ nie mogli oni skorzystać z czystych próbek referencyjnych np. psylocybiny przez różne przepisy i obostrzenia, będące pokłosiem wojny z narkotykami, która zastopowała badania nad psychodelikami na ponad 40 lat. Mimo wszystko badacze twierdzą, że ich chemiczna analiza jest najprawdopodobniej poprawna.

Budowa i wygląd porosta Dictyonema huaorani; A. Górna część plechy; B. Szczegółowy obraz skrawka górnej plechy; C. Dolna część plechy; D. Szczegółowy widok dolnej plechy z widocznym hymenoforem; Dictyonema huaorani (Agaricales: Hygrophoraceae), a new lichenized basidiomycete from Amazonian Ecuador with presumed hallucinogenic properties, Schmull et al. 2014

Halucynogenne porosty rzadko były raportowane w literaturze, ale istnieją opublikowane raporty sugerujące, że konkretne gatunki wykazywały właściwości halucynogenne. Przykładowo Parmelia saxatilis, Parmotrema andinum, Ramalina siliquosa i Xanthoparmelia conspersa, były palone samodzielnie lub w mieszankach z tytoniem przez członków rdzennych kultur Ameryki Północnej, Wysp Szetlandzkich oraz Mauretanii. Efekty opisywane były jako stymulujące i generujące wizje. Waorani mieli używać Dictyonema huaorani w kombinacjach z różnymi mszakami (bryophytes) w rytuałach szamańskich. Były przygotowywane w postaci wyciągów wodnych i prawdopodobnie wywoływały ból głowy i zagubienie. Porost ten uważany jest jednak za niezmiernie rzadki, którego jedynie jedna próbka została skolekcjonowana. To ciekawe, że jeden z najrzadszych porostów, występujący jedynie w najbardziej głębokich i dziewiczych regionach Amazonii, promuje tak potężne substancje halucynogenne jak 5-MeO-DMT, 4-PO-DMT i prawdopodobnie N,N-DMT. Mogłoby to oznaczać, że kiedy biosfera ma odpowiednie warunki, w rdzeniu swych dziewiczych, zielonych płuc, dystrybuuje silne związki amfipatyczne, zdolne do ekstremalnych modulacji świadomości u istot żywych. Przykładowo jaguary znane są z intencjonalnego używania środków halucynogennych np. poprzez żucie pnącza z gatunku Banisteriopsis i oddawanie się odurzeniu w bezpiecznym miejscu. Z kolei 5-MeO-DMT jest jedną z najbardziej zadziwiających substancji, która zdarza się, że jest palona przez ludzi. Efekty te opisywane są jako zapadnięcie się w pozornie chaotyczny szum, ekstremalne fluktuacje przestrzeni, które przywołują na myśl coś w rodzaju cofnięcia świadomości do momentu Wielkiego Wybuchu, gdzie obserwator istnieje jako jedyna uporządkowana własność w pozornej matematyce chaosu. Są to jednak jedynie spekulacje, ponieważ nie znamy potencjalnych warunków brzegowych pierwotnej osobliwości, ani nie mamy prawie żadnych informacji o poprzednim eonie (cyklu poprzedzającym powstanie naszego Wszechświata), ani czy świadomość podlega ewolucji między eonami poprzez odzyskiwanie swych własności z fotonów (one jedyne hipotetycznie mogą przetrwać kolaps Wszechświata). 

Porosty są same w sobie fascynującymi organizmami. Nie jest to jeden organizm, a raczej grupa symbiontów między grzybami i algami. Istnieją różne rodzaje takich symbioz, gdzie symbionty czerpią nawzajem korzyści ze współpracy. Życie symbiotyczne grzybów "kapeluszowych" z drzewami jest bardzo ścisłe, tak bardzo, że niezwykle ciężko jest hodować je sterylnie na pożywkach. Drzewa, które nie znajdują w glebie grzybni odpowiednich symbiontów, łatwo padają ofiarą grzybów pasożytniczych, a także wymagają w glebie obecności znacznie większej ilości składników mineralnych w porównaniu, gdy wchodzą w symbiozę z właściwymi grzybami, co skutkuje uformowaniem mikoryzy. Grzyby, które żyją w bardzo ścisłej symbiozie z sinicami i zielenicami nazywane są właśnie porostami. Partnerami grzybów są najczęściej różne rodzaje z klasy workowców, ale również i podstawczaki oraz gatunki, których nie udało się zidentyfikować. Od strony fizjologicznej taka symbioza kryje jeszcze przed nami wiele tajemnic. Niemal pewne jest, że sinice i zielenice jako organizmy autotroficzne mogą dostarczać heterotroficznym grzybom substancji organicznych wytwarzanych podczas fotosyntezy. Sinice z rodzaju Nostoc, które występują w porostach, wiążą wolny azot z powietrza, umożliwiając grzybom symbiotycznym korzystanie z tej formy azotu. Jest wysoce prawdopodone, że grzyb ochrania swoich symbiontów przed wysychaniem i zbyt silnym światłem, umożliwiając im funkcjonowanie w niekorzystnych dla nich siedliskach. Również prawdopodobnie ważne dla sinic i zielenic jest wytwarzanie przez grzyby kwasów porostowych (jako pierwszy wyizolowano kwas fumaroprotocetrarowy w 1826 roku), które posiadają często silne właściwości antybiotyczne, dzięki czemu hamują rozwój różnych bakterii i grzybów oraz wirusów. Porosty mają zdolność adaptacji do niemal każdych warunków klimatycznych na Ziemi. Rodzaj Dictyonema jest niezwykły nawet w świecie porostów. W przypadku większości porostów symbionty grzybowe należą do workowców (Ascomycete), ale około 1% porostów jest złożona z podstawczaków (Basidiomycete). U około 10% porostów fotosyntetyzujący partner to cyjanobakterie. Różne gatunki Dictyonema w jednym poroście wykorzystują jako symbionty zarówno podstawczaki oraz cyjanobakterie, łącząc obie te wariacje. 

Podsumowując, symbioza grzybów z roślinami i bakteriami i ich udział w ewolucji życia na Ziemi to temat niezwykle interesujący, ale kryjący również wiele tajemnic. Poza tym rola molekuł amfipatycznych w procesie formowania życia i ewolucji to także wielka, nieodkryta jeszcze księga. Kiedy odwzorowano warunki zupy pierwotnej, jedne z pierwszych cząstek jakie tam znaleziono, to były właśnie związki amfipatyczne, co sugeruje, że ewolucja to nie tylko, koniecznie przypadkowy program do replikacji "samolubnych" genów, a być może machineria, która dostraja struktury biologiczne do przewodzenia algorytmów wynikłych z osobliwości i stałych kosmologicznych, które umożliwiają odczuwanie mniej lub bardziej złożonych uczuć i emocji. W końcu związki amfipatyczne są rdzeniem układu nagrody: dopamina, endorfiny, serotonina... być może w wyniku przypadkowych połączeń chemicznych cząstek w zupie pierwotnej, niektóre z nich były po prostu "przyjemne" lub "proto-przyjemne", z czasem optymalizując się w bardziej złożone struktury (micelia, RNA, DNA) i dając podstawę rozjowu życia ziemskiego, co z kolei mogło być sposobem w jaki biologiczne procesy nieświadome miałyby szansę zostać przeżyte, doświadczone, a to z kolei dałoby ewolucyjną architekturę do doświadczenia jeszcze bardziej zaawansowanych i złożonych własności Wszechświata.

Piśmiennictwo: 

Davis, E. W. & J. A. Yost. 1983. Novel hallucinogens from eastern Ecuador. Botanical Museum Leaflets (Harvard University) 29:291–295.

Davis, E. Wade. “The Ethnobotany of the Waorani of Eastern Ecuador.” Botanical Museum Leaflets Harvard University. Vol. 29, No. 3 (1983): 159-217.

Hawksworth, D. L. 2003. Hallucinogenic and toxic lichens. International Lichenological Newsletter 36: 33–35.

Hofmann, A., R. Heim, A. Brack & H. Kobel. 1958. Psilocybin, a psychotropic drug from the Mexican magic mushroom Psilocybe mexicana Heim. Experientia 14: 107–109.

Yost, J. A. 1981. Twenty years of contact: The mechanisms of change in Wao ("Auca") culture. Pages 677–704. In: N. E. Whitten, Jr. (ed.), Cultural transformations and ethnicity in modern Ecuador. University of Illinois Press, Urbana, IL.

Michaela Schmull, Manuela Dal-Forno, Robert Lücking, Shugeng Cao, Jon Clardy, and James D. Lawrey, Dictyonema huaorani (Agaricales: Hygrophoraceae), a new lichenized basidiomycete from Amazonian Ecuador with presumed hallucinogenic properties, The Bryologist, 117(4):386-394. 2014.

Stuart Hameroff, Roger Penrose, Consciousness in the universe: A review of the ‘Orch OR’ theory, Physics of Life Reviews, Volume 11, Issue 1, March 2014, Pages 39-78.

https://www.sciencedaily.com/releases/2014/01/140116085105.htm

https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/0378475496804769

https://pubs.acs.org/doi/10.1021/acschemneuro.8b00134?fbclid=IwAR18yvmMJCNCvVLku4AhJYEahkZQO5C2iZ-Fhu8r3XFaJncnvKJWS65GCRg&

https://maps.org/research-archive/w3pb/1994/1994_Strassman_22714_1.pdf

poniedziałek, 17 lutego 2020

Pelargonia afrykańska - Pelargonium sidoides w praktycznej fitoterapii



Rodzaj Pelargonia (Pelargonium) liczy około 250 gatunków roślin z rodziny bodziszkowatych (Geraniaceae). Są to byliny lub niewielkie krzewy, które występują głównie w klimatach ciepłych, a co za tym idzie, większość gatunków pochodzi z Afryki Południowej, Afryki Wschodniej oraz Bliskiego Wschodu. Ludzie lubią sadzić je w ogrodach, a także trzymać w domach jako rośliny doniczkowe. W Polsce są również często obecne w domach. Wiele gatunków posiada właściwości lecznicze, wykorzystuje się je do pozyskiwania cennych olejków eterycznych oraz mają one długi rodowód wykorzystania w medycynie ludowej regionu, w którym natywnie rosną.

Jednym z ciekawszych gatunków, który cieszy się dużym zainteresowaniem ze względu na właściwości medyczne, jest Pelargonia przylądkowa = Pelargonia afrykańska (Pelargonium sidoides), zwana także afrykańskim geranium. Jest to jeden z mniej spektakularnie wyglądających gatunków tego rodzaju - mała bylina o bulwiastym korzeniu, sercowatych liściach i prawie czarnych, rurkowatych kwiatach. Jednak badania nad nią poczynione sprawiły, że dostrzeżono jej duży potencjał w leczeniu chorób zakaźnych, infekcji bakteryjnych i grzybiczych, szczególnie układu oddechowego. Ponadto ekstrakty z tej rośliny okazały się bezpieczne, nawet dla dzieci. W afrykańskiej medycynie ludowej gatunek ten wykorzystywano jako lek na wszelkie dolegliwości układu oddechowego, w tym ostrych zapaleń, a także problemów menstruacyjnych oraz skórnych. Plemię Zulu określało pelragonię afrykańską jako umckaloabo, czyli ostry kaszel. Sławę w Europie zaczęła zdobywać jako skuteczny lek, na zbierającą wówczas żniwo, gruźlicę. Doniesienia te zostały potwierdzone przez lekarzy i farmaceutów stosujących wyciągi z pelargoni afrykańskiej u chorych na gruźlicę. Jeden z nich (szwajcarski lekarz Sechehaye) udokumentował wyleczeczenie 65 pacjentów gruźliczych. Człowiek, który zaczął propagować roślinę jako lek przeciwgruźliczy, sam został wyleczony z tej choroby w 3 miesiące przez zastosowanie wyciągów z korzenia gdy przebywał w Afryce.

Kiedy dokładnie przestudiowano pelargonię afrykańską pod kątem tego, co się w niej znajduje, szybko okazało się, dlaczego jest ona skuteczna. Surowcem najbardziej zasobnym w substancje czynne jest korzeń (Radix Pelargonii sidoidi), gdzie dominują pochodne kumaryny m.in. umckalina (umkalina) i skopoletyna, które wykazują wyraźne działanie przeciwdrobnoustrojowe, przeciwzapalne i przeciwzakrzepowe, a także poprawiające funkcje kognitywne (skopoletyna to inhibitor acetylocholinoestrazy). Korzeń bogaty jest też w inne kumaryny: 5,6,7-trimetoksykumaryna, 6,8-dihydroksy-7-metoksykumaryna, fraksyna, fraksetyna, izofraksetyna 6,8-dihydroksy-5,7-dimetoksykumaryna i artelina. Związki kumarynowe występują też w formie glikozydów: 7-α-glukozyd umkaliny, 7-siarczan-5,6-dimetoksykumaryny. Równie ciekawymi związkami są pochodne proantocyjanidyn, które polimeryzują w połączenia garbnikowe, wykazujące skuteczność w infekcjach oskrzeli, gardła i stanach zapalnych błon śluzowych. Poza tym w korzeniu znaleziono olejki eteryczne (m.in. geraniol, cytroneol, izomenton), posiadające właściwości przeciwłojotokowe, przeciwzapalne, immunostymulujące i antydepresyjne. Innymi aktywnymi substancjami są flawonoidy (kwercetyna, katechina, epikatechina), kwasy fenolowe (kw. galusowy i jego ester metylowy, kw. kawowy, kw. kumarynowy), które udowodniły pewne działanie antybakteryjne i przeciwwirusowe.
Tak bogaty i ciekawy skład chemiczny sprawił, że korzeń pelargonii afrykańskiej stał się jedną z ważniejszych roślin, która w badaniach potwierdziła większość tradycyjnych zastosowań. Wszystkie najważniejsze substancje zawarte w surowcu wchodzą między sobą w synergię w wielu wszechstronnych mechanizmach farmakologicznych w ustroju. Szczególnie dobrze radzą sobie z wieloma dolegliwościami układu oddechowego i gardła. Dodatkowo przez związki synergiczne (kumaryny i ich glikozydy-garbniki-olejki oraz flawonoidy-fenolokwasy) wywierają wyraźne działanie immunostymulujące, przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne. Wyciągi i ekstrakty z korzenia mają zatem kompleksowe działanie w leczeniu dróg oddechowych i różnych infekcji wirusowych oraz bakteryjnych. Dodatkowo zaobserwowano, że przyjmowanie ekstraktów z korzenia pelargonii zmniejsza adhezję (przyleganie) pałeczek Helicobacter pylori do błony śluzowej przewodu pokarmowego. Dzięki temu pelargonia afrykańska stała się rośliną chętnie badanom w warunkach klinicznych. Wg Farmakopei Polskiej X, wykorzystywany do celów leczniczych korzeń Pelargonium sidoides powinien zawierać minimum 2% garbników w przeliczeniu na pirogalol.
Dane kliniczne:
Badania wykazały, że wyciągi z korzenia pelargonii afrykańskiej działają przeciwbakteryjnie na wiele szczepów bakterii zaangażowanych w schorzenia układu oddechowego (m.in. gronkowca złocistego, pneumokoki, paciorkowca, pałeczki zapalenia płucnego, pałeczki okrężnicy, pałeczki grypy). Wyizolowane frakcje substancji czynnych z korzenia (skopoletyna, umkalina, 5,6,7-trimetoksykumaryna, 6,8-dihydroksy-5-7-dimetoksykumaryna, (+)-katechina, kwas galusowy wraz z estrem metylowym) wykazały się aktywnością przeciwko bakteriom Gram-dodatnim (Streptococcus  pneumoniae,  Staphylococcus  aureus), a także Gram-ujemnym (Klebsiella pneumoniae, Escherichia coli, Pseudomonas aeruginosa, Haemophilus  influenzae) w zakresie MIC 220-2000 ug/ml, z czego najlepsze wyniki osiągnęła standaryzyciuowana w wodnych ekstraktach z korzenia: umkalina i 6,8-dihydroksy-5,7-dimetoksykumaryna (MIC 200-500 ug/ml). Ekstrakty z rośliny hamują namnażanie wirusów w fazie adopcyjnej oraz w przebiegu choroby. Przez stymulację mechanizmu śluzowo-rzęskowego w ukł. oddechowym, wyciągi wodne i wodno-etanolowe z korzenia Pelargonium sidoides nasilają działanie wykrztuśne, dzięki czemu pomagają usunąć z ustroju chorobotwórcze drobnoustroje, co dodatkowo wspomaga system odpornościowy. Skoro już jesteśmy przy immunologii, to nie sposób nie wspomnieć o immunomodulacyjnym działaniu ekstraktu przez stymulację makrofagów do fagocytozy, czyli zjadania groźnych dla organizmu cząsteczek. Ekstrakt podnosi odporność przez znaczące zwiększenie produkcji interleukin-1, -12, -18, TNF-α, IFN-α i IFN-γ oraz syntezy tlenku azotu. Dzięki temu oprócz immunostymulacji względem czynników drobnoustrojowych, jednocześnie działa skutecznie w chorobach dróg oddechowych o podłożu niebakteryjnym oraz na pasożyty zewnątrzkomórkowe. W badaniach ekspresji genów odpowiedzialnych za syntezę wymienionych wyżej cytokin na liniach komórkowych wolnych i zainfekowanych pierwotniakami z rodzaju Leishmania, ekstrakt z korzeni pelargonii znacznie zwiększał syntezę mRNA w cytokinach w komórkach zakażonych w porównaniu z grupą kontrolną.

W różnych badaniach klinicznych wzięło udział około 13 tys. ludzi, z czego dużą częścią (30%) były dzieci. Podawanie wyciągów wodnych, etanolowych oraz ekstraktów okazywało się bardzo skuteczne w ostrych zapaleniach gardła, anginie, zapaleniu oskrzeli, infekcyjnym zapaleniu zatok, infekcjach wirusowych z towarzyszącym bólem w klatce piersiowej, klasterowych bólach głowych na tle zatokowym, czy duszności. W większości przypadków (40-60% w randomizowanych próbach z placebo) objawy chorób ustępowały całkowicie w przeciągu 4-7 dni stosowania wyciągów 3x dziennie. Bardzo dobrze w badaniach wypadły dzieci (od 1 roku życia wzwyż), których organizmy efektywnie reagowały na wyciągi, a takie schorzenia jak zapalenie migdałków, angina, przeziębienie, zapalenie zatok ustępowały w przeciągu 6-7 dni. Przyjrzyjmy się niektórym z nich. W przeprowadzonych w 2002 r. badaniach klinicznych z udziałem 591 dorosłych i 263 dzieci z ostrymi infekcjami oskrzeli i gardła, wykazano że podawanie ekstraktów z korzenia pelargonii afrykańskiej powodowało wyraźną statystycznie poprawę u chorych. W innym badaniu klinicznym na grupie pacjentów ze zdiagnozowanymi ostrymi stanami zapalnymi zatok nosowych i śluzówki nosa, podawanie etanolowego ekstraktu z korzenia (1:8-10, 11% w dawce 60 kropli przez 11-22 dni) pozwoliło uzyskać wyraźną statystycznie poprawę w stosunku do placebo. Przeglądając badania kliniczne z udziałem afrykańskiego geranium nie sposób, nie zauważyć spektakularnego działania wyciągów z korzenia tej rośliny na schorzenia całego układu oddechowego: ostre zapalenia oskrzeli, zatok, gardła, migdałków wraz z współwystępującymi grypowymi i grypopodobnymi infekcjami. W przeprowadzonym w 2003 roku badaniu z podwójną ślepą próbą i placebo na grupie 468 dorosłych z ostrym zapaleniem oskrzeli, przy podawaniu 30 kropli etanolowego ekstraktu z korzenia pelargonii 3x dziennie przez 7 dni, uzyskano wyraźne zmniejszenie objawów chorobowych. Chorzy zanotowali zmniejszenie lub ustąpienie kaszlu, bólu gardła, bólu w klatce piersiowej, ilości zalegającej wydzieliny, czy duszności. W latach późniejszych różne replikacje badań potwierdziły skuteczność stosowania ekstraktów z korzenia pelargonii względem zapalenia oskrzeli. Łącznie badaniem objęto ponad 2000 osób, gdzie kryterium klinicznym było stwierdzone ostre zapalenie oskrzeli. Uzyskano znaczącą poprawę stanu zdrowia u chorych. Cofanie objawów odnotowano u 69% pacjentów po 4 dniach stosowania ekstraktu z korzenia pelargonii w porównaniu do 33% w grupie kontrolnej. Po tygodniu zaobserwowano pełne wyzdrowienie u 45% chorych w grupie przyjmującej ekstrakt w porównaniu do 6,4% w grupie z placebo. W 2007 roku w wieloośrodkowych badaniach obserwacyjnych na grupie 361 pacjentów z ostrym zapaleniem zatok oraz zaostrzeniem przewlekłego zapalenia zatok, uzyskano bardzo dobre wyniki. Chorzy (1-94 lat) przyjmowali 30 kropli (dorośli i dzieci powyżej 12 lat) oraz 20 kropli (dzieci poniżej 12 lat) etanolowego ekstraktu z korzenia pelargonii afrykańskiej. Przez pierwsze 2 dni otrzymywali dawkę ekstraktu co godzinę, następnie przez 26 dni podawano dawki ekstraktu 3x dziennie. W przypadkach chronicznego zapalenia zatok ekstrakt podawano przez 8 tygodni. Grupy kontrolowano w odstępach 7, 14, 28 dni. Całkowite wyzdrowienie odnotowano u 80% pacjentów. W badaniu na grupie 104 dzieci w wieku 6-10 lat ze stwierdzonym niepaciorkowcowym zapaleniem gardła i migdałków, przy podawaniu 20 kropel ekstraktu z korzenia pelargonii, zaobserwowano zmniejszenie objawów chorobowych (ból gardła, ból i trudności przy przełykaniu, gorączka). Po upływie 4 dni ekstrakt z pelargonii zniósł bóle gardła u 32% chorych w porównaniu do 16% w grupie z placebo. Natomiast problemy z przełykaniem oraz gorączka zmniejszyły się kolejno u 60% i 79% chorych w porównaniu do 47% i 27% w grupie kontrolnej. Dzieciom z gorączką powyżej 38,5 °C podano paracetamol.

Badania udowodniły także skuteczność wyciągów wodno-alkoholowych w hamowaniu wzrostu Helicobacter pylori, a także wirusa opryszczki wargowej (HSV-1) i genitalnej (HSV-2), który jest hamowany na każdym etapie infekcji. Przy zakażeniu opryszczką bardzo skuteczne jest łączenie wyciągów z korzenia pelargonii razem z wyciągami alkoholowymi z glistnika jaskółczego ziela (Chelidonium majus) oraz wyciągami wodnymi z ziela Carqueji (Baccharis genistelloides). Takie mikstury są w stanie całkowicie zahamować namnażanie wirusa opryszczki w każdym stadium. Bardzo cennym mechanizmem związków zawartych w pelargonii afrykańskiej jest hamowanie adhezji (przylegania) bakterii i wirusów do komórek nabłonkowych, co uniemożliwia im rozprzestrzenianie się w drogach oddechowych, a to znacząco skraca czas infekcji. Mechanizm ten jest obecnie głównym obiektem zainteresowań naukowców badających potencjał ekstraktu z Pelargonium sidoides w zapobieganiu wnikania wirusa HIV do komórki gospodarza. Specyficzna kombinacja związków polifenolowych uniemożliwa podczepianie się cząsteczek HIV do komórek układu odpornościowego, pozostawiając te komórki w stanie nienaruszonym. Daje to nadzieje chorym na tą wyniszczającą chorobę.
Fitoterapia:

W jaki sposób samodzielnie sporządzić ekstrakt z korzeni Pelargonium sidoides, opisałem na moim drugim blogu: Umckaloabo - Extractum Pelargonium sidoidi jako lek przeciwwirusowy i immunomodulator 

Podsumowując, wyciągi, ekstrakty, preparaty i przetwory na bazie korzenia pelargonii afrykańskiej mogą znaleźć szerokie zastosowanie w medycynie. Przede wszystkim zwraca uwagę ich wszechstronna aktywność w schorzeniach dróg oddechowych, w tym zapaleniach gardła, infekcjach wirusowo-bakteryjne, zapaleniach oskrzeli, ostrych przewlekłych zapaleniach zatok przynosowych, przeziębieniach, anginie, zapaleniach migdałków i wielu innych. Na uwagę zasługuje również działanie immunostymulujące korzenia, dzięki któremu przy regularnym stosowaniu można wzmocnić organizm i znacząco zmniejszyć podatność na infekcje. Bardzo dobrze na leki z pelargonii reagują dzieci, przez co możliwe jest redukowanie i cofanie wielu nieprzyjemnych objawów chorobowych ze strony układu oddechowego, ale nie tylko. Afrykańskie geranium to silna roślina lecznicza, która prawidłowo użyta może być bardzo użytecznym środkiem przeciwko infekcjom dróg oddechowych o różnej etiologii.

Referencje: 

The Pelargonium sidoides Extract EPs 7630 Drives the Innate Immune Defense by Activating Selected MAP Kinase Pathways in Human Monocytes. Witte K, Koch E, Volk HD, Wolk K, Sabat R. PLoS One. 2015 Sep 25;10(9):e0138075. doi: 10.1371/journal.pone.0138075. eCollection 2015. 

Evaluation of pharmacodynamic activities of EPs® 7630, a special extract from roots of Pelargonium sidoides, in animals models of cough, secretolytic activity and acute bronchitis. Bao Y, Gao Y, Koch E, Pan X, Jin Y, Cui X.Phytomedicine. 2015 Apr 15;22(4):504-9. doi: 10.1016/j.phymed.2015.03.004. 

The root extract of the medicinal plant Pelargonium sidoides is a potent HIV-1 attachment inhibitor. Helfer M, Koppensteiner H, Schneider M, Rebensburg S, Forcisi S, Müller C, Schmitt-Kopplin P, Schindler M, Brack-Werner R. PLoS One. 2014 Jan 29;9(1):e87487. doi: 10.1371/journal.pone.0087487. eCollection 2014. 

Pelargonium sidoides extract for treating acute respiratory tract infections. Timmer A, Günther J, Motschall E, Rücker G, Antes G, Kern WV. Cochrane Database Syst Rev. 2013 Oct 22;(10):CD006323. doi: 10.1002/14651858.CD006323.pub3. Review. 

Randomised, double-blind, placebo-controlled trial of EPs 7630 in adults with COPD. Matthys H, Pliskevich DA, Bondarchuk OM, Malek FA, Tribanek M, Kieser M. Respir Med. 2013 May;107(5):691-701. doi: 10.1016/j.rmed.2013.02.011. Epub 2013 Mar 7. 

African Geranium (EPs 7630), part 2: the efficacy of Pelargonium sidoides (EPs 7630) in the treatment of acute bronchitis in adults and children. Ross SM. Holist Nurs Pract. 2012 Sep-Oct;26(5):283-5. doi: 10.1097/HNP.0b013e3182650c18. 

The efficacy of Pelargonium sidoides in the treatment of upper respiratory tract infections in children with transient hypogammaglobulinemia of infancy. Patiroglu T, Tunc A, Eke Gungor H, Unal E. Phytomedicine. 2012 Aug 15;19(11):958-61. doi: 10.1016/j.phymed.201 

Efficacy of a Pelargonium sidoides preparation in patients with the common cold: A randomized, double blind, placebo-controlled clinical trial. Lizogub, V.G.; Riley, D.S.; Heger, M.  Explore 2007, 573-584; 

EPs® 7630 (Umckaloabo®), an extract from Pelargonium sidoides roots, exerts anti-influenza virus activity in vitro and in vivo. Theisen LL, Muller CP. Antiviral Res. 2012 May;94(2):147-56. doi: 10.1016/j.antiviral.2012.03.006. 

Investigation of the influence of EPs® 7630, a herbal drug preparation from Pelargonium sidoides, on replication of a broad panel of respiratory viruses. Michaelis M, Doerr HW, Cinatl J Jr. Phytomedicine. 2011 Mar 15;18(5):384-6. doi: 10.1016/j.ph

Kayser O., Kolodziej H., Highly oxygenated coumarins form Pelargonium sidoides, Phytochem.,1995, 39, 1181.

Kolodziej H., Traditionally used Pelargonium species: chemistry and biological activity of umckaloabo extracts and their constituents, Curr. Topic. Phytochem., 2000, 3, 77.

Golovatiuk A., Tschtschalin A.G., Wirksamkeit einen Ekstrakten aus Pelargonium sidoides (EPS7630) versus Placebo bei aktuer Bronchitis. Forschung und klinische Anwendung., Steinkopff-Verlag, Darmstadt, 2002, 3, 12.

Bachert C., Schapoval A., Funk P., Kieser M., Treatment of acute rhinosinusitis with the preparation from Pelargonium sidoides EPs 7630: a randomized, double-blind, placebo-controlled trial., J. App. Microbiol., 2009, 106, 1184.

Bell W., Kilian P., EPs® 7630, an extract from Pelargonium sidoides roots inhibits adherence of Helicobacter pylori to gastric epithelial cells, Phytomed., 2007, 14, 5.

Schnitzler P., Schneider S., Stintzing F.C., Carle R., Reichling J., Efficacy of an aqueous Pelargonium sidoides extract against herpesvirus, Phytomed., 2008, 15, 1108

Trun W., Kiderlen A.F., Kolodziej H., Nitric oxide synthase and cytokines gene expression analyses in Leishmania-infected RAW 264.7 cells treated with an extract of Pelargonium sidoides (Eps® 7630), Phytomed., 2006, 13, 570.

Haidvogl M., Heger M., Treatment effect and safety of EPs® 7630-solution in acute bronchitis in childhood: Report of a multicentre observational study, Phytomed., 2007, 14, 60.

Bereznoy V.V., Riley D.S., Wassmer G., Heger M., Efficacy of extract of Pelargonium sidoides in children with acute non-group A beta-haemolytic streptococcus tonsillophyaryngitis: a randomized, double-blind, placebo-controlled trial, Altern. Ther. Health Med., 2003, 9, 68.

Szeleszczuk L., Zielinska-Pisklak M., Wilczek K., Pelargonia - kariera niedocenianej rośliny ozdobnej. Lek w Polsce; VOL 23 NR 3’13 (263).