czwartek, 18 lutego 2010

Rodzimy krasnal wolności, czyli Łysiczka lancetowata

Od dawien dawna ludzkość poznawała różne właściwości grzybów. Metodą prób i błędów leśnego empiryzmu szybko okazało się, że kapelusze posiadają właściwości odżywcze oraz toksyczne. Pod tą drugą kategorią kryło się działanie trujące, infekujące organizm oraz halucynogenne i lecznicze. Ciężko sprecyzować kiedy dokładnie po raz pierwszy grzyby były systematycznie używane w celach obrzędowych. Przypuszcza się, że to właśnie kapeluszniki były pierwszymi halucynogenami, na które natknął się człowiek. Znalezione artefakty zwane "kamiennymi grzybami" na wyżynnych terenach Majów w Gwatemali, wskazują na zaawansowany kult wykorzystujący "święte grzyby" datowany na okres około 1000 r. p.n.e. Jednak wiemy, że ta historia sięga o wiele dalej. Na całym świecie występuje wiele gatunków grzybów o właściwościach psychoaktywnych. Najmocniejsze odmiany pochodzą z okolic Meksyku, Ameryki Środkowej i Ameryki Południowej - Psilocybe mexicana, Psilocybe aztecorum, Stropharia cubensis i inne gatunki. Jednym z bardziej aktywnych halucynogennie gatunków jest również Amanita muscaria (muchomor czerwony) rosnący na terenie Europy. Używali go mieszkańcy Syberii oraz regionów strefy umiarkowanej, aby ożywić śnieżne stepy za pomocą silnych halucynacji, a szamani wprowadzali się dzięki niemu w trans. Podróże psychodeliczne z użyciem grzybów zawierających w swym składzie chemicznym muscymol (alkaloid występujący w wielu muchomorach) znacznie różnią się od gatunków "spadzistych" z chemicznej rodziny Psilocybe. Muscymolowe podróże częściej bywają mroczne i zdają się zapuszczać w rejony silnie skrywanych lęków, nawet tych archetypowych. Niektórzy badacze raportują, że Amanita muscaria potrafi pokazać radosne strony życia, jak i totalny brak jego sensu przez co może mieć poważne skutki psychologiczne na pewne typy osobowości. W każdym razie nie o muchomorach będzie w tym wpisie mowa, choć zostaniemy przy mykologii. Poniżej przedstawie jeden z gatunków grzybów psylocybinowych występujący na naszych rodzimych polanach i ścieżkach. Panowie i panie przed nami Cierniówka lancetowata.

Łysiczka lancetowata (łac. Psilocybe semilanceata Fr.)
rodzina: Stophariaceae (pierścieniakowate)
inne nazwy: cierniówka lancetowata, halunek, czapka wolności
królestwo: grzyby; typ: grzyby podstawkowe; klasa: podstawczaki; podklasa: podstawczaki pieczarkopodobne; rząd: pieczarkowce
 
Gatunki grzybów psylocybinowych dostosowały się również i do klimatu występującego w Polsce. Magiczne kapelutki najbardziej lubią tereny podmokłe, dużo wilgoci i dobrze chłoną też nieco późnego jesiennego promieniowania słonecznego. W naszym kraju występuje kilka gatunków Psilocybe - Cierniówka cisawa (Psilocybe spadicea), Kołpaczek dzwonkowaty (Panaeolus sphinctrinus) , Kołpaczek motylkowaty (Panaeolus papilionaceus) oraz rzecz jasna bohaterka niniejszego tekstu - Łysiczka lancetowana. To właśnie ona zawiera największe ilości aktywnej substancji psychoaktywnej, dlatego jest głównym celem chętnych do odbycia psychodelicznej podróży z tym organizmem. Wyrasta na jesieni, ale można ją jeszcze czasem spotkać  nawet w połowie października na leśnych polanach, pastwiskach oraz przy drogach i ścieżkach. Najliczniej występuje w górach i na Mazurach, choć można się na nią natknąć właściwie w całym kraju, jeśli natura spełni odpowiednie warunki dla ich  rozwoju. Łysiczki i kilka innych grzybów psylocybinowych często nazywano czapką wolności ze względu na spadziste kapelusze. Czapka symbolizowała w tym wypadku oświecenie, iluminację ściśle powiązaną z naturą i duchem Ziemi m.in. czapki frygijskie w wielu legendach ludowych nosiły krasnale lub elfy.
Czapka frygijska, czapka wolności (gr. piloj, łac. pileus) – wełniane lub filcowe, ściśle przylegające nakrycie głowy w kształcie stożka, z opadającym do przodu szpicem. Rzymianie twierdzili, że czapka frygijska, nazywana przez nich pileus przybyła wraz z nimi z Troi. W Rzymie była symbolem wolności. Dostawał ją niewolnik w momencie wyzwolenia. Na monetach rzymskich bogini Roma nosi frygijkę. Postacie ubrane w pileus występują często w rzymskiej sztuce np. chłopiec na Ołtarzu Pokoju. W czapce frygijskiej przedstawiano od epoki hellenistycznej Mitrę. wiki  

I. Zbiór
Wysyp łysiczek przypada na okres późnej jesieni tj. jesień-październik i wtedy właśnie najlepiej je zbierać. Kiedy zaczną się charakterystyczne jesienne, chłodne noce - jest to dobry okres do poszukiwań magicznych kapeluszy. Łysiczki lubią wilgoć, a obfite opady sprzyjają ich "kiełkowaniu" z ziemi. Można je znaleźć na pastwiskach, łąkach, moczarach, mokradłach oraz przy leśnych ścieżkach i drogach. Jeśli chodzi o porę zbioru to nie ma w tym punkcie stałych reguł. Dobrze jest wybrać się skoro świt, ale też pora popołudniowa bywa dobra. Twierdzenie, że łysiczki lubią wilgoć i tylko wilgoć też nie jest do końca prawdą. Bywało, że wybierając się na botaniczną wyprawę w celu pochwycenia i skatalogowania cierniówki (oczywiście w celach naukowych) w godzinach rannych - nie znajdowałem nic. Jednak kiedy na niebie pojawiało się charakterystyczne, przyjemne, późno-jesienne słońce - w tym samym miejscu mogłem natknąć się na wiele okazów. Aczkolwiek specyfika zbioru nadal pozostaje botanicznym fenomenem, ponieważ łysiczki zdają się pojawiać kiedy chcą i jak chcą. Wiele zależy też od "efektu obserwatora", czyli naszego nastawienia, intencji i stanu świadomości podczas zbioru. A ten nie bywa łatwy, choć jest to moim zdaniem pozytywna strona łysiczkowych łowów. Nie znajdą jej bowiem osoby niezdeterminowane i takie, które nie lubią wiele czasu przebywać na łonie natury lub źle znoszą dalekie i częste podróże rowerowe.

Psilocibe semilanceata Fr. ma kapelusz skórzasto-błoniasty, nagi, śliski, oliwkowy lub brudno-żółto-brunatny, dzwonkowaty o szczycie ostro zakończonym, spadzistym. Nawet u dojrzałych okazów kapelusz nie rozpościera się zachowując swój niepowtarzalny kształt. Blaszki są koloru oliwkowobrunatnego o białym, strzępiastym ostrzu. Natomiast trzon jest jasnobrązowy, długi, smukły, czasem przezroczysty i dość elastyczny. Najbardziej owocnym sposobem zbioru jest zastosowanie metodologii rytualnej i szamańskiej. Zbieranie i spożywanie łysiczek w celach zwykłej zabawy i psychodelicznego odjazdu mija się z celem i często bywa niebezpieczne - zwłaszcza dla osób spożywających duże ilości różnych substancji narkotycznych. Wzorem naszych przodków lub szamanów przy zbiorze należy wykonać personalny rytuał i wyrazić szczerą intencję głębokiej nauki, którą psychonauta, badacz chciałby przyswoić podczas osobistej podróży. Absolutnie nie poleca się przyjmowania łysiczek w obiektach zamkniętych lub po prostu w mieście. W celu zapewnienia sobie optymalnych warunków doświadczenia najlepiej wybrać się do lasu, na łono natury samemu lub z kimś zaufanym.

II. Efekt psychoaktywny
Choć nasze rodzime łysiczki zawierają mniej psylocybiny (aktywnej substancji psychoaktywnej) niż pokrewne gatunki z krajów egzotycznych - nie ma to większego znaczenia, ponieważ jeśli przyjmiemy ich więcej - efekt będzie bardzo zbliżony lub niemal identyczny. Dawka 30 łysiczek (ok. 10 miligramów psylocybiny) powoduje zaburzenia percepcji, a przy ilościach około 70-100, podróż może być bardzo intensywna i w wielu przypadkach ciężka do opanowania. Standardowy efekt po spożyciu łysiczek to głęboka relaksacja połączona z poczuciem dziwnej lekkości w ciele i małymi lub większymi sensacjami żołądkowymi. Powoli uaktywniają się niedostrzegalne na co dzień właściwości naszej percepcji. Otoczenie staje się dla nas o wiele ciekawsze, ponieważ w postępującym stanie transowym zaczynamy zagnieżdżać uwagę w szczegółach obserwowanych zjawisk np. kształtów chmur na niebie, czy kołyszących się na wietrze drzew - które wydają się czymś niesamowicie pięknym i perfekcyjnie zsynchronizowanym z pulsem natury. Znajdujemy się bardziej w chwili teraźniejszej, nie wałęsając myślami w przyszłości i przeszłości. Od momentu spożycia grzybów do pierwszych oznak działania mija średnio 40-60 minut. Mogą nastąpić stany euforyczne i ciężki do zidentyfikowania lub opanowania śmiech i ogólne poczucie humoru. Pod zamkniętymi powiekami często pojawiają się wizje podobne do śnienia na jawie lub wzory geometryczne połączone ze wzmożonymi hipnagogami. Z kolei przy otwartych oczach również dość licznie raportuje się o zniekształceniach obrazu, wyostrzeniu wzroku i słuchu, a także halucynacjach wzrokowych i słuchowych. Osoby odbywające psychodeliczną podróż grzybową notują głębokie połączenie z naturą i w zasadzie ta sympatia do naturalnego środowiska pozostaje już niezmienna. W głównej mierze efekty psychoaktywne uzależnione są od indywidualnych preferencji osoby, która dostarcza grzyby do organizmu. Mają na to wpływ dotychczasowe doświadczenia życiowe, stan emocjonalny i typ osobowości, które są przecież wśród mieszkańców tej planety bardzo różne.

Tak opisywał swoje spotkanie z łysiczkami jeden ze znajomych mi badaczy:
"Wczoraj dane mi było uzyskać odpowiedzi na wszelkie pytania, które od dawna zadawałem. Właściwie tę wiedzę posiadałem od zawsze, ale doświadczenie z grzybami pomogło mi ją przypomnieć. Dotknąłem najwyższej części siebie, uwolniłem od ziemskich ograniczeń i doświadczyłem Pustki. Pustki, z której wyłonił się Wszechświat, a właściwie on tam już istniał od zawsze i nie istniał zarazem. Zrozumiałem, że cały fizyczny i niefizyczny świat jest tylko złudzeniem. My naprawdę nie istniejemy, a jednocześnie przejawiamy się. Na tym polega genialny dualizm doskonałej Pustki. Nie ma Boga - jest wszechobecna, doskonała energia wypełniająca wszystkie sfery rzeczywistości. Zrozumiałem, że to ja jestem Bogiem - moje istnienie wystartowało z Pustki i cały czas w niej krąży. Nie ma żadnych ograniczeń. To było niczym olśnienie, wszelkie problemy przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Właściwie to wszystko na pozór straciło wszelkie znaczenie, ale jakimś sposobem dzięki temu jednocześnie zyskało go jeszcze więcej. Znów kłania się dualizm doskonałej Pustki. Jedyne o czym mogę powiedzieć, że istnieje na pewno, to ta wspaniała, życiodajna energia i to ją należy kontemplować - nie ma żadnych ograniczeń. Wraz z tym zrozumieniem moje życie stało się o wiele bogatsze. Pokochałem wszystkie istoty, bo wszystkie są doskonałe. Nie można znaleźć na to żadnych kontrargumentów - czułem, że musiałem tego doświadczyć, tak było zapisane w tym czymś, co nazwałem prowizorycznie Wielkim Planem Wzrostu Swiadomości - zajrzałem do niego na chwilę - ujrzałem drogę Boga, który we mnie jest. To było najbardziej niesamowite wydarzenie w mojej ludzkiej egzystencji. Dzięki niemu zmieni się całe moje życie - zmieni się w nieopisaną radość z bezgranicznej Pustki istnienia. Wszystko co robi teraz człowiek wydaje się nie mieć żadnego znaczenia. Dotarło do mnie, że nie potrzebuje już żadnych substancji psychoaktywnych, całą wiedzę mam w sobie. Wystarczy zsynchronizować ciało z nieopisaną Pustką. Poznałem tajemnicę stworzenia Wszechświata, tajemnicę Boga, moją tajemnicę. To rozkoszna wiedza o niekończącej się linii życia. Nie boję się śmierci, wiem już co mnie po niej czeka - doskonałość - dalsze rozwijanie świadomości nieopisanej Pustki. Dotarłem do pierwotnego źródła, miałem wątpliwości, ale nie załamałem się od ogromu tej wiedzy. Teraz dostrzegam, że tego piękna jest jeszcze wiele do odkrycia i przeżycia".

III. Biochemia
Głównym składnikiem odpowiedzialnym za psychoaktywne działanie łysiczek jest Psylocybina (C12H17N2O4P). Po raz pierwszy została wyizolowana w 1950 r. z gatunku Psilocybe mexicana. To psychodeliczny alkaloid z rodziny tryptamin. Powoduje głębokie doznania mistyczne, transcendentalne,  medytacyjne, czasem telepatyczne i dywinacyjne. Ma postać krystalicznej białej substancji. Jako jeden z niewielu związków występujących w naturze posiada atom fosforu. Co ciekawe psylocybina w organizmie szybko poddawana jest defosforyzacji (odłącza się grupa fosforanowa) przez co metabolizuje się w psylocynę (4-OH-DMT) pod wpływem enzymu - fosfatazy zasadowej. W wyniku tych reakcji uważa się, że to właśnie psylocyna odpowiedzialna jest za spektrum doznań psychodelicznych.
 
Psylocybina; 4-fosforyloksy-N,N-dimetylotryptamina
4-PO-DMT
wzór sumaryczny: C12H17N2O4
masa molowa: 284,25 g/mol   

Zmetabolizowana do psylocyny psylocybina jest agonistą receptorów serotoninowych 5-HT1A i 5-HT2A/2C. Oznacza to, że substancja zwiększa poziom serotoniny w mózgu oraz powoduje pobudzenie czynności sensomotorycznych i percepcyjnych. Jak u wielu innych psychodelików, tak i w tym wypadku działanie psychoaktywne ma silny związek z dobową regulacją cyklu snu i działa jako naturalny antydepresant. Uważa się bowiem, że serotonina jest odpowiedzialna za nasze stany emocjonalne i wynikające z nich zachowania. Stwierdzono, że przemoc, impulsywność i aspołeczne zachwiania osobowości są wynikiem obniżonego poziomu tej substancji w mózgu, podczas gdy jej wzrost wzmaga czujność.
Psylocyna; 3-(2-dimetyloaminoetylo)-4-hydroksyindol
4-HO-DMT
wzór sumaryczny: C12H16N2O
masa molowa: 204,27 g/mol

Zażycie psylocybiny powoduje wystąpienie stanów euforycznych, intensyfikację zmysłów i halucynacje. Dlatego nie jest wskazane zażywanie jej przez osoby wykazujące zaburzenia psychiczne, zaburzenia osobowości i depresje, gdyż substancja może wywołać pogłębienie napadu lęków, wyolbrzymienie lub urojenie problemu. Natomiast w badaniach naukowych psylocybina wykorzystywana jest do leczenia wyżej wymienionych zaburzeń, ale niezbędne do tego są warunki laboratoryjne i stała opieka lekarzy podczas trwania eksperymentu. Dzięki badaniom wiemy, że psylocybina nie wykazuje działania uzależniającego, a wręcz przeciwnie może być stosowana do leczenia uzależnionych od alkoholu i nikotyny. Psychofarmakolog dr Roland Griffiths z John Hopkins University przeprowadził szeroko zakrojone badania psylocybiny i podał ją wybranym wolontariuszom. Okazało się, że zażycie substancji stało się dla uczestników eksperymentu jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu. W większości były to doświadczenia katalizujące pozytywne zmiany w ich życiu. Wpływ psylocybiny zbadano w 2 i 14 miesięcy od chwili zażycia i u 2/3 badanych odnotowano trwałe pozytywne skutki w postaci poprawy jakości życia i czerpanej z niego satysfakcji. 

Na tym jednak nie koniec. Badania naukowe w tym kierunku prowadzone są też na większą skalę. Dr Charles Grob, członek Heffter Research Institute wykorzystuje psylocybinę w leczeniu chorób nowotworowych. Nie chodzi tu o całkowite wyleczenie, a raczej kurację wspomnagającą terapię wiodącą. Są dwa aspekty działania psylocybiny i psylocyny na organizm ludzki ze zdiagnozowanym nowotworem: 1) Psylocybina znacznie wspomaga proces leczenia onkologicznego pacjentów z zaawansowanymi nowotworami, ponieważ jej działanie pomaga redukować stres, depresje i psychiczny ból spowodowany postępującą chorobą i jej chemicznym leczeniem, które również wyniszcza organizm. Pacjent ma okazję w kontrolowanych warunkach przeżyć głęboką spirytualną podróż, która pomoże mu zmienić nastawienie do życia - zrozumieć przyczyny choroby i jeśli niemożliwa jest pomyśla kuracja, to znacznie złagodzić proces umierania poprzez zrozumienie mechanizmów śmierci i świadomości, nie tylko dla pacjenta, ale też jego rodziny; 2) Teraz wiemy, że nowotwór to choroba cywilizacyjna i w większości wypadków jej podłożem jest stres, negatywne myśli i zaburzenia emocjonalne. Kuracja za pomocą psylocybiny jest w stanie rozwiązać mentalne podłoże problemów pacjentów, a przynajmniej lepiej je zrozumieć. Osoba poddawana eksperymentalnemu leczeniu na nowo odkrywa swoje położenie w rzeczywistości i uczy się czerpać radość z wcześniej niedostrzegalnych walorów życia. Pacjent może ponownie rozpalić w sobie wewnętrzny płomień pasji i odnaleźć egzystencjalny cel. Jeśli uda się wyciągnąć pacjenta z depresji i sprawić by ponownie zaczął aplikować do swojego biopola pozytywne ładunki emocjonalne z pomocą terapii komplementarnej istnieje duża szansa na pomyślną remisję nowotworu.

Podsumowanie
Jeden z największych filozofów współczesnych czasów Terence McKenna wysnuł oryginalną teorię na temat grzybów psylocybinowych. Twierdził, że być może jakiś zaawansowany mikroorganizm przybył na Ziemię z kosmosu i zaadoptował się do ziemskich warunków właśnie w postaci grzybów halucynogennych. Mało tego według niego małpiątka, które schodziły od czasu do czasu z drzew grzebały w odchodach i zajadały się czapkami wolności no i... uwolniły się od gałęzi przyjmując w końcu, na skutek psychodelicznych wojaży, postawę wyprostowaną. Twierdzenia może i kontrowersyjne, ale podparte logiką - są też jakąś alternatywną wobec gromkiego sporu kreacjonistów z darwinistami. Ja mam jeszcze inne spojrzenie na grzybki oraz na całą biosferę. Moim zdaniem ziemska biosfera tworzy jeden wspólny organizm, na którego kodowanie wpływ ma promieniowanie kosmiczne i grawitacja. W ten sposób w oparciu o określone geometryczne konstrukty spirala życia zagnieżdża się w organizmach żywych, tworząc zróżnicowany, wspólny puls życia - zwany powszechnie naturą. Nie przez przypadek obserwując prawa i siły natury odkrywamy powtarzające się sekwencje geometryczne i wiele niesamowitych zjawisk (kto spędza dużo czasu w lesie lub oglądał "Mikrokosmos" wie dobrze o czym mówię). Dobrym przykładem może być roślinna telepatia. Dr Ed Wagner umieścił w jednej z serii doświadczeń elektrody w pniu drzewa, i zaczął uderzać w nie siekierą. Drzewo zareagowało - po uderzeniu czujniki wychwyciły nagły wzrost napięcia elektrycznego w pniu. Co ciekawe taki sam skok napięcia wystąpił u pobliskich drzew, które nie zostały okaleczone. Podobne eksperymenty prowadzono też z roślinami doniczkowymi, u których również wykryto niemal natychmiastową telepatię. Takie obserwacje prowadzą botaników i naukowców do konkluzji o istnieniu inteligentnego pola, które organizuje i podtrzymuje życie ziemskiej biosfery.

Jak to więc jest, że na Ziemi wykształciły się gatunki organizmów wywołujących zmiany w świadomości ? W jaki sposób rośliny i grzyby rozwinęły w sobie biochemiczne sekwencje pozwalające na głębokie psychodeliczne wojaże ? To pytanie długo spędzało mi sen z powiek. W końcu doszedłem do konkluzji, że natura w ten sposób komunikuje się z nami i daje nam klucze "zapłonowe" naszej własnej świadomości. Dzięki interakcjom z roślinami psychoaktywnymi nasza świadomość może wzbogacić się o nowe perspektywy postrzegania rzeczywistości. Dzięki nowym kątom spojrzenia być może dostarczamy biosferze danych o naszym gatunku, a także zbieramy informacje o nas samych. Taka symbioza zdaje się współistnieć od wieków i jak wynika z antropologicznych i psychologicznych badań - kształtowała ludzką kulturę po dziś dzień. Zatem dlaczego takie substancje jak psylocybina, mające szerokie zastosowanie na polu psychologii i medycyny - są prawnie zakazane m.in. w Polsce. Odpowiedź wydaje się zbędna w świetle  lobbystycznych interesów, które rozgrywają się pod płaszczem psychodelicznych zakazów. Czy warto więc decydować się na przejażdżkę z grzybami psylocybinowymi ? To zależy od wielu indywidualnych czynników. Tradycje szamańskie mówią, że każdy kontynent i kraj wyposażony został przez naturę w najodpowiedniejsze dla ich mieszkańców rośliny halucynogenne. Indianie mają Ayahuasce, San Pedro i Salvie,  kult Bwiti Ibogę, mieszkańcy Syberii muchomora, a my mamy łysiczkę. Wygląda więc na to, że nasza rodzima czapka wolności jest szamańskim wehikułem niejako przeznaczonym mieszkańcom tej części kontynentu. Po dogłębnej analizie mogę stwierdzić, że dla osoby zdrowej psychicznie spotkanie z łysiczką w odpowiedniej dawce będzie przeżyciem niezapomnianym i wprowadzi  w życie wiele pozytywnych zmian. Przede wszystkim grzyby wzmacniają więź człowieka z naturą, a w postępującej industrializacji i odhumanizowaniu systemu -  wydają się być niemal zbawiennym lekarstwem dla uspokojenia, zrównoważenia i poszerzenia zmysłów.